Pokojowy plan Busha

[2002-06-26 03:27:59]

W poniedziałek prezydent USA George W. Bush przedstawił swój plan pokojowego rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie. Wśród komentarzy polityków i dziennikarzy dominują opinie przychylne jego orędziu, choć nie brak również głosów krytycznych. Administracja Busha próbuje wyjaśniać wątpliwości sceptyków.

Orędzie Busha

było od dawna oczekiwane przez wszystkich zainteresowanych konfliktem bliskowschodnim. Amerykański prezydent zamierzał wygłosić je w ubiegłym tygodniu, ale kolejne samobójcze zamachy terrorystyczne w Izraelu sprawiły, że dopiero w poniedziałek uznano, że klimat polityczny sprzyja nowej inicjatywie pokojowej.

Bush powiedział w swym wystąpieniu, że Izraelczycy nie mogą żyć w ciągłym zagrożeniu atakami terrorystycznymi, a Palestyńczycy w nędzy i pod okupacją. - Moja wizja to dwa państwa, żyjące obok siebie w zgodzie i bezpieczeństwie - mówił amerykański prezydent. - By zapanował pokój i powstało niezależne państwo palestyńskie, potrzebni są nowi liderzy Palestyńczyków - podkreślił. Jego zdaniem powodzenie procesu pokojowego zależy w głównej mierze od gruntownej reformy Autonomii Palestyńskiej, co w opiniach komentatorów oznacza uznanie ostatnich zmian w rządzie palestyńskim za zbyt powierzchowne oraz jest swoistym wotum nieufności wobec Jasera Arafata. Choć nazwisko lidera Palestyńczyków nie pojawiło się ani razu w przemówieniu, powszechne są opinie, że Bush uzależnia powodzenie procesu pokojowego od odsunięcia od władzy Arafata i jego współpracowników, którym zarzuca tolerowanie terroryzmu ekstremistów.

Według kalendarza zaproponowanego przez prezydenta USA, Palestyńczycy powinni do końca br. wybrać nowe władze, które miałyby mandat do zreformowania struktur Autonomii i nawiązania efektywnej współpracy z Izraelem w dziedzinie bezpieczeństwa. W przypadku powodzenia reform państwa zachodnie w ciągu półtora roku uznałyby częściową niepodległość państwa palestyńskiego w tymczasowych granicach. Po podpisaniu ostatecznych porozumień pokojowych, co - zdaniem Busha - powinno nastąpić za mniej więcej trzy lata, Palestyna mogłaby się stać w pełni niepodległym państwem.

Z kolei Izrael powinien wycofać swoje wojska z terenów, na które wkroczyły po wybuchu Drugiej Intifady na jesieni 2000 r., a więc poza 40 proc. obszaru Zachodniego Brzegu i 70 proc. Strefy Gazy. Bush wezwał również do zlikwidowania osiedli żydowskich osadników budowanych w granicach Autonomii.

Amerykański prezydent zażądał od Syrii, by powstrzymała się od wspierania organizacji terrorystycznych, jeśli chce uczestniczyć w negocjacjach pokojowych. Syria, chociaż jest świecką republiką, zezwala radykalnym grupom islamskim Hamas i Dżihad na prowadzenie biur w Damaszku; uchodzi również za jednego z głównych (obok Iranu) sponsorów szyickiego Hezbollahu. Izrael do dziś okupuje położone o 50 km od Damaszku syryjskie Wzgórza Golan, zajęte po Wojnie Sześciodniowej w 1967 r., a formalnie zaanektowane po wojnie libańskiej w 1981 r. Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ uznała tę decyzję za nieważną. Od 1974 r. wojska obu stron rozdzielają siły pokojowe Narodów Zjednoczonych. Syria zwrot tego strategicznego obszaru uznaje za warunek pokoju na Bliskim Wschodzie.

Pokojowe propozycje Busha uzupełniła zapowiedź kolejnej bliskowschodniej misji Colina Powella, a także obietnica pomocy gospodarczej dla Palestyny, o ile tylko stanie się ona państwem demokratycznym i pokojowym.

Reakcje świata

Zarówno władze Izraela, jak rząd Autonomii, inicjatywę Busha przyjęły z zadowoleniem. Jednak każda ze stron akcentowała te punkty wystąpienia, które dotyczyły przeciwnika, i starała się przemilczeć oczekiwania USA wobec własnych działań. Politycy izraelscy oficjalnie odrzucają powołanie tymczasowego palestyńskiego. Z kolei dla Palestyńczyków nie do przyjęcia są żądania wymiany ekipy Arafata.

Szef francuskiej dyplomacji Dominique de Villepin, który odwiedził we wtorek Arafata w jego siedzibie oblężonej przez izraelskie czołgi, powiedział, że Francja popiera palestyńskiego lidera. - Wybory powinny się odbyć, ale od samych Palestyńczyków zależy, kto zostanie wybrany - zaznaczył de Villepin. Podobne stanowisko zajął Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan. - Arafat został wybrany w 1996 r., w wolnych wyborach, które społeczność międzynarodowa przyjęła z zadowoleniem, a tylko sami Palestyńczycy mogą decydować, kto powinien stać na czele ich narodu - powiedział Fred Eckhard, rzecznik sekretarza. Również Komisja Europejska podkreśliła prawo Palestyńczyków do wybrania własnych władz, wzywając jednocześnie do możliwie szybkiego zorganizowania wolnych i demokratycznych wyborów na terenie Autonomii. W tym względzie odmiennego zdania jest Annan, który powiedział, że przeprowadzenie w obecnej sytuacji wyborów wśród Palestyńczyków, może sprawić, że wygrają je ekstremiści.

