Markowski: Próba bilansu

[2005-04-12 00:31:15]

Jan Paweł II naznaczył swoją postacią całą epokę. Jako człowiek potrafił być ujmujący, budził sympatię i szacunek umiejętnością zbliżenia do innych, brakiem rutyny. Ale porzuciwszy polską perspektywę, obraz ten nie będzie już tak jednoznaczny.

Zacznijmy od statystyk: Jan Paweł II był medialną gwiazdą, dobrze potrafił wykorzystać środki masowego przekazu. Preferował jednak przekaz bezpośredni... Według dziennikarza i teologa Orazio Petrosilio podczas audiencji w Rzymie czy papieskich pielgrzymek spotkało się z nim 400 mln ludzi! To historyczny rekord.
Żaden z papieży nie wyniósł na ołtarze tylu świętych co on 476 (wszyscy jego poprzednicy razem zaledwie 300). Podobnie żaden z papieży nie mianował tylu kardynałów co on – 201.
Jest jednak i druga strona medalu – wprawdzie liczba katolików w świecie wzrosła do ponad miliarda (wobec 750 mln, gdy obejmował rządy w Watykanie), to i tak spadł procentowy ich udział w ludności świata: 17,3 proc. w 2001 r., wobec 17,75 proc. w 1978 r. W czasie jego pontyfikatu liczba biskupów wzrosła z 3.650 do 4.649, ale księży spadla z 416 do 405 tysięcy. Nawet diecezja rzymska musi teraz werbować duszpasterzy z Trzeciego Świata. Jan Paweł II utrzymał więc siłę Kościoła, ale nie zapobiegł jego erozji.

Bez porównania

Na tle polskiego Kościoła papież jawił się rzeczywiście jak ktoś wyjątkowy. Wsłuchując się w jego słowa, trudno nie zaprzeczyć, że miały one wielką moc pomagając zmobilizować społeczeństwo w okresie „socjalizmu”, i o wiele mniejszą realną siłę w czasach realnego kapitalizmu (czyli zapewne innego, niż przypuszczał sam Karol Wojtyła).
Niemniej żaden z przedstawicieli polskiego Kościoła nie zdobył się na tak mocne słowa w obronie polskiego świata pracy, jak właśnie Jan Paweł II. Wśród polskich hierarchów dochodziło nawet do tak paradoksalnych sytuacji, jak poparcie przez abp katowickiego Damiana Zimonia – strojącego się tradycyjnie w szatki duszpasterza robotników - deregulacji rynku pracy, a więc odbierania praw światu pracy (ba!, w 2000 r. Zimoń apelował o „szacunek dla obecnej filozofii gospodarczej"). Bez wątpienia papież przerastał o głowę polskich biskupów.
Jan Paweł II stał się w Polsce żywym pomnikiem, a od pomnika nie wymaga się zbyt wielu nauk. Dlatego polski Kościół, w przeciwieństwie do papieża, milczał na temat agresji na Irak, a nawet zdarzały się biskupie głosy tłumaczące tę agresję (bp Pieronek na łamach „Trybuny Śląskiej” opowiadał farmazony o irackiej broni masowego rażenia).

Dogmat przeciw życiu

Przestrzeganie dogmatów jest sprawą papieską. Czasem jednak promowanie tych dogmatów przekształca się w moralność zaprzeczającą w faktach szacunkowi do życia, co widać choćby na przykładzie podtrzymanego przez Watykan zakazu stosowania prezerwatyw. Watykaniści wciąż dziwią się skąd u papieża taki ewidentny kontrast między otwartością na sprawy polityczne, socjalne, i takie zamknięcia w sprawach nauczania moralnego. Wszystkie jego encykliki, od pierwszej „Redemptor hominis”, idą tą konserwatywną ścieżka: nic po wolności, jeśli nie jest ona oparta na wierze w Boga. 10 lat temu ogromną falę sprzeciwu w świecie, choć w Polsce mało kto o tym słyszał, wywołała encyklika „Evangeliuim vitae”, potępiającą z brutalnością godną średniowiecza aborcję i eutanazję. Poważnymi grzechami według nowego katechizmu są masturbacja, pornografia, homoseksualizm. Podobnie z antykoncepcją, która jakoby oznacza „przyznanie sobie władzy, należącej tylko do Boga”. W 1993 r. w Ugandzie, jednym z państw najbardziej dotkniętych przez AIDS, papież głosił: „wstrzemięźliwość seksualna jest jedynym pewnym sposobem na powstrzymanie tragicznej epidemii AIDS”. Tyle, że o wiele więcej istnień ludzkich od tych słów mogło tam uratować zwykłe stosowanie prezerwatyw.

Stłamsił ducha w Kościele?

Patrząc z zewnątrz Karol Wojtyła wydawał się w momencie wyboru na papieża kontynuatorem dzieła Soboru Watykańskiego II, który miał pozwolić Kościołowi odważnie podjąć wyzwania zmieniającego się świata. Szybko okazało się, że nie jest tak do końca. Hierarchia kościelna przestraszyła się zbyt daleko idących zmian. Papież rozpoczął „drugą ewangelizację”, która miała „dodać ducha” zlaicyzowanym społeczeństwom zachodnim, co udało się w niewielkim stopniu, i mobilizować wiernych w krajach III Świata.
Liberalny papież z polskiego punktu widzenia zupełnie nieliberalnymi metodami rozprawił się z niepokornymi tendencjami w Kościele. Odsunięto od nauczania całe grono teologów. Już po roku pontyfikatu, w 1979 r., zakazano nauczania Szwajcarowi Hansowi Kung, z uniwersytetu Tubingen, który miał inne zdanie w sprawie miejsca kobiet w Kościele czy celibatu. Mający dziś 75 lat teolog zadeklarował ostatnio: - Jan Paweł II zabił całe życie w Kościele, tworząc system sztywnych scentralizowanych rządów, pełen nakazów i zakazów.
Podobnie odwołano z funkcji nauczycielskich prof. Charlesa Currana, profesora teologii na uniwersytecie katolickim w Waszyngtonie w 1986 r. Lankijski ksiądz Tissa Balasuriya został w 1997 r. napiętnowany z powodu poparcia dla teologii kobiecej i prób dostosowania Kościoła do warunków działania wśród biednych społeczności Sri Lanki i Indii (od tego czasu wrócił już do „szeregu”). Głównym celem ataku nowego papieża i jego otoczenia była jednak teologia wyzwolenia, zrodzona w Ameryce Łacińskiej, która objęła również inne kraje Trzeciego Świata, jak Filipiny czy Indie. Strażnicy watykańskiej ortodoksji, na czele z kardynałem Ratzingerem wzięli na cel teologię jakoby „skażoną marksizmem”, a w rzeczywistości zrywającą po prostu z tradycyjną wizją Kościoła w Ameryce Łacińskiej związanego z elitami i władzą, na rzecz Kościoła ubogich, występowania w ich obronie. Jak mówił Brazyliczyk brat Betto: - Bogaci uczynili z wiary opium dla ludu, głosząc Boga panem jedynie nieba, a sobie zostawiając władzę na ziemi.
Watykan zmusił do milczenia ojca Gustava Guttiereza, uważanego za ojca tej teologii, oraz franciszkanina Leonardo Boffa, który ostatecznie opuścił Kościół, by jednak pozostać, jak mówi, „chrześcijaninem wiernym ubogim i wiecznej walce przeciwko niesprawiedliwości świata”. W 1983 r. na lotnisku w Managui papież groził palcem księdzu Cardenale, który zaangażował się w rewolucję sandinistowską w Nikaragui, choć nie przeszkadzało mu zaangażowanie biskupów we wspieranie krwawych dyktatur wojskowych w Chile czy Argentynie (ostatnio skandal w Argentynie wywołało stwierdzenie jednego z biskupów, że ministra promującego antykoncepcję należałoby zrzucić z samolotu do morza – był to ulubiony sposób rozprawiania się z opozycjonistami przez argentyńską juntę wojskową). Na miejsce zbyt postępowych biskupów mianowano konserwatystów, z których blisko 20 związanych jest z Opus Dei (głównie w Peru i Chile). Bo też na rzadko którego papieża miała wpływ ta organizacja jak właśnie na Karola Wojtyłę.

W cieniu Opus Dei

W 1982 r. papież uznał Opus Dei za prałaturę personalną, podległą tylko jemu. To konserwatywny ruch katolicki, założony w Hiszpanii w 1928 r., który oficjalnie ma krzewić zasady wiary w społeczeństwie, a w praktyce jest instytucją starającą się zdobyć m.in. wpływ na władze świeckie dzięki kontaktom w elitach społecznych i politycznych (w kręgu ich sympatyków znalazły się tak różne postacie jak Claude Bebear, prezes grupy ubezpieczeniowej Axa, król hiszpański Juan Carlos, były przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juan Antonio Samaranch). Twórca Opus Dei, Josemaria Escriva, współpracownik generała Franco i duchowy ojciec Pinocheta, został kanonizowany w 2002 r. Opus Dei kultywowało kulturę tajemnicy, sekretu, poczucia wyjątkowości i prawdy, którą oni jedynie posiadają. Ten fundamentalizm nie jest mile widziany w wielu kręgach kościelnych.
Teolog Urs von Baltghasar, którego trudno oskarżyć o „postępowość”, opisał Opus Dei jako „najsilniejsze zgromadzenie integrystów w Kościele”. Ojciec Gabriel Ringlt, który zablokował wejście Opus Dei do Uniwersytetu Katolickiego w Louvain (Belgia), stwierdził, że „ruch ten nakierowany jest na elitę społeczeństwa, co jest nie do zaakceptowania, bo na końcu tej drogi jest zawsze wykluczenie, rasizm”.
Opus Dei starało się uzyskać wpływ na Karola Wojtyłę nim został jeszcze papieżem, goszcząc go m.in. w Rzymie. Już po wyborze papież otaczał się ludźmi związanymi z Opus Dei, z których najsłynniejszym jest... Joaquin Navarro Valls, jego świecki rzecznik. Oczywiście nie oznacza to zdominowania całego pontyfikatu przez ten ruch – nie w smak tradycjonalistom katolickim było wyznanie grzechów Kościoła w 1994 r. czy też dialog z innymi religiami, niemniej ich wpływ widać w encyklikach dotyczących moralności. Moralności właśnie na miarę Opus Dei, chcącej zbawiać świat, a nie rzeczywistego świata.

Od antykomunizmu do...

Pierwszym wrogiem papieża był „ateistyczny komunizm”. Zrozumiał on znaczenie robotników w walce z nim, stając w obronie słynnego krzyża w Nowej Hucie. Problem w tym, że o ile robotnicy wsparli „Solidarność”, walczyli o prawa religijne, to nie przypuszczali, że dla wielu z nich koniec tej drogi z „socjalizmu” do kapitalizmu będzie jak przejście z deszczu pod rynnę.
W walce z komunizmem Jan Paweł II znalazł potężnego sojusznika - Waszyngton. Papieża z prezydentem USA Ronaldem Reaganem połączyła religijna wizja ZSRR jako imperium zła. W latach 80. William Casey , szef CIA oraz gen. Vernon Walters (związany z Opus Dei), aż 15 razy gościli w Watykanie. Watykańska krucjata przeciwko teologii wyzwolenia również wpisuje się w ten antykomunistyczny kontekst. Papież pozostał głuchy na prośby o pomoc abp Oscara Romero z Salwadoru, który gościł w 1980 r. w Rzymie, gdy w jego kraju szalał krwawy prawicowy terror. Abp Romero został później zamordowany przez prawicową bojówkę, za którą stał amerykański ambasador w Salwadorze John Negroponte – wciąż obecny na amerykańskich szczytach władzy. I Watykan nie spieszy się z kanonizacją męczennika Romero.
Upadek komunizmu i neoliberalna globalizacja otwarły jednak kolejny okres w dziejach rządów papieskich. W encyklice „Centesimus Annus”, w 1991 r., wprawdzie Jan Paweł II krytykuje „ateistyczny komunizm”, ale też „dziki kapitalizm”. Papież stara się przedstawiać w roli sojusznika biednych w całym świecie, posuwając się do stwierdzenia, że marksistowska interpretacja kapitalizmu zawierała w sobie „ziarno prawdy”. Niestety, w gronie doradców ekonomicznych znalazł się Michael Camdessus, były szef Banku Światowego. Według watykanologa Giancarlo Zizoli „wszyscy papieże kończyli pontyfikat temperując swą linię polityczną, bojąc się konklawe osądzającego, które wybrałoby nowemu papieża zupełnie odmiennego”.
W 1994 r. papież publicznie wyznaje winy Kościoła z przeszłości - oczywiście nie wszystkie, niemniej jest to wyłom w watykańskiej tradycji, kontynuuje proces pojednania z innymi religiami, nie ukrywa poparcia dla sprawy palestyńskiej (nie wahał się przyjmować Jasera Arafat, gdy ten był traktowana jako światowy parias). Z okazji Światowego Dnia Pokoju 1 stycznia 1995 r. wezwał nawet kobiety, aby zajęły należne im miejsce w życiu publicznym, stwierdzając, że ich prawa, jeżeli zajdzie taka potrzeba, powinny być gwarantowane przez państwo.

Co zostanie?

Polacy wprawdzie kochają papieża, ale w życiu na ogół nie przestrzegają jego rad i zaleceń – z takim stwierdzeniem zgodziło się aż 91 proc. osób ankietowanych przez CBOS. I trudno o lepszy komentarz do bilansu pontyfikatu z punktu widzenia współczesnej Polski.
Media prześcigają się w wynoszeniu papieża pod obłoki, w dzienniku Fakt ukazał się nawet reportaż z... wejścia Jana Pawła II do raju. Co oczywiście nie przeszkodzi później tym samym mediom epatować sensacyjnością najniższych lotów. Zapewne wkrótce w Licheniu czy pod Jasną Górą pojawią się plastikowe papieże z woda święconą.
Pozostanie jednak coś więcej niż tylko pomniki (dotąd mnie zastanawia, dlaczego papież ani razu zdecydowanie nie sprzeciwił się, żeby nie stawiać mu ich za życia). Pozostanie wspomnienie o człowieku, który broniąc Kościoła wybrał bardzo kręte ścieżki, lecz do końca bliski mu był los ludzi z nizin społecznych.

Konrad Markowski


Artykuł pochodzi z kwietniowego numeru pisma Nowy Robotnik

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


27 kwietnia:

1848 - Francja zniosła niewolnictwo.

1937 - W Rzymie zmarł Antonio Gramsci, włoski działacz robotniczy, teoretyk marksizmu, filozof.

1956 - Sejm PRL przyjął ustawę o warunkach przerywania ciąży, liberalizującą przepisy aborcyjne.

1959 - Liu Szao-tsi zastąpił Mao Tse-tunga na stanowisku Przewodniczącego ChRL.

1968 - Na mocy przyjętego w październiku Abortion Act w Wielkiej Brytanii przerywanie ciąży stało się legalne.

1972 - W Bukareszcie zmarł Kwame Nkrumah, postępowy polityk afrykański, premier i prezydent Ghany, działacz ruchu panafrykańskiego, 1963 jeden z inicjatorów OJA, obalony przez wojsko.

1994 - Zakończyły się pierwsze wielorasowe wybory parlamentarne w RPA, w których zwyciężył Afrykański Kongres Narodowy Nelsona Mandeli, uzyskując 62,65% głosów


?
Lewica.pl na Facebooku