Piotr Tyma: Uproszczona wizja przeszłości
[2009-09-29 07:44:21]
Panie Prezesie, jak Ukraińcom żyje się w Polsce, na jakie napotykają problemy? Jak liczna to mniejszość? Trzeba doprecyzować termin Ukraińcy, gdyż ogólnie panuje pewien mętlik pojęciowy, gdy dyskutuje się o obecności Ukraińców Polsce. Mamy w Polsce dwie grupy Ukraińców - tzn. obywateli Polski narodowości ukraińskiej, czyli mniejszość ukraińską wywodzącą się z terenów dawnego pogranicza polsko-ukraińskiego (Polski południowo-wschodnia) i obywateli Ukrainy, którzy znaleźli się na terytorium Polski po 1991 roku w następstwie różnych kolei życiowych, np. w ramach poszukiwania pracy, niektórzy pobierania nauki, delegowani przez firmy ukraińskie, niektórzy legalnie w oparciu o kontrakty, inni nielegalnie. Są to dwie zróżnicowane kategorie Ukraińców. Sytuacja przedstawicieli poszczególnych grup wynika z różnych czynników np. historii, statusu prawnego (legalnego, bądź nielegalnego przebywania). Jeżeli chodzi o problemy mniejszości ukraińskiej to najwięcej z nich wynika ze skutków deportacji Ukraińców w 1947 roku w ramach akcji "Wisła". Wszelkie formy zachowania kultury, języka, tradycji, są uwarunkowane tym czynnikiem. Działalność, zachowanie języka, kultury w ramach małych społeczności, rozproszonych niemalże po terytorium całego kraju nie rzeczą prostą. Nie bez znaczenia jest negatywny stosunek do Ukraińców występujący wśród części społeczeństwa. Stąd też część zapisów w Ustawie o mniejszościach narodowych i języku regionalnym gwarantujących w przypadku Ukraińców jest często abstrakcyjna. Zastosowane w 1947 r. przymusowe rozproszenie powoduje, że jeśli chodzi np. o możliwość realizacji zapisów ustawy dotyczących ustanowienia dwujęzycznych nazw miejscowości, w których zamieszkuje mniejszość, obecności języka ukraińskiego jako pomocniczego w administracji to są one wyłącznie teoretyczne. W przypadku Ukraińców zapisy z racji przyjętych w ustawie wysokich progów procentowych i wspomnianego rozproszenia nie mają praktycznego zastosowania. Jeśli zdarzają się miejsca, gdzie dochodzi do ustanowienia tablic z historyczna nazwą miejscowości to jest to przykłady jednostkowy. Tak jest np. Beskidzie Niskim, gdzie w kilku gminach Łemkowie powrócili po 1956 roku do miejsc, z których byli wysiedleni, i stąd moją szanse jako znaczny procent ludności realizować zapisy ustawy o prawie do nazw w języku ojczystym. Rozproszenie Ukraińców realnie ogranicza możliwości prowadzenia działalności kulturalnej, realizacji przez obywateli Polski narodowości ukraińskiej zapisanych praw. Jeśli chodzi o obywateli Ukrainy to występują głównie trudności związane z uzyskaniem polskiej wizy, dostępem do usług medycznych osób przebywających w Polsce nielegalnie, dostępie do oświaty w języku ukraińskim dla dzieci migrantów. Związek Ukraińców w Polsce oraz mniejszość ukraińska od lat starały się o przekazanie budynku Narodnego Domu. Jakie znaczenia ma dla Ukraińców Ukraiński Dom Ludowy w Przemyślu? Była to przede wszystkim placówka kultury o znaczeniu ponadregionalnym od początku istnienia, czyli od początku XX wieku. Było to miejsce symboliczne z tego względu, że po II wojnie światowej większość majątku ukraińskich organizacji społecznych została przejęta przez państwo, zmieniła swoje przeznaczenie, natomiast w Ukraińskim Domu Ludowym w Przemyślu od 1958 roku działało koło Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Budynek ten nadal częściowo wykonywał po wojnie funkcje taką, do jakiej został stworzony, tzn miejsca ukraińskich imprez kulturalnych, oświatowych, działalności zespołów artystycznych. W budynku znajduje się unikalna scena teatralna z oryginalnymi zdobieniami. Na tej sali występowały amatorskie teatry ukraińskie, wychowały się całe pokolenia nie tylko przemyskich Ukraińców. Ten budynek w okresie 1947-1956 nie spełniał swojej roli, po tym okresie pomimo tego, że nie był naszą własnością zaczął ją spełniać, stał się centrum życia Ukraińców Podkarpacia. Pod koniec lat 90-tych Skarb Państwa przekazał budynek gminie Przemyśl. Przez lata nie był remontowany, niszczał. Postulat zwrotu naszej społeczności tego budynku był jednym stale podnoszonym postulatem, który odnosił się do mienia ukraińskich organizacji społecznych zagrabionego przez państwo. Brak, przez wiele lat, pozytywnych decyzji w tej kwestii świadczył o złej woli władz państwowych i samorządowych. Szczęśliwie Rada Miasta wykonała 3 września br. dobry krok w tę stronę, aby zakończyć starania o zwrot Narodnego Domu. TVP zdecydowała się zawiesić emisję