Nałęcz: Sztandary były czerwone

[2008-11-16 08:54:26]

Z Tomaszem Nałęczem, profesorem UW, posłem na Sejm II i IV kadencji, wicemarszałkiem Sejmu IV kadencji rozmawia Ewa Rosolak.

Przed nami 90. rocznica odzyskania niepodległości. Czy prawica znowu zawłaszczy to święto?

Boję się, że tak. I że sporo w tym naszej winy, bo po cichu już się zgodziliśmy, że jest to święto upamiętniające niepodległościowy wysiłek polskiej prawicy, a to przecież jest całkowita nieprawda. Prawicy udaje się skutecznie wmawiać tę fałszywą tezę, bo posługuje się półprawdą, wskazującą na zdecydowanie antyniepodległościowe stanowisko komunistycznej lewicy. Istotnie, jesienią 1918 roku komuniści widzieli przyszłość Polski i ludzkości w budowaniu międzynarodowej republik rad, czyli ogólnego powszechnego organizmu socjalistycznego w całej Europie.

Tyle, że komuniści byli wtedy marginesem polskiego życia politycznego!

Oczywiście, dominowała lewica niepodległościowa, przede wszystkim Polska Partia Socjalistyczna i Polskie Stronnictwo Ludowe "Wyzwolenie", które ściśle współpracowały z Piłsudskim. To ich zasługą było odrodzenie się Polski w roku 1918. To był obóz, który postawił na czynną walkę, konfrontował się zbrojnie z zaborcami.

A prawica?

Jej także nie można odmówić zasług, ale wtedy prawica kroczyła do Polski poprzez współpracę z zaborcami, czy działanie na arenie międzynarodowej. Główny ciężar bezpośredniej walki brała na siebie lewica niepodległościowa. Dlatego nie wolno się zgadzać na przekłamywanie historii i twierdzenie, że 11 listopada jest świętem prawicowym.

Mamy więc prawo powtarzać, że było to święto czerwone od lewicowych sztandarów?

Ależ oczywiście. Bo było to rzeczywiście święto czerwone od PPS-owskich sztandarów. Do tego stopnia czerwone, że – i to za zgodą Piłsudskiego – na Zamku Królewskim, najważniejszej wtedy budowli w Warszawie, wywieszono nie biało-czerwoną, tylko czerwoną flagę. I nie jako symbol rewolucji, tylko jako symbol lewicowej Polski, w której prawdziwym panem i gospodarzem miał być polski lud – polski robotnik i polski chłop. Wtedy większość społeczeństwa była w bardzo radykalnych, lewicowych nastrojach Nieprzypadkowo pierwszy ogólnopolski rząd, który powstał 7 listopada, to był rząd polskiej lewicy, złożony z piłsudczyków, socjalistów i ludowców z "Wyzwolenia". Taki był wtedy nastrój. Wprawdzie nie trwał długo, ale odradzająca się Polska była w znacznej mierze zabarwiona na czerwono. To dostrzegali wszyscy. Roman Dmowski, lider narodowej demokracji, kiedy współpracownicy namawiali go, by wrócił z Paryża do kraju i brał władzę w swoje ręce, a nie zgadzał się na rząd Piłsudskiego i lewicy, mówił: nie. I podkreślał, że nad Europą wschodnią i środkową hula wicher rewolucji.

Dlaczego – Pana zdaniem – polska prawica tak nachalnie zawłaszcza patriotyzm?

To się wiąże z szerszą tzw. polityką historyczną, która patriotyzm interpretuje jako naturalny przymiot prawicy. Lewicę zaś traktuje – w przeszłości i obecnie – jako kosmopolityczną. Tyle, że w czasach zaborów było to absolutną nieprawdą. Prawica opierała się na warstwach posiadających, które były nie romantyczne, tylko rozważne i szukały jakiegoś modus vivendi z władzą zaborczą, układały się z nią i – czasem – w ten sposób szukały ratunku dla polskości. Natomiast polska lewica nie była rozważna, tylko romantyczna. Polski niepodległościowy socjalizm był bezpośrednim kontynuatorem romantycznego buntu, zbrojnym protestem i odruchem niezgody na panowanie zaborców.

Dlaczego tak smutno obchodzimy nasze święta narodowe? I najchętniej czcimy rocznice klęsk?

Mamy skłonność do obchodzenia świąt w dniach największych porażek i klęsk, których rzeczywiście nie brakowało. Cały czas w cieniu klęsk znajdują się dni niebywałych w dziejach Polski zwycięstw. Przede wszystkim święto 11 Listopada, dzień wręcz wyjątkowy, porównywalny jedynie z latem 1989.

W tym roku nikt nie zapowiada radosnych festynów. Wiadomo, że najpierw odbędzie się oficjałka, a potem – bardzo kontestowany bal prezydenta.

Od lat 80. trwa zła atmosfera celebrowania tego święta przez dostojników przy jednoczesnej obojętności społeczeństwa. W tym roku w tę złą atmosferę wpisuje się fatalny pomysł prezydenta Kaczyńskiego, by niepodległość uczcić balem w operze. To jest ogromne fałszowanie historii. Bo przecież Polska wróciła na mapę Europy dzięki wielkiemu, rewolucyjnemu poruszeniu ludów w całej Europie. Za Polską w tym czasie ujmowali się nie dyplomaci, tylko zwykli ludzie. Z Polski cieszyły się przede wszystkim tłumy na ulicach, a nie przestraszone czerwoną atmosferą warstwy posiadające. Żadną miarą bal nie wpisuje się w atmosferę roku 1918: uniesienie, zimno, głodno, chłodno, a ludzie szaleją z radości na ulicach, bo jest wolna Polska. Żadnych balów wtedy nikt nie organizował. Ci, którzy balowali wcześniej i później, jesienią 1918 roku byli przestraszeni. Jedną tylko widzę analogię: żaden z europejskich dostojników jesienią 1918 roku na bal do Polski by nie przyjechał. Tak jak i dzisiaj niechętnie przyjeżdżają. Pomysł tego balu jest pomysłem z księżyca i absolutnie nieosadzonym w realiach tamtej epoki. To tak, jakby pierwsze wzbicie się człowieka w powietrze świętować kopaniem tuneli.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w dzienniku "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



MARSZ DLA PALESTYNY
Warszawa, Pomnik Mikołaja Kopernika
📅 Sobota, 30 listopada 2024 r., godz. 15.00
Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek

Więcej ogłoszeń...


29 listopada:

1910 - Lewicowi studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego nie dopuścili do wykładu ks. Kazimierza Zimmermanna, w odpowiedzi na co relegowano 3 z nich, 16 ukarano naganą, co doprowadziło do wybuchu strajku studentów, po którym uczelnia została czasowo zamknięta

1938 - W Mińsku zmarł Bronisław Taraszkiewicz, białoruski działacz polityczny, filolog; 1922–27 poseł na Sejm RP, 1925–27 przewodn. Hromady, od 1925 w KP Zachodniej Białorusi, więziony; od 1933 w ZSRR, 1937 aresztowany; rozstrzelany.

1944 - Tomasz Arciszewski (PPS) został premierem RP na uchodźstwie.

1947 - Uchwała ONZ o podziale terytorium Palestyny i utworzeniu dwóch państw: arabskiego i żydowskiego

1987 - Odbyło się referendum nt. dalszych reform gospodarczych i demokratyzacji życia.

2004 - W Chile opublikowano Raport Valecha dotyczący zbrodni popełnianych przez reżim gen. Augusto Pinocheta.

2012 - Palestyna uzyskała status nieczłonkowskiego państwa obserwatora ONZ.


?
Lewica.pl na Facebooku