Piotr Ciszewski: Ciężkie czasy czy wyzwanie?

[2015-11-04 16:45:17]

Po ogłoszeniu wyniku wyborów wśród wielu komentatorów zapanowała histeria. „W parlamencie nie będzie lewicy!”, „Nadchodzi faszyzm!”, „Co będzie z LGBTQ?” - to tylko niektóre z wypowiedzi, tyleż komicznych, co absurdalnych. Nie wiadomo, co jest bardziej szkodliwe dla lewicy – rządy PiS czy udzielane przez tych „znawców” porady. Jeśli w Polsce ruch lewicowy ma się odrodzić, powinien bowiem działać wbrew jękom mainstreamu.

W parlamencie nie będzie lewicy!



Trzeba powiedzieć jasno i brutalnie: na swój wynik wyborczy tak zwana „lewica” uczciwie zapracowała. Przez ile lat przedstawiciele różnych ruchów społecznych słyszeli od polityków SLD, że ci nie mają czasu na wspieranie wykluczonych, ponieważ „robią wielką politykę”? Nawet gdy „socjaldemokraci” interesowali się na przykład ruchem lokatorskim, kończyło się na zapewnieniach, iż w przypadku, gdy wykluczeni opracują projekty ustaw oraz wynajmą ekspertów do napisania ich uzasadnienia, panowie posłowie łaskawie zdecydują się je zgłosić jako własne. Propozycja zmiany prawa poprawiająca sytuację lokatorów, zgłoszona przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej we współpracy z posłanką Anną Grodzką, nie wywołała entuzjazmu „lewicy”. Utknęła w sejmowej zamrażarce, a posłowie SLD oraz Twojego Ruchu jakoś przy tym nie protestowali.

Po przeanalizowaniu wyników kandydatów Zjednoczonej Lewicy okazało się, że nawet gdyby koalicja ta prześlizgnęła się po wyborczym progu 8 procent, to w sejmowych ławach zobaczylibyśmy głównie zawodowych polityków SLD oraz jedną przedstawicielkę Zielonych w charakterze paprotki na stół prezydialny. Kandydaci „nie skompromitowani związkami ze starym aparatem”, o których pisze Krzysztof Pacyński, osiągnęli raczej mizerne wyniki wyborcze. Ich wejście do ZLew-u nie stworzyło nowej jakości, a raczej skompromitowało „ideowców” w oczach elektoratu.

Dlatego po wyborach warto powiedzieć przedstawicielom ZLew-u – chcieliście robić „wielką politykę”, brawo! Teraz ją róbcie poza parlamentem.

Błędem jest jednak wiara, iż cokolwiek mogłoby zmienić wejście do parlamentu partii Razem, obwołanej przez głównonurtowe media alternatywą na lewicy. Dobry występ Adriana Zandberga w debacie wyborczej oraz kilka dobrze brzmiących, socjalnych haseł nie czynią wiosny. Razem to partia umiarkowanego postępu w granicach prawa a nie radykalnej zmiany. W imię realpolitik wyrzekła się już antymilitaryzmu i antyimperializmu. Popiera sojusze wojskowe oraz kapitalizm, aby mieścić się w spektrum „poważnej” polityki. Nawet jej propozycje reform ograniczają się do bardzo umiarkowanych ogólników o systemie podatkowym i nieco innej redystrybucji środków budżetowych. Nie tego potrzeba ludziom wykluczonym, wściekłym i zdeklasowanym. Ofertę dla nich przygotować może tylko lewica społeczna, antykapitalistyczna.

Nadchodzi faszyzm!



Co zatem zrobić, aby taką lewicę budować? Przede wszystkim wystrzegać się strategii straszenia „autorytarnym PiS-em”. Nie trzeba być wielkim analitykiem, aby przewidzieć, że już wkrótce łamy wielu opiniotwórczych dzienników zapełnią się ostrzeżeniami o „zagrożeniu demokracji”. Przed wyborami redakcja Gazety Wyborczej wydała tyleż pompatyczny, co śmieszny apel o „obronę demokracji”.

Wszystkie podobne apele opierają się na jednym założeniu – w Polsce panuje niemal wzorcowa demokracja, która jest zagrożona przez populistów i faszystów. Jest to sposób rozumowania w miarę dobrze sytuowanego mieszczaństwa, bojącego się jakichkolwiek zmian. Niech nie zmylą nas nawoływania do sprzeciwu wobec faszyzmu. To tylko retoryka. Sami nawołujący często nie widzą nic złego w siłowym pacyfikowaniu protestów pracowniczych, eksmisjach na bruk czy pozbawianiu wsparcia osób potrzebujących.

Lewica, jeśli chce dotrzeć do wykluczonych, musi przeciwstawić się tej prostackiej propagandzie, zwanej dla niepoznaki „antyfaszyzmem”. PiS nie jest zagrożeniem „faszystowskim”. Taką retorykę należy pozostawić pogrobowcom Unii Wolności, a obecnie przedstawicielom banksterskiej Nowoczesnej. Oni reprezentują Polskę zadowoloną, korzystającą z klasowego wyzysku. Chętnie wrzucą do worka z etykietką „zagrożenie dla demokracji” zarówno lewicę, jak i prawicę. Trzeba powiedzieć więcej – lewica, jeśli chce się odrodzić, powinna takim „zagrożeniem” się stawać.

Dlatego krytyka PiS-u musi opierać się na rozliczaniu tego ugrupowania z socjalnych obietnic. Czy zostaną one spełnione? Jakie mamy na to szanse pokazały wcześniejsze rządy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Pewne kwestie mogą zostać lepiej uregulowane, ale istota systemu się nie zmieni. PiS nie uderzy w interesy wielkich korporacji, banków ani najbogatszych ludzi w Polsce. Jest za bardzo uwikłany w różnorodne układy polityczno-biznesowe. Na przykład jeśli mówi o uregulowaniu kwestii reprywatyzacji, to najprawdopodobniej… tylko mówi.

Warto, zamiast przyłączać się do histerycznego chóru, na chłodno analizować sytuację, poczekać na pierwsze działania nowego rządu i szykować się do krytyki jego poczynań z lewicowej, socjalnej strony. Chodzi o to, aby odebrać oręż partii protestu, czyli ruchowi Kukiza, który zauważa pewne problemy, ale jego odpowiedzią jest tylko tępe wykrzykiwanie „precz!” i „złodzieje!”. Niektórzy posłowie ruchu Kukiza podpisali kontrakt „narodowy”, co spowodowało ich krytykę ze względu na „faszyzowanie”. Nie tędy droga. Ludzi tych należy zaatakować raczej za pustosłowie oraz to, iż za narodowym hasłami ukrywają to, że nie chcą żadnych zmian społecznych. Jeden z sygnatariuszy kontraktu to przecież kapitalista Marek Jakubiak, właściciel browaru, który nie będzie uderzał w swoje interesy finansowe. Dla niego, podobnie jak dla innych narodowców, działalność polityczna to przedłużenie biznesowej i bogacenie się dzięki ludziom wierzącym, że sytuacja poprawi się od machania flagą oraz walki z uchodźcami.

Już wkrótce może się zresztą okazać, że „faszyzujący” ruch Kukiza, który do parlamentu wprowadził często ludzi przypadkowych, o sprzecznych poglądach, będzie tylko dostarczycielem posłów dla pozostałych partii.

Jak działać?



Przy zastanawianiu się, co robić, warto uczyć się od przeciwnika, czyli przeanalizować, jak działały środowiska konserwatywne w czasach największej popularności PO. Oczywiście zadanie lewicy społecznej jest trudniejsze, ponieważ nie ma biznesowych lobbystów, gotowych finansować w zamian za polityczne wsparcie jej przedsięwzięcia. Istnieje jednak wiele działań nie wymagających wielkich nakładów. Pierwsze to tworzenie sieci informacyjnych. Blogi, portale, strony z newsami, video-blogi - to środki przekazu, które pomogły zaistnieć konserwatywnej prawicy. Internet staje się coraz bardziej popularnym środkiem przekazu, a lewica wciąż nie nauczyła się w pełni korzystać z jego możliwości. Te działania, które dotąd się pojawiły, były niestety nieskoordynowane. Tymczasem różne inicjatywy, nawet różniące się w szczegółach ideowych, powinny współpracować, promować swoje teksty, wymieniać linkami czy informacjami. Trafnie zauważyli to Agnieszka Mrozik i Piotr Szumlewicz opisując „Siedem grzechów lewicy”.

Warto pomyśleć też o tworzeniu grup ludzi mających zdolności informatyczne, które pomogłyby w unowocześnieniu już istniejących portali oraz stron internetowych. Te osoby często na lewicy już są, lecz ich wysiłki są kierowane na mało użyteczne działania.

Po drugie kontakt z ruchami społecznymi. Ile osób na lewicy, pomimo ciągłego powtarzania haseł o prospołeczności, rzeczywiście ma z nimi styczność? W ostatnich wyborach objawili się „działacze ruchu lokatorskiego”, nie potrafiący nawet powiedzieć, do jakiej organizacji lokatorskiej należeli, oraz lewicowcy, którzy potrafili na spotkania zapraszać neoliberalnych „ekspertów”. Zobaczymy, czy Razem wykorzysta zdobytą dotację z budżetu państwa na dotarcie do rzeczywistych aktywistów oraz ludzi, których najbardziej dotykają problemy społeczne. W przeszłości część lewicy miała z tym problem, nawet gdy dysponowała funduszami. Kontaktu tego nie zdobędzie kolejna partia kojarzona z politycznym salonem, hipsterami ani w ogóle młodymi, wykształconymi, z dużych ośrodków. Zapleczem lewicy powinni stać się ludzie zdeklasowani, którzy obecnie głosują na PiS lub Kukiza, a jednocześnie nie są ani religijnymi fanatykami, ani nacjonalistami.

Poza kierowaniem przekazu do społecznie nastawionej większości społeczeństwa, warto również przywracać pamięć o lewicowej symbolice czy tradycjach historycznych. Zarówno ZLew, jak i Razem kompletnie o tym zapomniały. Tymczasem prawica, dzięki właśnie takiemu podejściu „lewicy”, manipuluje pamięcią historyczną i nie napotyka zorganizowanego oporu. Dlatego drugim co do ważności działaniem, po docieraniu do ruchów społecznych, jest na przykład walka z manipulacjami IPN-u oraz marnowaniem przez tę instytucję pieniędzy na upolitycznianie historii. Kapitulancka postawa dziwi tym bardziej, że dekomunizacyjne szaleństwo, które będzie narastało, uderzy w portfele obywateli. Na walce na przykład z planami zmian nazw ulic czy stawianiem pomników „bohaterów antykomunistycznej opozycji” także można budować lokalne ruchy sprzeciwu.

Co najważniejsze, lewica powinna wreszcie wyzwolić się z przekonania, iż konieczne jest obecnie tworzenie partii politycznej, aby przejmować ludzi rozczarowanych ZLew-em czy Razem. Nie tędy droga. O ugrupowaniu politycznym dyskutować można dopiero po przygotowaniu sieci różnych inicjatyw oraz znalezieniu społecznego zaplecza. W przeciwnym wypadku będzie to kolejne, nastawione na zdobycie władzy, technokratyczne ugrupowanie, grupujące w dużej mierze osoby przypadkowe. Wyborcze pospolite ruszenia kończą się z kolei spektakularnymi klęskami. Warto szkolić ludzi znających się na konkretnych wycinkach polityki społecznej, którzy dzięki wymianie informacji zyskają nowe umiejętności. Lewica, aby się odrodzić, musi być agresywna a jednocześnie merytoryczna - atakować zarówno PiS, jak i „demokratów”, ale robić to w sposób przemyślany. Nie ma co uciekać od bardziej radykalnych form jak happeningi, akcje bezpośrednie czy nawet różne formy sabotażu działań militarystów i kapitalistów.

Bez nowej jakości lewica odejdzie w Polsce w przeszłość i to głównie z własnej winy.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


25 listopada:

1917 - W Rosji Radzieckiej odbyły się wolne wybory parlamentarne. Eserowcy uzyskali 410, a bolszewicy 175 miejsc na 707.

1947 - USA: Ogłoszono pierwszą czarną listę amerykańskich artystów filmowych podejrzanych o sympatie komunistyczne.

1968 - Zmarł Upton Sinclair, amerykański pisarz o sympatiach socjalistycznych; autor m.in. wstrząsającej powieści "The Jungle" (w Polsce wydanej pt. "Grzęzawisko").

1998 - Brytyjscy lordowie-sędziowie stosunkiem głosów 3:2 uznali, że Pinochetowi nie przysługuje immunitet, wobec czego może być aresztowany i przekazany hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

2009 - José Mujica zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Urugwaju.

2016 - W Hawanie zmarł Fidel Castro, przywódca rewolucji kubańskiej.


?
Lewica.pl na Facebooku