Adam Bobryk: Juszczenko postawił na skrajność

[2009-11-25 15:56:57]

Z dr. Adamem Bobrykiem, socjologiem z Akademii Podlaskiej w Siedlcach i specjalistą ds. wschodnich, rozmawia Przemysław Prekiel.

Panie dr, zbliżają się wybory prezydenckie na Ukrainie. Obecny prezydent Wiktor Juszczenko nie ma szans na reelekcję. Jak pan ocenie jego prezydenturę?

To okres przegranych nadziei. Szedł on do wyborów pod hasłami jedności kraju, przemiany moralnej, rozwoju gospodarki i uczestnictwa Ukrainy w NATO oraz Unii Europejskiej. Rozczarowanie przyszło dość szybko. Charakterystyczna była wypowiedź jednej z Ukrainek podana przez media, po pierwszym roku jego rządów. Zapytana co się zmieniło w kraju odpowiedziała krótko – "ceny". Polityka Juszczenki budziła liczne protesty. Nie zrealizował on strategicznych celów. Dlatego mocno angażował się w sferę ideologii, powodując liczne zadrażnienia z Rosją. Efektem jego działalności jest osamotnienie. Zresztą obecnie kandyduje jako kandydat niezależny.

Z jednej strony Juszczenko lansowany jest w naszych mediach jako wielki przyjaciel Polski, często jest gościem naszego prezydenta, a z drugiej to wielki orędownik banderowców, wielbiciel faszystów z UPA. Sam pisał o OUN: "OUN zawsze była na czele walk o umocnienie idei narodowej (...). OUN przeszła surową praktykę walk w dwudziestych i trzydziestych latach XX stulecia (z Polakami), w burzliwe lata II wojny światowej. Wasze unikalne doświadczenie i umiejętności łączenia twardej postawy narodowej z giętkim konstruktywizmem dziś nie traci na aktualności (...). Dlatego OUN może być chwalebnym przykładem dla wielu politycznych i społecznych sił Ukrainy". Jak na chłodno ocenić jego stosunek do tych faszystowskich organizacji.

Faszyzm to jedna z najgroźniejszych plag naszej epoki. Miał on wielką, niszczycielską siłę. To urzekało skrajna prawicę i nacjonalistów różnej maści. Okres wojny zapisał się niezwykle boleśnie w historii cywilizacji. W wielu demokratycznych krajach gloryfikacja tych idei jest czynem karalnym. Dla Polaków OUN, UPA, to synonimy cierpień i walki z naszym społeczeństwem. Każda wojna niesie za sobą okrucieństwo. Rzezie na Wołyniu nie dają się jednak zakwalifikować w konwencję walki zbrojnej. Noszą one poważne znamiona genocydu. Ich podstawowym założeniem była zmiana stosunków narodowościowych. To w efekcie zostało osiągnięte. Juszczenko tracąc poparcie społeczne postawił na środowiska skrajne. Z punktu widzenia socjotechniki ma to zrozumiałe wytłumaczenie. Trudno jednak zrozumieć, iż przywódcy naszego kraju przechodzą nad tym do porządku dziennego. Analogiczna sytuacja w odniesieniu do Rosji czy Białorusi wywołałaby jednak zapewne szereg konsekwencji.

Obecnie Wiktor Juszczenko nie cieszy się dużym poparciem społecznym. Może wiec Ukraińcy nie są tacy naiwni, skoro prezydenta, który wielbi OUN-UPA nie chcą na kolejna kadencję.

Juszczenko nie był w stanie zdobyć sympatii centralnej i wschodniej Ukrainy. Postanowił więc umocnić swoją pozycję na zachodzie kraju. Wołyń jest bastionem nacjonalistów. Im bardziej na wschód tym stosunek opinii publicznej do OUN jest bardziej racjonalny. Lwowszczyzna w dużym stopniu żyje mitem banderowców jako synonimu patriotyzmu. Decyzja Juszczenki o gloryfikacji tego środowiska, nie przyniosła mu zapewne ani zysków, ani strat. To co stracił w tym zakresie na wschodzie odrobił na zachodzie. Składało się to jednak na cykl zabiegów o stworzenie jego wizerunku jako człowieka, który zabiega o krzewienie patriotyzmu i umacnianie ukraińskości oraz odwracało uwagę od współczesnych problemów.

Głównymi kandydatami na urząd prezydenta są Wiktor Janukowycz i Julia Tymoszenko. Kto z tych polityków byłby lepszy z polskiego punktu widzenia?

Nasi politycy niechętnie myślą racjonalnymi kategoriami. W ciemno można więc stwierdzić, iż gdybyśmy zrealizowali sondaż wśród parlamentarzystów to zdecydowanie wygrałaby Tymoszenko. Polska nie jest jednak mesjaszem narodów. Dla przywódców Ukrainy jesteśmy jednym z wielu państw granicznych. Sentymentów nie budzi także nasza polityka. Tak więc niezależnie od tego, kto wygra wybory w praktyce nie będzie miało to większego znaczenia dla Polski, gdyż oni będą dbać przede wszystkim o interes Ukrainy, a najwięcej instrumentów w zakresie wzajemnych relacji posiada Rosja. Pewne jest jedno. Duża część polskiej klasy politycznej obrazi się jeśli wygra Janukowycz. Będzie to skutkowało znaczącym ochłodzeniem kontaktów. Bardziej w Polityce zagranicznej powinniśmy dbać o polską rację stanu, a nie uszczęśliwiać inne narody. Należy uszanować każdy wynik i starać się uzyskać jak najwięcej we wzajemnych relacjach.

Wiktor Janukowycz przedstawiany jest w naszych mediach jako wielkie zagrożenie dla demokracji. Kim jest człowiek, który nie od dziś przyszłość Ukrainy wiąże w współpracy z Rosją?

Janukowycz jest postacią, która budzi wiele kontrowersji. Symbolizuje jednak siły dążące do rozwoju gospodarczego, unormowania relacji z Rosją i równouprawnienie języka rosyjskiego. Dla wielu wyborców jest więc synonimem stabilizacji. Mieszkańcy Ukrainy są już zmęczeni nieustającymi wojnami na szczytach władzy i zadrażnieniami z Rosją. Dlatego Janukowycz jest liderem sondaży. Niewątpliwie wejdzie do drugiej tury. Nie znaczy to jednak, że wygra wybory.

Z kolei Julia Tymoszenko - główny kontrkandydat Janukowycza - wydaje się być podobna do Juszczenki. Pana zdaniem ma ona realne szanse, aby zmienić wizerunek Ukrainy po kłótni pomarańczowej w rodzinie?

Od Juszczenki różni ją przede wszystkim to, że jest bardziej racjonalna i przewidywalna. Potrafi się porozumieć z przeciwnikami. Jest to działanie jednak bardziej taktyczne niż długofalowe. Niewątpliwie hołduje zasadzie, że na Ukrainie nie ma miejscach na dwie królowe. Pomarańczowa rodzina, po wielu rozwodach, jest już od dawna bardziej bytem wirtualnym niż realnym. Wiele środowisk odwołuje się do jej tradycji. Nie stanowi ona już jednak potężnej siły sprawczej. Zapewne ma też więcej zwolenników w Polsce niż na samej Ukrainie.

Lewicę reprezentować będzie Natalia Witrenko z Postępowej Socjalistycznej Partii Ukrainy. Uważa pan, że ma ona szanse włączyć się do walki?

Witrenko już dwukrotnie kandydowała na funkcję prezydenta Ukrainy. Mimo szczerych chęci, nie pokonała ona jednak teraz wymogów ordynacji wyborczej. Nakazuje ona m.in. wpłacenie kaucji w wysokości 2,5 mln hrywien. Witrenko przekazała tylko 1,9 tys. hrywien uzasadniając, że tyle wynosi średnia płaca na Ukrainie. To ruch medialny, ale eliminujący z udziału w kampanii. Prawdopodobnie nie udało się jej zgromadzić odpowiednich funduszy. Na Ukrainie by skutecznie uczestniczyć w kampanii trzeba posiadać ogromne środki. Stąd wybory często określane są jako "wyścig oligarchów". Kto nie ma możnych sponsorów ten nie istnieje. To eliminuje nietuzinkowych kandydatów, którzy pomimo swych umiejętności liderskich nie potrafili zaskarbić sobie sympatii możnych tego kraju. Wyborcy lewej strony politycznej będą mieli jednak wybór. Zarejestrowani zostali Aleksander Moroz z Socjalistycznej Partii Ukrainy i Piotr Symonienko z Bloku Lewicowych i Lewocentrycznych Sił.

I tak na koniec - jak widzi pan przyszłość Ukrainy po tych wyborach. Dokąd będzie ona zmierzać? Jej przyszłość jest w UE?

Wszystko zależy od tego, kto wygra wybory. Bez wątpienia jej droga do Unii Europejskiej będzie długa. Do szybkiej akcesji kraj nie jest przygotowany. Nie ma też ku temu sprzyjającego klimatu. Rządy Juszczenki wytworzyły wielu sceptyków co do bliskiej możliwości tego rozwiązania. Podstawowym efektem elekcji będzie zapewne normalizacja stosunków z Rosją. Przed prezydentem stać będzie również ogromne wyzwanie zjednoczenia kraju, po brutalnej walce politycznej ostatnich lat.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


28 listopada:

1820 - W Wuppertalu urodził się Fryderyk Engels.

1893 - Nowozelandki jako drugie w świecie - po mieszkankach stanu Wyoming (USA) - mogły zagłosować w wyborach.

1905 - W Irlandii powstała partia Sinn Féin.

1918 - Strajk 12 tys. robotników miejskich w Warszawie; żądania podwyżki płac oraz zwiększenia przydziałów żywności.

1918 - Dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze.

1942 - Oddział Gwardii Ludowej rozbił obóz pracy przymusowej w Zakrzówku koło Iłży i uwolnił ponad 100 więźniów.

1942 - W Warszawie został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko.

2009 - Urzędujący prezydent Namibii Hifikepunye Pohamba (SWAPO) został wybrany na II kadencję, zdobywając ponad 75% poparcia.

2016 - Duško Marković z socjaldemokratycznej DPS został premierem Czarnogóry.


?
Lewica.pl na Facebooku