Jednak mimo sprzeciwu wobec twierdzenia Busha, że pokój i ustanowienie państwa palestyńskiego wymagają wymiany kierownictwa Autonomii, zarówno państwa europejskie, jak i ONZ przychylnie oceniają nową inicjatywę, widząc w niej szanse na ożywienie procesu pokojowego. Kofi Annan stwierdził, że liderzy czwórki: USA, ONZ, Rosji i UE, powinni włączyć do dyskusji wysunięty przez Busha postulat powołania państwa palestyńskiego w ciągu trzech lat. Wyraził też nadzieję, że Izraelczycy i Palestyńczycy będą mieć odwagę i mądrość, by podjąć działania na rzecz powołania Palestyny, która będzie pokojowym sąsiadem Izraela.

Bardzo dobrze wystąpienie amerykańskiego prezydenta odebrano w Izraelu. - Doradcy premiera Szarona - napisał we wtorkowym wydaniu dziennik "Jerusalem Post" - nie chcieli okazywać nadmiernego entuzjazmu z powodu wystąpienia Busha, ale ich zachwyt i satysfakcja były trudne do ukrycia. Beniamin Netaniahu, główny konkurent Szarona w Likudzie, nazwał wystąpienie prezydenta USA "wspaniałym prezentem dla narodu izraelskiego po dwóch latach doświadczania terroru palestyńskiego".

Zdaniem Josi Sarida, szefa pozostającego w opozycji lewicowego Meretzu, przemówienie Busha zapewnia Ameryce czyste sumienie, ale nie przyda się na wiele Izraelowi i Palestyńczykom, jeśli nie zostanie uzupełnione o takie konkrety jak data międzynarodowej konwencji bliskowschodniej i kalendarz procesu pokojowego.

Również w innych państwach Bliskiego Wschodu w wypowiedziach oficjalnych również przeważały tony przychylne. Egipt i Jordania, dwa spośród czterech arabskich sąsiadów Izraela, poparły (choć nie bez pewnych zastrzeżeń) założenia nowej inicjatywy amerykańskiej. Syria, która formalnie wciąż jest w stanie wojny z Izraelem, i faktycznie zależny od niej Liban nie zajęły jak dotąd oficjalnego stanowiska, choć w libańskiej prasie pojawiły się głosy, że propozycje Busha są pro-izraelskie. Jak dotąd jedynie Iran potępił wezwanie do wymiany władz palestyńskich i zaprotestował przeciw oskarżaniu go o związki z terrorystami z radykalnych ugrupowań islamskich.

Tymczasem w Ameryce Busha skrytykowała prasa oraz opozycyjni Demokraci. Dwa czołowe dzienniki "New York Times" i "Washington Post" napisały, że propozycje prezydenta są korzystne dla Izraela, gdyż nader mgliście opisują oczekiwania kierowane pod jego adresem, za to poprawę losu Palestyńczyków uzależniają od odsunięcia od władzy Jasera Arafata. Joe Lieberman, ortodoksyjny żyd, a w ostatnich wyborach kandydat na wiceprezydenta USA u boku Ala Gore`a, wyraził zdumienie, że państwo palestyńskie mogłoby powstać najwcześniej za 18 miesięcy. "Ogień płonie teraz i trzeba go ugasić" - powiedział Lieberman.

Być może w odpowiedzi na te zarzuty władze w Waszyngtonie oświadczyły we wtorek, że plan prezydenta Busha w równej mierze dotyczy Izraela co Palestyńczyków. - Nie patrzymy na to w kategoriach następstw. To muszą być równolegle prowadzone działania - mówił rzecznik Białego Domu, Ari Flaischer. Z kolei Colin Powell dał do zrozumienia, że choć Stanom Zjednoczonym bardzo zależy na zmianach w kierownictwie Autonomii, to jeśli Palestyńczycy ponownie wybiorą Arafata, to ich demokratyczny wybór zostanie uszanowany.

Marek Tobolewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


4 maja:

1886 - Masakra robotników na Haymarket Square w Chicago.

1915 - W Krakowie urodził się Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.

1930 - Brytyjczycy aresztowali Mahatmę Gandhiego.

1938 - W Berlinie zmarł Carl von Ossietzky, niemiecki dziennikarz, pisarz i pacyfista, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w roku 1936.

1939 - Urodził się Amos Oz, pisarz izraelski, zwolennik izraelsko-palestyńskiego pojednania, współzałożyciel lewicowej organizacji Szalom Achszaw (Pokój Teraz).

1969 - Francuska Sekcja Międzynarodówki Robotniczej (SFIO) przekształciła się w Partię Socjalistyczną (PS).

1970 - Masakra na uniwersytecie w Kent (Ohio): Gwardia Narodowa zastrzeliła 4 i zraniła 9 studentów protestujących przeciwko wojnie wietnamskiej.

1980 - W Lublanie zmarł Josip Broz-Tito.

1994 - Premier Izraela I. Rabin i przewodniczacy OWP J. Arafat podpisali porozumienie o ograniczonej autonomii palestyńskiej w Strefie Gazy i Jerychu.

2000 - Ken Livingstone został pierwszym burmistrzem Londynu.

2005 - W Manili zmarł Luis Taruc, filipiński działacz komunistyczny.


?
Lewica.pl na Facebooku