Łukasz Drozda: Antysemityzm ważniejszy od antykomunizmu

[2012-12-04 10:08:05]

Z czym kojarzy się po latach kino Władysława Pasikowskiego? Przede wszystkim z filmami sensacyjnymi realizowanymi przezeń w latach 90. Ówczesne produkcje tego reżysera i scenarzysty osiągały sukcesy kasowe, a także wyznaczały standardy polskiego kina sensacyjnego, wpisując się do absolutnego kanonu tego gatunku. Do dzisiaj filmowe cytaty z ówczesnych realizacji Pasikowskiego krążą jako wtrącenia do niezliczonych rozmów, dodatkowo wskrzeszane przesyłanymi sobie przez internautów linkami do klipów w YouTube. Tamto kino nie tylko jednak wykreowało rolę filmowego twardziela, na zawsze zmieniając już wizerunek Bogusława Lindy. Kultowe już obrazy celnie komentowały ówczesną, świeżo potransformacyjną rzeczywistość pierwszych lat III RP. Swoim pierwszym od przeszło dekady samodzielnie wyreżyserowanym filmem pełnometrażowym Pasikowski powraca do roli twórcy, który zabiera głos w ważnych społecznie kwestiach. Niemniej jest to temat zupełnie odmienny od tego, z jakim zwykliśmy jego kino zazwyczaj kojarzyć.

Pokłosie to film bez wątpienia ciekawy. Trudno określić go wprawdzie mianem arcydzieła, można też wytknąć mu pewne błędy natury formalnej. Nie da się natomiast odmówić Pasikowskiemu tego, że po raz kolejny nakręcił doskonale zrealizowany thriller, oparty o budujący w znakomity sposób napięcie, autorski scenariusz. Jest to dość klasyczna, zamknięta formalnie historia, dziejąca się współcześnie na pewnym obszarze podlaskiej prowincji. Przebywający od lat na emigracji w Chicago niewykwalifikowany robotnik, Franek Kalina (Ireneusz Czop), nie jest specjalnym antysemitą, chociaż lata niskopłatnej pracy, często dla Żydów, wyrobiły w nim pewne uprzedzenia względem tej grupy etnicznej. Po latach przyjeżdża w rodzinne strony, aby odkryć źródło podejrzanego zachowania swojego brata, Józka (Maciej Stuhr). Dawno niewidziane rodzeństwo zastaje w sytuacji skrajnego konfliktu z niemalże całą, lokalną społecznością.

Józek, wiedziony poczuciem moralnego obowiązku odbudowuje lokalny cmentarz żydowski ze znalezionych w okolicy macew, które od wielu lat służyły miejscowym za materiał do utwardzania tutejszych dróg i innych, okolicznych konstrukcji. Odkrycie zapomnianej, czy też raczej świadomie wypartej niegdyś żydowskiej tożsamości tutejszej okolicy pozwala rozdrapać zapomniany już, ale wyjątkowo brutalny konflikt z czasu wojny. Pasikowski stopniowo odkrywa przed widzami kolejne z wątków historii tutejszej zbrodni, której skala, znaczenie, a także poziom rodzinnego uwikłania, przekroczą najśmielsze oczekiwania rodzeństwa Kalinów.

Akcja filmu dzieje się w dusznej, niewielkiej przestrzeni prowincjonalnej okolicy, gdzie każdy każdego zna, a wszelkie odstępstwa od normy zostają poddane ostracyzmowi kontrolującej wszystko lokalnej społeczności. Tak jak w klasycznym thrillerze główne role odgrywają wyraziste, symboliczne wręcz charaktery. Do atutów tego obrazu oprócz znakomitych zdjęć Pawła Edelmana zaliczyć należy również rewelacyjną obsadę. Medialną twarzą (i niejednokrotnie ofiarą) filmu został Stuhr, którego bohater kreuje akcję filmu, niemniej godną szczególnego wyróżnienia rolą jest raczej kreacja Czopa, którego Franek Kalina stanowi tak naprawdę główną i zarazem najciekawszą postać tego filmu. I o pozostałej części obsady należy jednak powiedzieć wiele ciepłych słów, jak chociażby o epizodycznej, acz doskonałej roli Roberta Rogalskiego. Znajdziemy tu też zresztą innych, czołowych aktorów teatralnych starszego pokolenia z Danutą Szaflarską na czele.

Pokłosie podejmuje, jak się okazuje dzięki agresywnym reakcjom na film, wciąż ryzykowny wątek rodzimego antysemityzmu i częściowego współudziału Polaków w zbrodni dokonanej na Żydach. Historia nie jest literacką kreacją, chociaż niejednokrotnie i nie bez powodów zarzuca się jej naginanie faktów, pod pewnymi względami wydarzenia opisane w scenariuszu Pasikowskiego zdają się być mało wiarygodne. Film nie bazuje jednak na wizji wyssanej z palca i w specyficzny sposób nawiązuje do ujawnionych i bezspornie potwierdzonych mordów, zwłaszcza historii o ludobójstwie w Jedwabnem. Prawica, która jak widać ciągle ma problemy ze swoją ksenofobią, zaatakowała twórców Pokłosia z prawdziwą furią. W myśl sugerowanej przez nią narracji film Pasikowskiego został zupełnie oderwany od faktów, służąc kłamliwej i wytworzonej na Zachodzie wizji Polski jako antysemickiego matecznika. Rzeczywiście, celem tego obrazu jest artystyczna rozprawa z nienawiścią do Żydów. Zaprzeczanie jej istnieniu to oczywiście absurd podparty antysemicką argumentacją o tym, że „przecież nikt nie uratował w czasie wojny tylu Żydów, co Polacy”, tak jakby to sami antysemici byli zaangażowani w ten chwalebny proceder. Film ten nie jest jednak prostą odpowiedzią na taką postawę i bezrefleksyjnym w gruncie rzeczy przyznaniem się do każdego z zarzutów. Jego krytykom zdołało jakoś umknąć, że wątek odpowiedzialności za własne zbrodnie jest tutaj dalece subtelniejszy. Pasikowski nie imputuje mieszkańcom polskiej wsi chorobliwej nienawiści i zapalczywości. Jak dowiadujemy się, motywacją dla odrażających wydarzeń w przeszłości nie była wielka ideologia, ówczesnej podłości towarzyszyły bowiem zwykłe motywacje natury ekonomicznej. Oprawcy mordowali dla zysku, dla ziemi, z zupełnie „prozaicznych” powodów.

Absolutnym potępieniem nie jest też obraz potomków niegdysiejszych oprawców. Wśród nich wyróżnić dają się odmienne charaktery. Bohaterowie Pokłosia są żywotnie zainteresowani przemilczeniem wstydliwej historii, obawiając się o los własnych majątków. Przyjmują przy tym odmienne, dalece niejednoznaczne postawy. Trudno jednoznacznie zaszufladkować postać komendanta (Zbigniew Zamachowski), po stronie znienawidzonego przez lokalną społeczność Józka staje również darzony powszechnym szacunkiem proboszcz (Jerzy Radziwiłowicz). Niektórzy z miejscowych wykazują nawet pewien rodzaj solidarności z postępującym wbrew większości młodszym z Kalinów, chroniąc go w pewnym momencie przed linczem. Bracia odnajdują niekiedy tu i ówdzie swoich sojuszników.

Ważnym motywem dla filmu jest też swoista rozprawa z PRL. Polska ludowa u Pasikowskiego jawi się jako swoista, kulturowa czarna dziura. W tym kontekście niezwykle ciekawa po raz kolejny zdaje się być prawicowa furia, dla której krytyka nacjonalistycznej wersji „patriotyzmu” okazuje się być bardziej istotna od jej tradycyjnego antykomunizmu. To właśnie epoka sprzed 1989 r. jest tutaj współwinna zbiorowemu milczeniu wokół niegdysiejszej zbrodni. Chętnie nagłaśniała bowiem zbrodnie nazistów, dla wewnętrznego spokoju pragnęła jednak nie rozdrapywać własnych ran. To „komunistyczna” reforma rolna okazuje się sankcjonować dokonane ludobójstwo, a nad pozbawioną poczucia odpowiedzialności za swoje czyny okolicą wciąż unosi się duch minionego ustroju. Polska wieś u Pasikowskiego jest przesadnie stereotypowa, dosłownie nic się tutaj nie zmienia, nawet na lokalnym posterunku policji orzeł z godła ciągle pozostaje bez korony. To nie wieś modernizowana dzięki środkom unijnym rodem z pocztówek Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. To piszcząca bieda, od której chłopi uciekają do Chicago, skąd i tak wracają bez sukcesu, ze zdrowiem zniszczonym „brudną robotą” przy usuwaniu azbestu.

W Pokłosiu pewne wątki jednak mi przeszkadzały. Pasikowskiemu zdarzają się dość absurdalne wpadki, jak wówczas gdy Józek, który pod wieloma względami zostaje przedstawiony jako najbardziej stereotypowy mieszkaniec wsi, płynnie czyta po hebrajsku napisy z nagrobków, którymi postanowił się zaopiekować. Drażni też wprost kiczowata niekiedy, bardzo nachalna symbolika, z wykorzystaniem motywu ukrzyżowania na drzwiach stodoły (sic!) włącznie. Tak nachalna dosłowność to zresztą chyba największa z przywar tego w gruncie rzeczy bardzo dobrego i wartego zobaczenia filmu.

Niemniej dobrze, że on w ogóle powstał. Szkoda, że tak późno, tyle lat po ujawnieniu sprawy z Jedwabnem. Powodem były oczywiście problemy z dofinansowaniem dla tak kontrowersyjnego projektu. Z drugiej jednak strony aktualność Pokłosia dobrze oddają wściekłe reakcje jego przeciwników.

Pokłosie. Reżyseria: Władysław Pasikowski. Thriller. Produkcja: Polska 2012.

Łukasz Drozda


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


2 maja:

1848 - W Petersburgu zmarł Wissarion Bielinski, rosyjski pisarz, filozof, krytyk literacki, teoretyk rewolucyjnego demokratyzmu; współpracował m.in. z M. Bakuninem.

1879 - W Madrycie założono Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE).

1917 - Początek strajku górników Zagłębia Dąbrowskiego o poprawę warunków pracy, część postulatów została spełniona.

1919 - W Monachium zamordowano Gustava Landauera, niemieckiego anarchistę, pisarza i tłumacza, jednego z przywódców Bawarskiej Republiki Rad.

1933 - Rada Naczelna PPS opowiedziała się za odejściem od taktyki Centrolewu i podjęciem samodzielnej walki politycznej.

2003 - W La Celle-Saint-Cloud zmarł Mohammed Dib, pisarz algierski, tworzący w języku francuskim, autor około 30 powieści, jeden z najbardziej znanych w Europie twórców algierskich; komunista.

2005 - W Toronto zmarł Bob Hunter, dziennikarz kanadyjski, współzałożyciel Greenpeace.

2014 - W Odessie w antyrosyjskich zamieszkach i w wyniku pożaru zginęło 48 osób, a 214 odniosło obrażenia.


?
Lewica.pl na Facebooku