programu "Telenowyny". Jest szansa, aby powróciła na antenę telewizji? Wiem, że odbyła się w tej sprawie akcja zbierania podpisów. Nie po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, że kierownictwo publicznej telewizji próbuje pozbyć się z anteny magazynu "Telenowyny" - jedynego ogólnopolskiego programu w języku mniejszości narodowej w Polsce. Pierwsza próba miała miejsce w roku 2000, druga w 2006 r., teraz mamy trzecią. Za każdym razem podejmujemy akcję protestu i staramy się uświadomić przede wszystkim wagę i znaczenie tego programu dla społeczności ukraińskiej. Ta decyzja w złym świetle stawia nie tylko władze TVP, ale również władze RP. Mamy bowiem jasne zapisy w ustawie o radiofonii i telewizji, gdzie jest mowa o zobowiązaniach publicznych mediów względem mniejszości narodowych, mamy również w tym względzie międzynarodowe zobowiązania Polski. Stąd decyzja TVP stoi w sprzeczności nie tylko z naszymi odczuciami, ale i konkretnymi zapisami w ustawodawstwie krajowym i międzynarodowym. W przypadku akcji w obronie "Telenowyn" mieliśmy do czynienia nie tylko z akcją zbierania podpisów, także instytucje, do których się zwracaliśmy - KRRiT, Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu, MSWiA w wystąpiły w obronie programu, nie spotkało się to jednak ze zrozumieniem władz TVP. Uważa Pan, że historia nadal dzieli nasze narody? Że ma wpływ na teraźniejszość? Historia jest na pewno mocno obecna w relacjach polsko-ukraińskich. Obecnie mamy do czynienia z inną sytuacją niż kilkanaście lat temu. W ostatnich kilku latach w relacjach polsko-ukraińskich mają miejsce próby manipulacji, wykorzystywania historii do osiągnięcia bieżących celów politycznych. Z jednej strony Polacy i Ukraińcy mają za sobą poważny dorobek dialogu na temat tragicznych epizodów z przeszłości, ofiar konfliktu, a z drugiej strony coraz mocniej widoczna jest próba zanegowania dorobku obiektywnych historyków i budowania czarno-białego schematu relacji. Ta tendencja dominuje w środowiskach skrajnych, a także, co gorsza w części polskich mediów oraz państwowych instytucji np. IPN. Ma miejsce odwoływanie się od stereotypów, do uproszczonej wizji przeszłości, martyrologicznego obrazu własnej przeszłości. W tej wersji jedna ze stron (wyłącznie Polacy) zawsze pełni rolę ofiary, a druga (przeważnie Ukraińcy) kata. Ten trend stał się bardzo mocno widoczne w ostatnich 3 latach. Taki obraz przeszłości próbują wykorzystać również czołowi i szeregowi politycy np. z PSL, oni często kokietują środowiska kresowe, które ucierpiały z rąk Ukraińców, cynicznie grając na emocjach. Mamy też do czynienia z nowym zjawiskiem młodym ideologicznym (endeckim) narybkiem, który w ramach różnych instytucji jak chociażby "Muzeum Kresów" stara się zbijać kapitał na sentymencie kresowian do Małych Ojczyzn. Jak ocenił Pan decyzję polskich władz o nie wpuszczeniu na teren RP rowerowego rajdu śladami Bandery? Dla Polaków to symbol cierpienia. Wydaje mi się, że w tej sprawie obie strony nie zachowały zdrowego rozsądku. Mały problem, przejazd garstki ludzi, zebranych przez małą znana fundację z Ukrainy urósł dzięki nagłośnieniu przez media do rangi wielkiego sporu. Na tej sytuacji zyskały tylko i wyłącznie środowiska wrogie współpracy polsko-ukraińskiej, które żerują na lękach Polaków. W trakcie medialnej histerii nie tyle chodziło, bowiem o racje, ocenę postaci Bandery, tego za co on odpowiadał, ile o możliwość odwołania się do antyukraińskich stereotypów mocno rozbudowanych w okresie PRL. Za mało było w trakcie tych wydarzeń racjonalnych głosów, za dużo emocji. Rajd ujawnił coś co nie jest optymistyczne – pokłady nieufności, które istnieją w Polsce w relacjach z Ukrainą. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
28 listopada:
1820 - W Wuppertalu urodził się Fryderyk Engels.
1893 - Nowozelandki jako drugie w świecie - po mieszkankach stanu Wyoming (USA) - mogły zagłosować w wyborach.
1905 - W Irlandii powstała partia Sinn Féin.
1918 - Strajk 12 tys. robotników miejskich w Warszawie; żądania podwyżki płac oraz zwiększenia przydziałów żywności.
1918 - Dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze.
1942 - Oddział Gwardii Ludowej rozbił obóz pracy przymusowej w Zakrzówku koło Iłży i uwolnił ponad 100 więźniów.
1942 - W Warszawie został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko.
2009 - Urzędujący prezydent Namibii Hifikepunye Pohamba (SWAPO) został wybrany na II kadencję, zdobywając ponad 75% poparcia.
2016 - Duško Marković z socjaldemokratycznej DPS został premierem Czarnogóry.
?