Stefan Zgliczyński: Faszyzm znaczy patriotyzm

[2013-06-26 10:25:14]

„Widać jak bardzo brakuje nam prezydenta Kaczyńskiego, nie godziłby się, by naród był szkalowany przez Niemców” – tak Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS skomentował niedawną emisję w TVP niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym członkowie partyzanckiego oddziału AK przedstawieni są jako antysemici. Ten sam Błaszczak żądał swojego czasu publicznie, aby rząd polski wytoczył proces o zniesławienie narodu polskiego Janowi Tomaszowi Grossowi, jeszcze przed publikacją jego książki „Złote żniwa”. Tym razem żąda jedynie odwołania prezesa TVP Juliusza Brauna.

Emisja serialu „Nasze matki...” i związane z nią emocje przypomniały mi podobne dyskusje związane z emisją w latach 80. serialu „Shoah” Claude’a Lanzmanna. Mimo iż „Shoah” puszczono w Polsce mocno pocięty, to obraz Polaków opowiadających o Zagładzie był wówczas – dla pokoleń wychowanych na bałamutnych dziełach wysławiających heroizm Polaków i ich pomoc dla Żydów – wstrząsem. No, ale od emisji filmu Lanzmanna minęło prawie 30 lat, nie ma cenzury, a w ostatnich dekadach ukazało się wiele niezwykle wartościowych prac dotyczących stosunku Polaków do ich żydowskich sąsiadów, z książkami Grossa, Bikont, Engelking, Grabowskiego czy Libionki na czele.

Niestety, mam wrażenie, że ani polska telewizja, ani tzw. szeroka opinia publiczna przez te 30 lat nie zmieniła się wcale. To, co piszą i wygadują prawicowi publicyści na tematy żydowskie, mogłoby się spokojnie ukazywać w moczarowskiej prasie partyjnej lat 70. i 80.

Nie inaczej było podczas dyskusji telewizyjnej po emisji ostatniego odcinka serialu, prowadzonej przez twarz 1 programu TVP Piotra Kraśkę. Otóż już na samym początku Kraśko ustawił dyskusję mówiąc, że – podobnie jak miliony Polaków – jest oburzony sposobem przedstawienia w filmie AK-owców. Skąd wiedział o tym rzekomym oburzeniu? Ano stąd, skąd wie, że nic tak nie raduje Polaków jak wieści o nowych cudach dokonywanych za pośrednictwem Jana Pawła II. Z pogardy i przekonania o głupocie „motłochu” oglądającego telewizję, która z jakąkolwiek misją edukacyjną czy cywilizacyjną pożegnała się już dawno. Atakują Polaków? Więc my ich bronimy, bo to przecież nasi.

Kolejnym dowodem lekceważenia widzów telewizji publicznej było zaproszenie do dyskusji dwóch publicystów skrajnie prawicowego tygodnika „Do rzeczy”, a także historyka Tomasza Szaroty, który swojego czasu kwestionował ustalenia Grossa dotyczących zbrodni w Jedwabnem. Dlaczego nie zaproszono Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu Historycznego, albo kogokolwiek z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Polskiej Akademii Nauk, czy z redakcji rocznika „Zagłada Żydów” – czyli historyków najbardziej kompetentnych w kwestii orzekania o antysemityzmie AK?

Może wówczas polscy widzowie dowiedzieliby się o polowaniach na Żydów ukrywających się w lasach urządzanych przez partyzanckie oddziały AK. O rozkazach niepomagania i nieprzyjmowania Żydów do oddziałów AK. O rozkazach likwidacji jakichkolwiek Żydów pojawiających się na obszarach działania partyzantki AK. O egzekucjach „odkrytych” Żydów-członków oddziałów. O co najmniej kilkudziesięciu przypadkach zamordowania przez AK-owskich powstańców warszawskich ukrywających się Żydów i egzekucjach „odkrytych” Żydów-akowców. O dziesiątkach Żydów-powstańców warszawskich, którzy zginęli w walce z Niemcami pod „aryjskimi” nazwiskami, bojąc ujawnić przed towarzyszami walki swoje pochodzenie. O Żydach-bojownikach, którzy pozostali w ruinach spalonej Warszawy, gdyż obawiali się wydania przez AK-owskich żołnierzy Niemcom po kapitulacji powstania. I proszę zauważyć, że piszę wyłącznie o Armii Krajowej, nie zaś o tak dziś hołubionych przez polityków prawicy „żołnierzy wyklętych” z Narodowych Sił Zbrojnych, którzy na terenach Generalnej Guberni walczyli nie z Niemcami (z którymi często współpracowali) a z partyzantką radziecką, lewicową i ukrywającymi się żydowskimi uciekinierami z gett.

Gdyby Piotr Kraśko zadał sobie trud przeczytania jakiegokolwiek wywiadu z Markiem Edelmanem, a jest ich w księgarniach pod dostatkiem, to dowiedziałby się, że jednego z dowódców powstania w getcie warszawskim AK-owskie oddziały powstańczej Warszawy nie dość, że nie chciały przyjąć w swoje szeregi (Edelman wraz z pozostałymi przy życiu żydowskimi kombatantami powstania w getcie walczył w szeregach AL), ale kilkukrotnie usiłowały zabić za to, że był Żydem.

Polacy nie znają swojej najnowszej historii i w tej ignorancji utrwalają ich nie tylko prawicowe media, ale i telewizja publiczna. W Polsce przejdzie dziś wszystko, i aby się o tym przekonać wystarczy wziąć do ręki jakąkolwiek okołopisowską gazetę (a namnożyło się tego, niestety) czy posłuchać polityka prawicy wygadującego z kamienną twarzą brednie o „zamachu smoleńskim” albo solidaryzującego się z agresywnymi bojówkami faszystowskimi rozbijającymi spotkania uniwersyteckie.

Czy zatem możliwy jest w Polsce faszyzm, który pod maską patriotyzmu zafundują nam politycy prawicy, tak jak zafundowali już Węgrom i Grekom? Owszem, jest możliwy. Skoro nazistowskie bojówki nazywane są przez polskich parlamentarzystów „prawdziwymi patriotami”, a prokuratura nieustannie umarza wnioski o ściganie autorów faszystowskich, rasistowskich i antysemickich symboli i napisów (jak ostatnio w Białymstoku, mieście opanowanym przez „białą siłę”, w którym prokurator pozwolił sobie na pisemne uzasadnienie, że swastyka to hinduski symbol szczęścia, w związku z tym „nie sposób dostrzec w zamalowanym znaku przedstawiającym swastykę propagowania faszystowskiego ustroju państwa”(za: „Gazeta Wyborcza”, 25.06.2013)); skoro na marszach i demonstracjach policja zwykle pałuje antyfaszystów, faszystom zapewniając komfort głoszenia mowy nienawiści; skoro neoliberalne elity mają do zaoferowania młodzieży jedynie liberalizację kodeksu pracy i półdarmową harówkę na umowach śmieciowych – to faszyzm w Polsce jest możliwy. Choćby i pod nazwą „prawdziwego patriotyzmu”.

Stefan Zgliczyński



Autor jest dyrektorem „Le Monde diplomatique – edycja polska”. Ostatnio opublikował książkę „Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali” (Czarna Owca, Warszawa 2013).

Fot. Wikimedia Commons


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1911 - W Dravil zmarł Paul Lafargue, filozof marksistowski, działacz i teoretyk francuskiego oraz międzynarodowego ruchu robotniczego.

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku