Dlaczego protestujemy?
[2001-11-20 00:52:58]
Przeciwko kolejnym bezsensownym opiniom polskich elit politycznych, wygłaszanych poprzez przedstawicieli najwyższych władz państwowych, miała odwagę wystąpić grupa ludzi o lewicowych poglądach. Demonstracje antywojenne zgromadziły wiele osób, również takich, które nie interesują się polityką, a są po prostu przeciwne bezsensownemu zabijaniu. Od razu podniosły się głosy że należy je uciszyć, a wszelki sprzeciw wobec imperialistycznej wojny jest poparciem dla terroryzmu. Jeśli przyjrzymy się, kto o tym mówi, wyraźnie zauważymy, że to ci sami politycy, którzy popierali na przykład naloty na Jugosławię w 1999 roku. Jednocześnie mieli usta pełne frazesów o „humanitarnych interwencjach” oraz „sprawiedliwych wojnach”. Jest to wyjątkowo czarno białe postrzeganie świata, schematyczne i nieprawdziwe. Lewica musi powiedzieć nie takim poglądom. Po pierwsze dlatego, że w wyniku wojny cierpią przede wszystkim cywile, nie można więc mówić jednocześnie o sprawiedliwości społecznej i popierać bombardowań jednego z najbiedniejszych krajów na świecie. Amerykańskie „inteligentne bronie” okazały się mitem. Po raz kolejny giną starcy, kobiety i dzieci. Pomimo wszelkich wysiłków technicznych, niema jeszcze bomb ani rakiet, które odróżniałyby zwolenników reżimu od opozycjonistów. Po drugie dlatego że obecna sytuacja staje się przyczyną klęski humanitarnej. Wielu zwolenników wojny nie zdaje sobie sprawy, że w wyniku głodu zginie wielu uchodźców, zmuszonych opuścić swoje zniszczone domy. Taka sytuacja spowoduje tylko wzrost poparcia dla fundamentalistów. Upadek Talibów, ani śmierć Bin Ladena nie będą wcale oznaczały końca terroryzmu. Koniec terroryzmu, a na pewno zmniejszenie jego skali, mogłaby spowodować jedynie, organizowana na szeroką skalę pomoc humanitarna i sprawiedliwszy podział dóbr między krajami bogatszymi, a rozwijającymi się. Wtedy fanatycy, tacy jak Bin Laden, nie mieliby szans na skuteczne działanie. To prawda że przywódcy terrorystów są z reguły ludźmi bogatymi, ale nie mogliby nic zrobić, gdyby nie uzyskali poparcia rzesz biedoty. Właśnie dlatego zamiast zrzucania bomb lewica powinna domagać się wysłania do Afganistanu żywności. Niedorzeczny okazuje się również argument, że sytuacja przypomina tą sprzed 1939 roku i dlatego należy się powstrzymać od protestów. Afganistan, jako państwo, nikogo nie napadł. Społeczeństwo afgańskie stało się zakładnikiem terrorystów. Chłopi spod Kabulu nie prosili Bin Ladena, żeby do nich przyjechał. W sytuacji wzięcia zakładników postępuje się bardzo rozważnie i ostrożne, a co dopiero, gdy zakładnikiem jest cały naród. Stany Zjednoczone nie widzą tego jednak. Zamiast wspierać organizacje demokratyczne i organizowanie się ludzi przeciwko dyktaturze, wolą aby władzę objęła przychylna im dyktatura. Taka władza, która przyszła przy pomocy amerykańskich samolotów, zawsze będzie bardziej posłuszna, a w przyszłości może nawet pozwoli na jakieś korzyści ekonomiczne, na przykład poprzez umożliwienie korzystnych warunków budowy rurociągu, transportującego ropę z Morza Kaspijskiego. Porównanie Afganistanu do III Rzeszy Hitlera brzmi tym dziwniej, że jest wypowiadane przez profesora Tomasza Nałęcza, historyka dwudziestolecia międzywojennego, który dodatkowo uważa się za socjalistę. Afganistan nie dokonał na nikogo agresji jako państwo, nie miał również takiego zamiaru. Poza tym podczas Drugiej Wojny Światowej Alianci nie próbowali zastąpić Hitlera innym dyktatorem, pozwalającym na swobodne prowadzenie interesów i będącym ich sojusznikiem. Hitler został w dużej mierze wypromowany przez kraje takie jak Francja czy Wielka Brytania,wprowadzające sankcje ekonomiczne, odbijające się na niemieckim społeczeństwie. Czy dziś Stany Zjednoczone nie hodują kogoś podobnego, poprzez swoją politykę gospodarczą i militarną? Może się okazać, że będzie on nawet gorszy od Bin Ladena. USA mogły wymóc na swoich afgańskich i pakistańskich sojusznikach prowadzenie demokratycznej polityki, choćby poprzez uzależnienie od tego pomocy finansowej. Nie zrobiły tego jednak. Protest przeciwko wojnie jest więc jednocześnie protestem przeciwko hipokryzji i walczeniu z jednymi reżimami za pomocą innych. Wystarczy przypomnieć sobie apel pakistańskich związków zawodowych, których liderzy zostali aresztowani pierwszego maja bieżącego roku, na polecenie rządzących krajem wojskowych, aby zdać sobie sprawę, kto wchodzi w skład tak zwanej koalicji antyterrorystycznej. Wreszcie, na koniec argument, który powinien przemówić nawet do technokratów, nie przejmujących się losem afgańskich cywilów – Polski nie stać na aktywne popieranie wojny. Coraz głośniej mówi się o wysłaniu do Afganistanu polskich jednostek. Nawet jeśli nie dojdzie to do skutku, to i tak ponosimy koszty postawienia na nogi służb specjalnych i antyterrorystów, nawiasem mówiąc w celach typowo propagandowych, ponieważ z poprawą stanu bezpieczeństwa nie ma to nic wspólnego. Czy ktoś uważający się za lewicowca może popierać takie marnotrawstwo pieniędzy, podczas gdy brakuje ich na pensje dla pielęgniarek i nauczycieli? Odpowiedź brzmi NIE. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?