Przemysław Wielgosz: Samorządowa kontrrewolucja

[2014-11-25 10:18:30]

Listopadowe wybory samorządowe rozpalają wyobraźnię komentatorów politycznych. Uważa się je za najważniejszy test przed przyszłoroczną elekcją parlamentarną. Pytanie czy długofalowa tendencja wzrostu poparcia dla PiS zostanie powstrzymana lub nawet odwrócona spędza sen z powiek działaczom głównych partii na polskiej scenie politycznej. Wszystko dzieje się tak jak zwykle w ciągu minionych 25 lat – walka o samorządy ma być papierkiem lakmusowym i odzwierciedleniem zmieniających się układów sił na scenie parlamentarnej. Wydaje się jednak, że oglądanie wyborów lokalnych przez pryzmat parlamentu i rządu jest coraz bardziej zawodne. Od jakiegoś bowiem czasu w polskich miastach, powiatach i gminach dzieją się bardzo ciekawe i brzemienne w skutki rzeczy. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to one zdecydują o przyszłości demokracji w naszym kraju.

Władze lokalne coraz częściej autonomizują się wobec układów partyjnych. Najlepiej widać to na przykładzie wielkich miast. Ich prezydenci – Grobelny w Poznaniu, Majchrowski w Krakowie czy Dutkiewicz we Wrocławiu stworzyli własne zaplecze i zapewnili sobie już kilkakrotnie reelekcje. Brak ograniczeń w ilości kadencji sprawił, że prezydenci największych polskich miast stali się praktycznie nieodwoływalni, a wraz z nimi nieodwoływalne są skupione wokół nich grupy interesu. Ten fakt przekonuje najlepiej, że chwalona często i bezrefleksyjnie autonomizacja samorządów wcale nie wychodzi na dobre demokracji.

Decentralizacja, która miała być sposobem na przybliżenie władzy ludziom stała się w warunkach neoliberalnego reżimu akumulacji skutecznym sposobem na wyeliminowanie społecznej kontroli nad władzą. O ile kontrola ta działa jeszcze na poziomie centralnym, o tyle w społecznościach lokalnych została niemal całkowicie rozbrojona. I to właśnie stało się przewagą konkurencyjną samorządów nad władzami centralnymi. Oczywiście przewagą w oczach kapitału szukającego okazji do rentownych inwestycji. To, czego nie da się załatwić w ministerstwach, zmuszonych do uwzględniania protestów i potrzeb społecznych, da się zrobić w urzędach miast, gmin czy sejmikach wojewódzkich. Prywatyzacja usług publicznych (służba zdrowia, edukacja, komunikacja, wywóz śmieci, wodociągi), reprywatyzacja zasobów mieszkaniowych i gruntów pod budownictwo, tworzenie specjalnych stref ekonomicznych – specjalnych, bo wolnych od przepisów Kodeksu Pracy i związków zawodowych – oto obszary na których odbywa się dziś głęboka transformacja społeczna, często w niesłychanie brutalnej postaci. Koalicja władz lokalnych, deweloperów, czyścicieli kamienic, międzynarodowych korporacji i finansujących ich wszystkich banków zwarła szyki w wielkim dziele oddolnej komodyfikacji Polski. Hasła głoszące, że „miasto to firma" znakomicie odzwierciedlają ducha tej koalicji. Mimo że jej działanie realizuje się na poziomie lokalnym, nie mogłaby być tak skuteczna gdyby nie została zadekretowana i zuniwersalizowana na poziomie ogólnokrajowym. Państwo przestało być głównym polem walki o utowarowienie kolejnych dziedzin życia. Zadowoliło się wyznaczeniem jej prawnych ram i zapewnieniem mechanizmu systemowego pozwalającego transferować skutki rozlicznych prywatyzacji „w górę". Teraz to burmistrzowie, prezydenci miast, a nawet wójtowie prywatyzują, deregulują i liberalizują [1].

Społeczną odpowiedzią na tę transformację jest wysyp ruchów i inicjatyw miejskich w ostatnich latach. Ich pojawienie się bywa wiązane ze zmianą pokoleniową, ale w rzeczywistości jest to spontaniczna reakcja na zejście prywatyzacji i komodyfikacji na poziom lokalny. Niewątpliwie można w nich widzieć nadzieję na odnowienie realnej i oddolnej demokracji zdolnej stawić czoła samorządowej kontrrewolucji. Niektóre z nich odnotowały nawet spektakularne sukcesy, jak zablokowanie planu przeprowadzenia zimowych igrzysk olimpijskich w Krakowie. W dalszym ciągu jednak grupy te sytuują się na marginesie walki wyborczej i, z wyjątkiem Poznania, raczej nie zaznaczą w niej swojej obecności.

Słabością inicjatyw lokalnych jest świadome zawężenie ich horyzontu programowego do kwestii istotnych tylko na określonym terytorium. Uruchomiona w ten sposób logika partykularyzmu spycha ruchy miejskie ku NGOizacji, koncentracji na zarządzaniu stylem życia (osławione ścieżki rowerowe) i odpolitycznieniu. Tymczasem stawką ich skuteczności jest wspieranie walk społecznych toczonych na poziomie lokalnym, ale o jak najbardziej uniwersalne cele. Chodziłoby o nadanie tym walkom politycznego i klasowego wymiaru, tak by nie dało się ich skanalizować w zwykłe „problemy do rozwiązania" dla administracji. Przykładem mogą być ruch lokatorski czy walki o dostęp do publicznej komunikacji (w tym kolei), mniej lub bardziej związane w walkami pracowniczymi, które z definicji są uniwersalne. Uniwersalne cele stoją także przed inicjatywami sprzeciwiającymi się grodzeniu przestrzeni miejskiej czy reprywatyzacji.

Lokalne ruchy społeczne nie przejmą władzy w tych wyborach. Dziś stoją przed alternatywą: albo się upolitycznią i zajmą klasowe stanowisko, albo za chwilę nie będzie ich wcale. 

Przypis:
[1] Więcej na ten temat: LINK.

Przemysław Wielgosz



Artykuł pochodzi z listopadowego numeru "Le Monde diplomatique - edycja polska".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku