Niemiec: Jeśli jest kryzys, to wszystko w normie
[2009-03-25 07:40:37]
Uczeni panowie ekonomiści, Balcerowicz, Winiecki, Osiatyński, Orłowski i inni, którzy nigdy nie mogli trafić z prognozami gospodarczymi i celami inflacyjnymi, myląc się zwykle od 50 do 100 proc. w tę albo wewtę, nie mogą dać dzisiaj jasnej i rzeczowej odpowiedzi na pytanie – skąd się wziął kryzys? Albo inaczej – próbują dociekać przyczyn w jakiejś patologii systemu ekonomicznego. "Kapitalizm TAK – wypaczenia NIE" - powtarzają hasło, którym "Gazeta Wyborcza" zatytułowała tekst na temat kryzysu. Rozpaczliwie odrzucają jedyne właściwe wyjaśnienie, że kryzys nie jest żadną patologią lecz normą w kapitalizmie i zjawiskiem cyklicznym. Dziś nasi rzecznicy kapitalizmu znaleźli się w roli obrońców Okopów Św. Trójcy i chyba jako jedyni na świecie, nie chcą przyznać, że liberalna ekonomia zbankrutowała po raz kolejny na polu zaspokajania ludzkich potrzeb. Niestety nie zbankrutowała jako świetny sposób na robienie dużej kasy. Kryzys nie oznacza wcale krachu kapitalizmu, jakbyśmy sobie tego życzyli. Dla mniejszości posiadającej większość światowych zasobów finansowych, jest tylko przesileniem i przetasowaniem rynku, dla całej reszty czasem spłacania kosztów poniesionych przez graczy na światowych giełdach, które niczym się już nie różnią od kasyn, z wyjątkiem tego, że tu się gra również ludzkim życiem. Kryzys to nowe rozdanie i pretekst by sięgnąć po nowe środki do gry – zawłaszczyć jeszcze więcej ludzkiej pracy i jeszcze więcej potu wycisnąć z tych, którzy pracują na luksusowe życie klasy próżniaczej. Kiedy spojrzeć na działania rządów najbogatszych krajów świata, a na naszym podwórku na kolejne przywileje rozdawane zatrudnicielom i kolejne obciążenia nakładane na świat pracy, to bardzo łatwo wyciągnąć, wyartykułowany już w poprzednim akapicie, wniosek, że kryzys nie jest żadną patologią tylko normalnym cyklem kapitalizmu. Ustroju który opiera się na zysku, a przedkładając zysk ponad inne wartości i potrzeby społeczne, powoduje odwieczny konflikt klasowy pomiędzy posiadaczami, a tymi, którzy na nich pracują. Sam zaś kryzys pozwala dużo ostrzej widzieć ten konflikt. Widzimy dziś wyraźnie, że kapitał pozornie tracąc nie stracił nic, bo obracał wirtualnymi pieniędzmi, że produkcja spada i rośnie bezrobocie nie dlatego, że nie ma czym ani z czego ani dla kogo produkować, lub że nagle ludzie zmniejszyli swoje potrzeby. Przestajemy produkować to, co nam jest potrzebne bo nie przynosi to kapitalistom zysku. Okazuje się także, że czas kryzysu nie jest czasem straconym dla kapitału, to właśnie teraz można uzyskać największe profity na przyszłość. Co dzień nowe przykłady obrazują, dlaczego klasy uprzywilejowane i służące im media bronią jak niepodległości ładu ekonomicznego, który co jakiś czas ulega załamaniu, zamiast go zmienić. Przede wszystkim coraz łatwiej dostrzec, że w każdym cyklu koniunktury gospodarczej najbogatsi nigdy nie tracą. Co najwyżej nie uzyskują natychmiastowych zysków jak w czasie prosperity, a jednocześnie mają okazje do realizacji długofalowych projektów politycznych, które w czasie wzrostu przyniosą jeszcze większe zyski niż przed kryzysem. Pracownicy najemni i najubożsi przekonywani są tymczasem, że trzeba zaciskać pasa i przygotować się na wyrzeczenia, chociaż byli w znakomitej większości przeciwni neoliberalnej polityce gospodarczej, która sprzyjała powstawaniu baniek spekulacyjnych. Kiedy te bańki pękły ludzie usłyszeli: to teraz za to zapłacicie. Dziś stało się jasne, że cała taktyka kapitału sprowadza się do prywatyzacji zysku i uspołecznienia strat, wobec tego zapał z jakim rządzący bronią systemu jest zupełnie zrozumiały. Pierwszy przykład, to gigantyczna pomoc udzielana wielkim instytucjom finansowym, które podejmowały ryzykowne operacje na rynku spekulacyjnym. Zyski krótkoterminowe były niewyobrażalne, natomiast w momencie załamania, okazało się, że wszystko czym operowano nie miał żadnego pokrycia w produkcji, słowem - było pustym pieniądzem. Pozostały jednak wzajemne zobowiązania i brak jakiejkolwiek możliwości odzyskania wierzytelności, skoro pieniądze, którymi obracano, w rzeczywistości nie istniały. Tu pierwszy zareagował rząd USA i żeby jakkolwiek ratować firmy, które bazowały tylko na wirtualnym kapitale, musiał wpompować w nie miliardy prawdziwych, publicznych dolarów. Natomiast pierwszą rzeczą jaką zrobiły zarządy firm, było przyznanie sobie sowitych premii za "ratowanie". Wielkim paradoksem jest powszechna zgoda bankowców na upaństwowienie upadających banków, ale tylko pozornie. Upaństwowienie pozwoli przetrwać sektorowi bankowemu trudne czasy, a kiedy pojawi się dobra koniunktura, możemy spodziewać się wielkiego nacisku na prywatyzację. W każdym razie finansjera tak kalkuluje. Wcześniej czy później dojdzie do władzy nurt polityczny, który odrzuci interwencjonizm państwowy i rozpocznie uwalnianie rynku, wówczas zysk znów się sprywatyzuje. Należy tez nadmienić, że problemy banków wzięły się z niespłacenia hipotek, głownie w USA. Kredytów tych udzielano łatwo i chętnie nie dlatego, że banki chciały dawać prezenty ludziom. Kredyty te wymuszało lobby biznesowe, ponieważ amerykańska gospodarka musi regularnie zwiększać konsumpcję by osiągać wzrost. Nie osiągnie tego z produkcji, bo w USA zwyczajnie nic się nie produkuje. Największe korporacje nie mają w ogóle swoich fabryk. Produkcje zlecają podwykonawcom, którzy wędrując po Trzecim Świecie szukają coraz tańszej siły roboczej i w ten sposób minimalizują koszty produkcji. Np. koszt produkcji pary butów sportowych w Indonezji wynosi 5 USD za te same buty sprzedawane są w USA i Europie po 100 USD. Kiedy konsumująca na kredyt w przerażającym tempie Ameryka zaczyna mieć kłopoty, ma je cały świat. Najbardziej jednak bulwersuje cynizm, z jakim spotykamy się wokół nas. Polskie organizacje zatrudnicieli postanowiły, a jakże, skorzystać na kryzysie i prześcigają się w postulatach odbierania pracownikom ich praw. Oczywiście pod pretekstem kryzysu. Nawet bez wyraźnej potrzeby, na wszelki wypadek, na zapas. Załatwiają sobie możliwość skracania etatów pracownikom, obniżanie zarobków, ułatwianie zwalniania, uelastycznianie Kodeksu Pracy itd. aż do zupełnego sprowadzenia pracowników najemnych do roli, pozbawionych jakiejkolwiek ochrony, "wolnych najmitów". Wywalczenie takich przywilejów dla zatrudnicieli pomnoży ich zyski dwukrotnie, kiedy przyjdzie dobra koniunktura. Zanim pracownicy wywalczą na powrót swoje prawa, kasy korporacji i spółek napełnią się pieniędzmi z wyzysku. Nawet tam gdzie nie trzeba, wprowadza się ograniczenia płac. Nauczyciele już chyba zapomnieli o obiecanej podwyżce na ten rok. Górnicy są wściekli, gdy słyszą jak minister Grad zakazuje podnoszenia im płac, kiedy w tym samym czasie zarządy dostały ponad 7 proc. podwyżki. Stoczniowcy ze zdumieniem słuchają, że nie można uratować ich zakładu, bo zakazuje tego Unia Europejska, gdy tymczasem to w UE pompuje się nieporównywalnie większą kasę w banki. Cała reszta pracowników najemnych słyszy to samo – nie ma dla was pieniędzy. Rzecz jasna kiedy zaczną się protesty, a na pewno się zaczną, winą za całe zło obarczy się związki zawodowe i tak przy okazji kryzysu, zapewne uda się klepnąć ustawę ograniczającą rolę związków do minimum. Takich rewelacji będzie coraz więcej. Ciekawe czy jeśli pracownikom puszczą nerwy i zażądają radykalnej systemowej zmiany, tym razem uda się oficjalnej propagandzie spacyfikować ten gniew. Miejmy nadzieję, że nie. Tekst ukazał się w "Tygodniku Chełmskim". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- MARSZ DLA PALESTYNY
- Warszawa, Pomnik Mikołaja Kopernika
- 📅 Sobota, 30 listopada 2024 r., godz. 15.00
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
28 listopada:
1820 - W Wuppertalu urodził się Fryderyk Engels.
1893 - Nowozelandki jako drugie w świecie - po mieszkankach stanu Wyoming (USA) - mogły zagłosować w wyborach.
1905 - W Irlandii powstała partia Sinn Féin.
1918 - Strajk 12 tys. robotników miejskich w Warszawie; żądania podwyżki płac oraz zwiększenia przydziałów żywności.
1918 - Dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze.
1942 - Oddział Gwardii Ludowej rozbił obóz pracy przymusowej w Zakrzówku koło Iłży i uwolnił ponad 100 więźniów.
1942 - W Warszawie został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko.
2009 - Urzędujący prezydent Namibii Hifikepunye Pohamba (SWAPO) został wybrany na II kadencję, zdobywając ponad 75% poparcia.
2016 - Duško Marković z socjaldemokratycznej DPS został premierem Czarnogóry.
2021 - Xiomara Castro wygrała wybory prezydenckie w Hondurasie.
?