Z Henrykiem Rynkowskim, prezesem Komitetu Obrony Pracowników, rozmawia Przemysław Prekiel.
Przemysław Prekiel: Dlaczego powstał KOP? Z czyjej inicjatywy?
Henryk Rynkowski: Gdybym chciał być nieskromny, powiedziałbym, że była to moja inicjatywa, ale prawda jest całkowicie inna. Owszem, zacząłem skupiać wokół siebie ludzi niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy. Sam jestem człowiekiem ubogim, żyjącym z dnia na dzień, chociaż prowadzę małą jednoosobową firmę. Nie wynika to z lenistwa, ani z braku tzw. przedsiębiorczości. Wielu ludzi znajduje się w podobnej sytuacji, i chociaż pracują ciężko, to tak naprawdę nie stać ich na nic oprócz podstawowych opłat i wyżywienia.
Pół biedy, jeśli dotyczy to osób zdrowych, które mają wsparcie ze strony rodziny, swoich najbliższych, czy też mają jeszcze w tych trudnych czasach prawdziwych przyjaciół. Dla tych, którzy pozostawieni są sami sobie, sytuacja wygląda wręcz dramatycznie - bezrobotni, bezdomni, niepełnosprawni, emeryci, osoby w podeszłym wieku, przewlekle chorzy, samotne matki, itd., żyją często w warunkach, które wręcz uwłaczają ludzkiej godności.
Również ludzie, którzy pracują nie mają łatwego życia. Zatrudniani są na umowy-zlecenia, w pracy poddawani mobbingowi, ich życiu towarzyszy bezustanny stres, w efekcie czego rozpadają się ich rodziny, rujnuje się zdrowie i wielu zaczyna wpadać w spiralę wykluczenia ekonomicznego i społecznego. Wystarczy niespłacona na czas rata kredytu (a większość naszych rodaków żyje na kredyt) i już zaczynają doświadczać wszystkich tych "dobrodziejstw", które zafundował nam neoliberalizm - zasiłki dla bezrobotnych, pomoc z opieki społecznej, egzekucje komornicze, przymieranie głodem, eksmisje i wreszcie wegetacja w slumsach na obrzeżach miasta, częstokroć nawet bez dostępu do bieżącej wody czy ogrzewania.
Choć każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę, że to jest prawdziwe oblicze "zielonej wyspy", to jednak nasza świadomość tkwi jakby w uśpieniu. Media próbują wmówić nam, że najważniejszą dla wszystkich Polaków sprawą jest katastrofa smoleńska, obecność krzyża w Sejmie, legalizacja marihuany, czy też wina, albo niewinność matki małej Madzi z Sosnowca. Takich tematów zastępczych jest naprawdę mnóstwo, a z nieustannego maglowania ich nic przecież dla nas nie wynika. Nie służą one wyłącznie odwracaniu uwagi społeczeństwa od tego, co dla wszystkich jest najważniejsze. Służą również zaszczepianiu podziałów, nienawiści, zasiewaniu ziaren niezgody i to do tego stopnia, że podziały przebiegają już nawet wzdłuż rodzin, gdy jeden brat nienawidzi drugiego, bo jeden głosuje na PiS, a drugi na PO. Nie jesteśmy w stanie wyciągnąć ręki do drugiego człowieka, aby mu pomóc, gdyż ponad 20 lat prania nam mózgów przez osoby odpowiedzialne za zarządzanie państwem, zrobiło swoje. Uczyniono to po to, abyśmy nie mogli w żaden sposób porozumieć się i zjednoczyć w budowaniu sprawiedliwego systemu społecznego.
Nie będę wyrazicielem opinii mniejszości twierdząc, że system, jaki przed 20 laty wprowadzono w naszym kraju, wspiera bogatych i marginalizuje biednych, pozostawiając ich samym sobie. Od ponad 20 lat zmieniają się różne z pozoru rządy, które głoszą różne również jedynie z pozoru programy. Często zastanawiam się, dlaczego właściwie udają, że mają różne programy, skoro jedynym programem jaki wszystkie realizują jest program neoliberalny? Rozbite zostały doszczętnie najsilniejsze więzi społeczne. Staliśmy się społeczeństwem niewolników, którzy pracują w upokarzających warunkach na przysłowiową miskę ryżu po to, by administrujący naszym krajem mogli zapraszać do Polski inwestorów zagranicznych szczycąc się tym, że w Polsce są niskie koszty pracy... Czy ktoś w ogóle zastanawia się nad tym co kryje się za określeniem "niskie koszty pracy"?
