Wiktor Raczkowski: Jakie płace po wyborach

[2015-11-01 23:15:05]

Politycy w końcu się obudzili. Po latach budowania kapitalizmu zorientowali się, że Polacy zarabiają za mało. Dlatego teraz, w czasie kampanii wyborczej, prześcigają się w propozycjach, które mają wypełnić nasze portfele. Nawet ekonomiści, dotychczas podchodzący do takich propozycji raczej sceptycznie, sugerują, że istnieją pewne rezerwy, które już teraz można by przeznaczyć na wzrost płac.

Mniej niż na Zachodzie, więcej niż w regionie



Na początku tego roku Ministerstwo Pracy ustaliło, że minimalne wynagrodzenie miesięczne będzie wynosiło 1750 zł brutto. Oznacza to, że najmniej zarabiający pracownik na rękę dostaje co miesiąc 1286,16 zł. Kokosów nie ma. Szczególnie kiedy polską płacę minimalną porówna się z jej odpowiednikami za naszą zachodnią granicą.

Z danych opublikowanych przez Eurostat, który oprócz stawek minimalnego wynagrodzenia uwzględnia także różnice w cenach obowiązujących w poszczególnych państwach (czyli tzw. standard siły nabywczej), wynika, że po przeliczeniu polska płaca minimalna wynosi 738 euro. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii jest to 1114 euro, w Irlandii 1238 euro, a w Niemczech 1441 euro. Nie dziwi więc, że do tych państw za pracą wyjechało ok. 1,325 mln Polaków.

Niestety, zapisy o płacy minimalnej obowiązują jedynie zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. W Polsce jest ich 14 mln. Najniższą możliwą pensję otrzymuje aż 9%. Kolejne 1,6 mln osób – wedle wyliczeń „Dziennika Gazety Prawnej” – pracuje na podstawie umów cywilnoprawnych (tzw. śmieciówek). Spośród nich w najgorszej sytuacji są zatrudnieni w branży ochroniarskiej i sprzątającej, otrzymujący najczęściej od 4 do 8 zł za godzinę. Nie tak dawno głośno było o ofercie, która pojawiła się w łódzkim urzędzie pracy. Pracodawca za wykładanie towaru proponował 1 zł brutto.

Dlaczego pracodawcy decydują się na oferowanie tak niskich stawek? Bo mogą. Wiedzą, że z pracą – szczególnie w mniejszych ośrodkach – jest krucho, dlatego liczą, że zawsze znajdzie się ktoś na tyle zdesperowany, by pracować za jakiekolwiek pieniądze. W efekcie w Polsce rośnie liczba pracujących biednych, czyli osób, których – mimo że mają pracę – nie stać na utrzymanie siebie. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Polityki Społecznej UW wynika, że biedny jest co siódmy pracujący.

Partie obiecują



Niskie pensje i brak pewności zatrudnienia obudziły w społeczeństwie frustrację, której politycy nie mogli już nie dostrzegać. Stąd wziął się pomysł, by wprowadzić w Polsce minimalną stawkę godzinową uniemożliwiającą zatrudnianie za grosze.

Propozycja ta podoba się Polakom. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych przez CBOS w sierpniu 2014 r. Na pytanie, czy w Polsce obok płacy minimalnej należałoby wprowadzić minimalną stawkę godzinową również dla osób pracujących na umowie-zleceniu, „zdecydowanie tak” odpowiedziało 36% badanych. Kolejne 38% stanowiły odpowiedzi „raczej tak”. Średnia kwota godzinowego wynagrodzenia proponowana przez respondentów to 17,30 zł. Badani najczęściej jednak podawali stawkę 15 zł.

Głucha na te głosy nie pozostała premier Ewa Kopacz. – Polacy zasługują na więcej, przede wszystkim muszą lepiej zarabiać, tak by zmiany były w portfelu, a nie tylko za oknem – przekonuje w najnowszym spocie Platformy Obywatelskiej. Dlatego jej partia chce, by w Polsce za godzinę pracy – bez względu na rodzaj umowy – płaciło się co najmniej 12 zł. We wrześniu rząd PO-PSL ustalił również, że od 2016 r. pensja minimalna wynosić będzie 1850 zł, czyli wzrośnie o 100 zł.

Stawkę 12 zł za godzinę proponuje również Prawo i Sprawiedliwość. Beata Szydło 2 października złożyła nawet w Sejmie stosowny projekt ustawy. Zrobiła to jednak przed ostatnim posiedzeniem Sejmu i wiadomo było, że nikt się nim nie zajmie. W programie Prawa i Sprawiedliwości znajduje się również zapis mówiący o tym, że płaca minimalna nie może być mniejsza niż 50% średniej płacy w gospodarce narodowej. Co ciekawe, tego samego chce koalicyjne PSL.

O ustanowienie minimalnej stawki godzinowej na poziomie 15 zł apeluje Zjednoczona Lewica. Od kilkunastu miesięcy odpowiedni projekt znajduje się w sejmowej zamrażarce. To jednak nie koniec. Zdaniem członków ZL, pensja minimalna w Polsce powinna wynosić 2,5 tys. zł.

Wprowadzeniu godzinowej stawki minimalnej sprzeciwia się Nowoczesna. – To, że będziemy ustawami podwyższać wynagrodzenia, nie oznacza, że Polacy będą bogatsi – mówił jej lider Ryszard Petru. – Polacy będą bogatsi wtedy, kiedy będzie proste, jednoznaczne prawo podatkowe, jeżeli spowodujemy, że wszyscy, którzy są uczciwi i przejrzyści, nie będą traktowani jak frajerzy.

Za i przeciw



Wszelkie informacje o podwyższeniu pensji minimalnej lub wprowadzeniu minimalnego wynagrodzenia za godzinę pracy powodują zgrzytanie zębów większości pracodawców i ekonomistów o orientacji neoliberalnej. Argumentują oni, że wysoka płaca minimalna wpłynie na wzrost bezrobocia, bo właściciele firm nie będą chcieli przyjmować nowych pracowników. W zamian zatrudnią ich na czarno i powiększą szarą strefę. Wzrost płacy minimalnej miałby również spowodować spadek konkurencyjności przedsiębiorstw.

– Z badań wiemy, że kiedy płaca minimalna przekracza 40-45% średniego wynagrodzenia, w małych firmach zaczyna się presja na wzrost wydajności pracy i zwalnianie pracowników – przekonuje Jeremi Mordasewicz z Lewiatana. Marcin Nowacki ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dodaje: – Wysokość płacy minimalnej jest problemem w małych miejscowościach, na wsiach, szczególnie dla osób, które wchodzą na rynek pracy. Takie osoby muszą podejmować pracę w innych formach niż etat Często podejmują pracę w szarej strefie. To jest konsekwencja podnoszenia płacy minimalnej.

W obronie wysokiej pensji minimalnej występują przede wszystkim związki zawodowe. Związkowcy tłumaczą, że takie rozwiązanie wpływa na ograniczenie wyzysku pracowników oraz ich ubóstwa. Dodają, że wysoka pensja minimalna sprzyja wzrostowi gospodarczemu. Działa tu prosty mechanizm: mamy więcej pieniędzy, więc więcej konsumujemy. Wyższa płaca minimalna przyczynia się również do wzrostu innowacyjności. Przedsiębiorcy nie mogą już konkurować niski płacami, dlatego muszą czymś się wyróżnić.

Kto ile zarabia?



Polscy pracownicy czują, że należy im się więcej. Tym bardziej że – na co wskazują badania – regularnie wzrasta wydajność naszej pracy. – Płaca minimalna w Polsce, ale i generalnie wynagrodzenia rosły od czasu transformacji gospodarczej zdecydowanie wolniej niż wydajność pracy – tłumaczył na antenie Polskiego Radia Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku. Także ekonomista prof. Witold Orłowski wskazuje, że nieuchronnie kończy się w Polsce czas wzrostu opartego na niskich płacach. I chociaż jego zdaniem pensji nie można znacznie podnieść z dnia na dzień, to 10-procentowa podwyżka jest mozliwa.

W dyskusji o płacach coraz częściej pojawia się wątek rozwarstwienia dochodowego. Artur Satora, rzecznik prasowy GUS, potwierdza, że pensje osób zarabiających najwięcej rosną szybciej niż tych pracowników, którzy zarabiają mniej. – Ponad 10 908 zł zarabia 2,8% pracujących – dodaje. To oni podbijają wartość średniej pensji w Polsce, która w I kw. 2015 r. wynosiła 4055 zł. W 2013 r. portal Biztok donosił, że statystyczny szef spółki z WIG20 zarabia miesięcznie 180 tys. zł. W ciągu dwóch lat te stawki nie spadły radykalnie.

Podwyższenie płacy minimalnej lub wprowadzenie wysokiej stawki godzinowej w skali całego kraju nie musi być jedynym rozwiązaniem płacowych problemów. W słynącej z wysokich zarobków Skandynawii nie ustanawia się płacy minimalnej dla całej gospodarki. Pensje negocjuje się w obrębie poszczególnych branż i sektorów, by ostatecznie zapisać je w umowach zbiorowych. To rozwiązanie wymaga jednak silnych związków zawodowych (w Polsce, według GUS, do związków należało w 2014 r. zaledwie 11% pracujących) i dobrej woli pracodawców.

Nastroje społeczne i zapowiedzi polityków wskazują, że podwyżka płac Polaków jest nieunikniona. Z tą myślą muszą też w końcu się pogodzić pracodawcy. Społeczeństwo, które przez 25 lat zaciskało pasa w imię budowania gospodarki rynkowej, zasłużyło na chwilę oddechu.

Wiktor Raczkowski



Artykuł pochodzi z tygodnika "Przegląd".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku