Rewolucja rodzi się w umyśle, a nie na ulicy
2011-07-21 14:54:47
To, że ludzie ze szczytu drabiny społecznej są konserwatywni jest raczej oczywiste. Skoro są na górze to wszelki pęd ku zmianom może stanowić zagrożenie dla ich uprzywilejowanej pozycji. Jak jednak wyjaśnić dość powszechny konserwatyzm wśród ludzi ze społecznych nizin, którzy jak pisali klasycy rewolucji nie mają do stracenia nic oprócz kajdan? Każda walka, gwałtowna zmiana hierarchii społecznej wiąże się z wielką traumą, niewiadomą, cierpieniem. Jej wynik jest niepewny, a ludzie przyzwyczajeni często od pokoleń do przegrywania mają wielki kłopot z uwierzeniem, że to oni znajdą się na szczycie, albo przynajmniej, że w wyniku walki o lepszy porządek społeczny ich los ulegnie poprawie. Wybierają więc znane zło, które nauczyli się znosić zamiast nieznanego, które wiąże się z ryzykiem. Ryzyko podejmują tylko ci, którzy wierzą, że mogą zwyciężyć. Dlatego dla utrwalenia każdego niesprawiedliwego porządku społecznego tak ważne jest odebranie wszelkiej wiary tym na dole.
Między kilkoma procentami ludzi zamożnych i bogatych, jacy żyją dziś w Polsce, a grupą biedaków i nędzarzy, szacowaną na jakieś 25-30% populacji, jest grupa ludzi, którzy wciąż mają nadzieję na bogactwo, choć nadzieja ta nie uwalnia ich od strachu przed biedą. Ta szamocząca się większość wciąż jeszcze ma stałe umowy o pracę, choć nie zawsze stać ją na jakikolwiek urlop. Ma karty kredytowe i konta w banku, ale rzadko jakieś oszczędności, częściej długi. Regułą jest raczej posiadanie samochodu, choć duża ich część raczej stoi niż jeździ z uwagi na rosnące ceny paliw, są raczej używane niż nowe, ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej, ale już nie od kradzieży. Ludzie ci lubią myśleć o sobie jako o klasie średniej, choć klasa średnia bez oszczędności, żyjąca w rytmie spłat rat kredytów od pierwszego do pierwszego, to raczej jednak proletariat. Mentalność większości polskiego społeczeństwa wciąż jeszcze zdolnej do wiązania końca z końcem wyznacza nie ich sytuacja ekonomiczna, miejsce w społecznym podziale pracy, lecz propaganda uprawiana przez uprzywilejowana garstkę, tych „którzy odnieśli sukces”. Stąd ich zdecydowana niechęć do państwa jako mechanizmu regulującego podział dochodu narodowego. Narzekają na wysokie koszty pracy, tak jak gdyby te koszty pracy to nie były ich zarobki. Narzekają na wysokie podatki, choć bez mechanizmu redystrybucji budżetowej ich dostęp do większości usług społecznych takich jak opieka medyczna czy edukacja byłby jeszcze trudniejszy niż jest. Przeraża ich idea równości, bo wmówiono im, że możliwe jest jedynie równanie w dół do poziomu prawdziwej biedy, z którą chcąc nie chcąc stykają się na co dzień. Idea społeczeństwa egalitarnego jest tak niepopularna w społeczeństwie polskim, bo tak bardzo uwierzyło ono w mit self made mana. Kogoś kto „tymi rękami” może się dorobić i zajść na sam szczyt. Wprowadzenie systemu podatkowego, który zamknąłby drogę nieograniczonego bogacenia się kosztem ogółu odebrałoby im ich największe marzenie. By z wyzyskiwanego frajera stać się wyzyskującym innych frajerów bogaczem.
Jesteśmy pogrążeni w nihilizmie. Oficjalna propaganda neguje wszelkie wartości wspólnotowe, na rzecz indywidualnej korzyści. W II Rzeczpospolitej elity odwoływały się do patriotyzmu. To patriotyzm kazał rezygnować z reprywatyzacji majątków odebranych przez zaborców. Patriotyzm pozwolił na budowę Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego. W imię patriotyzmu krwawo tłumiono bunty chłopskie i strajki robotnicze oraz wsadzano do Berezy Kartuskiej. W Polsce Ludowej obok patriotyzmu władze odwoływały się do haseł rewolucji społecznej, która pozwoliła na awans cywilizacyjny milionów, reformę rolną i nacjonalizację przemysłu. W imię socjalizmu prowadzono forsowną kolektywizację i torturowano w katowniach UB. Mimo policyjnych represji ludzie ofiarnie odbudowywali kraj ze zniszczeń wojennych z pobudek patriotycznych. Ten sam patriotyzm kazał robotnikom warszawskim tworzyć robotnicze bataliony, które heroicznie broniły Rzeczpospolitej przed wojskami Hitlera.
Zarówno Polska sanacyjna jak i ludowa były państwami policyjnymi. Jednak obok strachu odwoływały się one do pewnego interesu wspólnego poczucia wspólnoty, społecznego interesu. Polska liberalna nie stosuje represji i nie wyznaje żadnych uniwersalnych wartości. Ideologia powszechnego egoizmu tak skutecznie zapędziła społeczeństwo do wyścigu szczurów i podzieliła, że represje nie są konieczne, bo ludzie zajęci darwinowską walką o przetrwanie, albo pogonią za zyskiem i sukcesem indywidualnym nie zrzeszają się.
Jedyną grupą świadomie realizującą swój interes klasowy są „ludzie sukcesu”, bogaci. Słynna „grupa trzymająca władzę”, której w ukształtowanym systemie partii politycznych nie ma jak utracić. Dopóki lud wyznaje wartości uprzywilejowanej elity, skoro nie wykształciły się żadne mechanizmy artykulacji interesów pozostałej części społeczeństwa (kryzys ruchu związkowego, brak ruchu stowarzyszeniowego, nieobecność partii proponujących jakiekolwiek zmiany systemowe) ci co na górze dyktują warunki i mogą spać spokojnie.
A jednak całkiem niedawno rząd Donalda Tuska zakupił zagranicą urządzenia do ogłuszania i oszałamiania demonstrującego tłumu. Uczynił tak, mimo że w chwili zakupu stosowanie takich urządzeń nie było w Polsce dozwolone prawem. Następnie wprowadził pod obrady Sejmu projekt nowelizacji, która tę technikę walki z tłumem legalizuje. Rosnące ceny żywności i energii w połączeniu z bardzo szybko postępującym rozwarstwieniem społecznym mogą oznaczać, że wzorem innych społeczeństw europejskich Polacy zaczną masowo wychodzić na ulice, by demonstrować swoje niezadowolenie. Tak długo jednak jak będą to tylko wybuchy wściekłości, a nie świadomy siebie ruch na rzecz prawdziwych przemian społecznych, ogłuszarki powinny wystarczyć. Prawdziwe zagrożenie dla tego chorego systemu pojawi się dopiero, gdy Polacy i Polki znajdą powód by się zrzeszać, gdy w umysłach pojawi się wyobrażenie porządku społecznego, który opiera się na współpracy, a nie rywalizacji. Wtedy zwykły bunt zamienia się w rewolucję. A do tego jest jeszcze bardzo daleka droga.


poprzedninastępny komentarze