Padło pytanie z czyjej inicjatywy powstał KOP. Odpowiadam wobec tego: KOP powstał w umysłach i sercach ludzi, którzy zauważyli to samo co ja. Ja jedynie wyciągnąłem do nich swoją rękę i zacząłem o tym wszystkim mówić wierząc, że ktoś, kto podziela moje zdanie usłyszy to i zechce zacząć działać, by to wszystko zmienić. Wielu usłyszało. To oni stworzyli KOP. KOP to obywatele tego kraju - ludzie, którzy nie potrafią już wytrzymać neoliberalnego wyzysku.
Kto znalazł się we władzach?
Jestem mile zaskoczony i zarazem zaszczycony tym, że zostałem wybrany prezesem nowo powstałego stowarzyszenia. Chcę w tym miejscu podziękować wszystkim tym, którzy zrozumieli nasze przesłanie i przyłączyli się do tworzącego się właśnie ruchu. Postaram się nie sprawić Wam zawodu. Bez Was nigdy KOP by nie powstał. Dziękuję Wam! A teraz odpowiem na pytanie odnosząc się do tego, co napisałem już wcześniej: we władzach KOP znaleźli się ludzie podobni do mnie, którzy nigdy nie potrafili pogodzić się z otaczającą nas brutalną rzeczywistością. Znalazły się przysłowiowe "dusze niepokorne", które nigdy się nie poddały, nigdy nie zrezygnowały z walki o poprawę życia nie tylko swojego, ale również innych ludzi, czego przejawem było i jest ich zaangażowanie w sprawy społeczne. Są to ludzie reprezentujący umownie "lewą" i umownie "prawą" (bo tak się w Polsce klasyfikuje ludzi) stronę sceny politycznej. Wiceprezesem został zasłużony działacz "Solidarności" z lat 80-tych, były członek Rady Krajowej PPS - Krzysztof Trzaska, wielokrotnie represjonowany za swoją opozycyjną działalność, drugim wiceprezesem została Barbara Kramarz - bezpartyjna działaczka związkowa i jednocześnie Przewodnicząca OPZZ "Konfederacja Pracy" na Dolnym Śląsku, sekretarzem - Remigiusz Dobrzyński - były działacz SLD, a obecnie działacz społeczny, skarbnikiem - Jacek Kowalski - aktywny działacz łódzkiego Ruchu Palikota, członkiem zarządu został Bogdan Józef Hilczer - bezpartyjny, aktywny działacz społeczny oraz Oktawian Kolenda - działacz SLD i równocześnie Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza, którego doskonale pamiętamy z 10-dniowej głodówki w obronie dzieci z ośrodka opiekuńczego w Częstochowie, którą podjął w ubiegłym roku wraz z posłem Ruchu Palikota Arturem Bramorą. W skład komisji rewizyjnej weszły aż trzy panie, które założyciele KOP obdarzyli swoim zaufaniem i są to: Joanna Walczak - działaczka łódzkiego Ruchu Palikota, Agnieszka Malarz - bezpartyjna, pochodząca z Pomorza pracownica Służby Zdrowia oraz Katarzyna Kowalska - bezpartyjna, bezrobotna samotna matka.
Jaki stawiacie sobie cel?
Nasz cel jest bardzo prosty: chcemy zjednoczyć wszystkich obywateli naszego kraju i wszystkich ludzi dobrej woli, którzy mają już dosyć istniejącego stanu rzeczy, we wspólnym działaniu na rzecz stworzenia społeczeństwa obywatelskiego i sprawiedliwego ustroju społecznego. W tym celu postanowiliśmy całkowicie odrzucić zaszczepione nam sztuczne przecież podziały na "lewicę" czy "prawicę", na wierzących i niewierzących, na "lepszych" i "gorszych" i zacząć współpracować ze wszystkimi ludźmi i wszystkimi organizacjami, które stawiają sobie podobne do nas cele, aktywnie się przy tym nawzajem wspierając. Naszą wyciągniętą dłoń chwyciła do tej pory posłanka Anna Grodzka, stojąca na czele Parlamentarnego Zespołu Zrównoważonego Rozwoju Społecznego "Społeczeństwo FAIR", Piotr Ikonowicz - lider Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej i poseł na Sejm II i III kadencji, Grzegorz Ilka - Przewodniczący OPZZ "Konfederacja Pracy", Ewa Miszczuk - wiceprzewodnicząca Polskiej Partii Socjalistycznej, Bogusław Ziętek - Przewodniczący Polskiej Partii Pracy i WZZ "Sierpień 80", a także przedstawiciele OPZZ, OZZ "Inicjatywa Pracownicza", NSZZ "Solidarność", partii Demokracja Bezpośrednia, działacze Ligi Suwerenności i byli działacze KPN. Jak więc widać udało się zebrać sporą grupę ludzi, którzy ponad podziałami chcą wesprzeć nas i skorzystać z naszego wsparcia przy realizacji nakreślonych przez nas na spotkaniu założycielskim postulatów. W tym momencie serdecznie wszystkim dziękuję za ten oczywisty gest przyjaźni i pojednania i wierzę, że grono osób i organizacji popierających naszą inicjatywę systematycznie będzie się rozrastać. Bo tak naprawdę w tym kraju najważniejszy jest człowiek.
Wszyscy uczestnicy naszego łódzkiego spotkania po bardzo burzliwej dyskusji doszli do wspólnego wniosku: jesteśmy sobie potrzebni, bo tylko współpracując i współdziałając razem możemy uwolnić się od neoliberalnego wyzysku. To jest dla nas ważniejsze niż podziały. Chcielibyśmy również, by KOP nawiązał nie tylko z nazwy do legendarnego KOR-u i stał się zapleczem intelektualnym ruchu pracowniczego, a także wyrazicielem jego interesów. Do tego będziemy zmierzali, upatrując w tym jedyną szansę na zwarcie szeregów pracowniczych, w ich słusznej walce o godność i poczesne miejsce w państwie.
Jakiś plan minimum?
Jak już wspomniałem wcześniej - będziemy dążyli do stworzenia w Polsce społeczeństwa obywatelskiego i dostosowania naszego ustroju społecznego w taki sposób, aby służył on sprawiedliwie wszystkim obywatelom i aby żaden obywatel naszego kraju nie czuł się opuszczony, czy też w jakikolwiek sposób dyskryminowany. Jedyną prawdziwą linią demarkacyjną, jaka przebiega wzdłuż polskiego społeczeństwa, jest linia podziału na upokarzająco ubogich i nadmiernie bogatych. W Polsce na skutek rozwarstwienia praktycznie nie istnieje klasa średnia. Brakuje miejsc pracy, a gospodarka zaczyna się chylić ku upadkowi. Nie trzeba być ekspertem od ekonomii, by wiedzieć, że w rzeczywistości to przecież popyt kształtuje podaż. Jaki jest sens produkowania w naszym kraju czegokolwiek, skoro ludzie zatrudnieni przy produkcji otrzymują tak niskie wynagrodzenia, że nie stać ich na kupowanie tych produktów? Dlatego też konsekwentnie domagać się będziemy podniesienia płac. Jednym z naszych priorytetów jest również walka z umowami śmieciowymi, które w naszym kraju zastąpiły niemalże umowy o pracę. Brak jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa materialnego jest plagą w naszym społeczeństwie. Z tego powodu rozpadają się rodziny, spada dzietność, a młodzi ludzie pozbawieni są jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. O życiu osób niepełnosprawnych lub w podeszłym wieku nawet nie wspomnę, bo musiałbym użyć mocnych słów takich jak chociażby "eksterminacja". Patrząc na sposób w jaki są w naszym kraju traktowani tego rodzaju słowa same się cisną na usta.
Plan minimum? Stworzymy nasze struktury w każdym mieście, miasteczku i w każdej wsi, powołamy grupy robocze, które będą wypracowywać konkretne rozwiązania najbardziej bolesnych problemów, będziemy patrzeć na ręce rządzącym i stawać murem ramię w ramię przy tych, którym w naszym kraju dzieje się krzywda. Od teraz wszyscy ci, którzy zapomnieli o tym, że najważniejszy jest człowiek nie będą już mogli spać spokojnie.
Przeczytałem o Was: „Jesteśmy neutralni światopoglądowo. Nas interesuje wyłącznie poprawa bytu pracowników, rolników, samotnie wychowujących dzieci, seniorów, dzieci, osób bezrobotnych, niepełnosprawnych i wszystkich potrzebujących. Apelujemy o zaprzestanie pogłębiania społecznych podziałów”. To niespotykana na lewicy deklaracja...
Nie chcemy być z góry zaszufladkowani jako lewica czy też prawica. Takie podziały potrzebne są jedynie do tego, by wiedzieć, jaki temat zastępczy należy podrzucić ludziom, aby wzięli się za łby. Jesteśmy obywatelami naszego kraju, którzy mają dość wyzysku, poniżenia i życia na ich koszt. I to wszystko... Z racji głoszonych przez nas postulatów można nas na roboczo zaszeregować jako lewicę, jednakże światopoglądowo chcemy być liberalni i tolerancyjni. Chcemy dać ludziom wierzącym przestrzeń, w której będą mogli realizować swoje oczekiwania socjalne, nie narzucając im światopoglądowych ani kulturowych ograniczeń. Bo przecież chleb dla nas jest ważniejszy niż religia czy przekonania. Można żyć bez religii i kultury, ale bez chleba się nie da...
Zdajesz sobie, że postulaty o które walczycie są w Polsce ciężkie do zrealizowania. Jesteście przygotowani na długa walkę?
Tak, zdaję sobie z tego sprawę. I tutaj odpowiem bardzo krótko: walczymy o nasze życie. Jeśli nie zwyciężymy, to zginiemy walcząc o nie, a nie pomrzemy z głodu, chorób i wyniszczenia.
Byłeś członkiem Ruchu Palikota. To trochę paradoks, nie sądzisz? Partia Janusza Palikota, jest zdeklarowaną, liberalną gospodarczo partią.
Tak, byłem członkiem Ruchu Palikota, a nawet kandydowałem do Sejmu z listy tej partii. W okresie kampanii wyborczej Ruch Palikota głosił hasła, które można było uznać za lewicowe i socjalne. Dla mnie jest dzisiaj oczywiste, że była to kiełbasa wyborcza, którą nas wszystkich nakarmiono. Pierwsze poczynania nowego ugrupowania w Sejmie nosiły znamiona działań pozorowanych obliczonych jedynie na odwrócenie uwagi społeczeństwa od działań rządu - przypomnę - walka z krzyżem w Sejmie, legalizacja prostytucji, walka o zalegalizowanie marihuany, rozliczne cyrkowe występy i happeningi, którymi wszyscy bardzo mocno się ekscytowali. I w ten sposób o mało nie wprowadzono nam ACTA, wprowadzono skandaliczą ustawę refundacyjną i reformę emerytur, która skazuje ludzi w tym kraju na pracę do 67 roku życia. Według mnie jedynym prawdziwym celem wprowadzenia tej reformy jest jedynie chęć rzucenia na rynek pracy kolejnych tysięcy bezrobotnych, aby ludzie godzili się pracować za grosze i na łamanie ich praw pracowniczych, umowy śmieciowe i mobbing - z braku innych sposobów na zdobycie środków na przeżycie. Z czymś takim nie mogłem się utożsamiać i dlatego opuściłem szeregi Ruchu Palikota.
Nie oznacza to bynajmniej, że uważam wszystkich związanych z tą partią ludzi za skreślonych. Naprawdę ogromnym szacunkiem darzę panią posłankę Annę Grodzką i wszystkie jej działania, które podejmuje w ramach Parlamentarnego Zespołu "Społeczeństwo FAIR" - gorąco je popieram, a w naszym zarządzie i wśród członków KOP znajdują się członkowie Ruchu Palikota.
Będziemy współpracowali z każdą partią, z każdym związkiem zawodowym i z każdą organizacją, której leżą na sercu żądania, które określiliśmy w naszych postulatach. Nie zależy nam, aby być lewicą, czy też prawicą. Zależy nam na realnym poprawieniu stopy życiowej obywateli naszego kraju. Ktoś już żartobliwie nazwał nas "Ruchem Kowalskiego" i absolutnie się o to nie obrażamy. Chcemy być ruchem społecznym, z którym będzie się mógł utożsamiać statystyczny Kowalski.