Prekiel: Lewicowa opozycja wobec PRL

[2008-04-14 00:41:46]

Formacja, która w Polsce po II wojnie światowej doszła do władzy, miała swoich konkurentów na lewicy - przede wszystkim była to Polska Partia Socjalistyczna, która ze względu na sytuację polityczną państwa zmuszona była działać na Zachodzie - głównie w Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, Francji i Włoszech.

Nastroje społeczne po zakończeniu wojny bardzo były bardzo radykalne - polskie społeczeństwo przesunęło się bardzo na lewo. Spowodowane to było przedwojennym stanem państwa, rządzonego autorytarnie, które miało "bronić Ojczyzny do ostatniego guzika", jak śpiewali żołnierze o marszałku Śmigłym. Ten pierwszy żołnierz Rzeczpospolitej podczas działań wojennych opuścił kraj, zostawiając kraj i wojsko na pastwę losu. Nic więc dziwnego, że powojenne nastroje były takie a nie inne. Polacy chcieli w spokoju odbudować swój zniszczony kraj, chcieli reform społecznych, demokracji i wolności, która zapewniłaby im by wreszcie normalne warunki życia na przyszłość.

W czasie wojny z inspiracji polskich komunistów powstała Polska Parta Robotnicza, popierana przez ZSRR. Byli to ludzie, którzy przed wojną byli w KPP (oczywiście ci, którzy ocaleli), a także radykalni socjaliści z PPS czy ze Stronnictwa Chłopskiego, którzy widzieli potrzebę bratniego współdziałania ze wschodnim sąsiadem.

Kiedy działania wojenne dobiegały końca, a wielkie mocarstwa ustaliły powojenną rzeczywistość układem jałtańskim, PPR, która zdobyła władzę, optowała za modelem państwa na wzór większego sąsiada. Inne zdanie w tej sprawie miała Polska Parta Socjalistyczna, która w 1948 roku na Kongresie Zjednoczeniowym była zmuszona połączyć siły z PPR, i tak powstała PZPR. Trzeba jednak zaznaczyć, że w 1948 r. PPS liczyła sobie ok. 700 tysięcy członków, a większość z nich przeciwna była nie tylko samemu połączeniu z PPR, ale w ogóle prezentowała krytyczne stanowisko w sprawie układu jałtańskiego (w przeciwieństwie do PPR), sprzeciwiała się utracie przez Polskę wschodnich ziem z Wilnem i Lwowem na czele. Nie uważała również ZSRR za raj, w którym panuje socjalizm, gdyż polscy socjaliści uważali, że socjalizm może być oparty tylko na demokracji, w której rządzi większość nad mniejszością. Najlepiej ocenę rządów w ZSRR wyraził tow. Feliks Perl: "Ustrój socjalistyczny nie może być urzeczywistniony wbrew większości społeczeństwa, musi tedy oprzeć się na zasadach demokratycznych. Podnoszenie środków represji, a nawet terroru do godności trwałego systemu, zwłaszcza zaś opieranie przebudowy społecznej na bezwzględnych dyktatorskich rządach mniejszości - niezgodne jest z istotą Socjalizmu i nie może prowadzić do wyzwolenia klasy robotniczej. Dlatego PPS odrzuca tak rozumianą i stosowaną , wysuwając dążenie do rządów socjalistycznych, opartych na masach pracujących miast i wsi - zgodnych z wolą większości społeczeństwa - kontrolowanych przez ogół obywateli".

Na tym przykładzie widać, że PPS była daleka od bezkrytycznego stanowiska w sprawie polityki ZSRR; w czasie wojny i po wojnie stanowisko PPS w tej sprawie nie uległo zmianie.

Po wrześniowej klęsce Polska, jak większość okupowanych przez hitlerowskie Niemcy państw, utworzyła rząd na emigracji. W rządzie tym - w różnych okresach - byli obecni polscy socjaliści, jak np. Herman Libermann - bliski współpracownik gen. Sikorskiego, jeden z trzech wiceprezesów I Rady Narodowej RP - emigracyjnego parlamentu polskiego utworzonego w Paryżu. Od 03 września do 20 października był ministrem sprawiedliwości w trzecim rządzie Władysława Sikorskiego; odznaczono go Krzyżem Walecznych, a pośmiertnie został Kawalerem Orła Białego (1941). Socjalistycznych ministrów było oczywiście więcej, ale najwyższą funkcję sprawował Tomasz Arciszewski - od 1944 roku do 02 lipca 1947 roku premier polskiego rządu.

Jaka sytuacja spotkała PPS po wojnie i po przymusowym zjednoczeniu - wiemy: większość, która była przeciwna temu zjednoczeniu, przedostała się na Zachód, by tam prowadzić dalszą działalność polityczną. Jednak ciężko było oddziaływać na kraj z perspektywy Londynu czy Paryża. Mimo to PPS próbowała prowadzić działalność w opozycji do władz w Warszawie - m.in. poprzez propagandę. Tak np. w Anglii wychodził "Robotnik Polski", jego redaktorem był Adam Ciołkosz. W przekonaniu wydawców, na prasę krajową został nałożony knebel cenzury. Ciołkosz pisał: "Gdy nawet nazwy organów socjalistycznych, z "Robotnikiem" na czele, skradzione zostały przez uzurpatorów z fałszywej PPS, prasie socjalistycznej na emigracji przypada szczególnie doniosła rola. Na nią spada obowiązek bronienia dobrego imienia polskiej klasy pracującej; krzewienie polskiej myśli socjalistycznej; pogłębianie więzów łączących Polskę i Polaków ze światem zachodniego postępu".

Międzynarodówka Socjalistyczna

Nie mogąc głosić swoich poglądów i haseł, polscy socjaliści prowadzili kampanię informującą zachodnich socjalistów, iż Polska nie jest rządzona przez "prawdziwych socjalistów" lecz przez polityków, którzy sprzedali swoje ideały na rzecz obcego państwa. Najlepszym forum była oczywiście Międzynarodówka socjalistyczna, skupiająca partie lewicy różnych nurtów. Jeszcze przed wojną czynny udział w jej pracach brali Mieczysław Niedziałkowski (red. naczelny "Robotnika") oraz Herman Libermann. Pierwszy pracował w Egzekutywie Międzynarodówki, drugi w Biurze Międzynarodówki. Ostatnie w czasie wojny posiedzenie międzynarodówki odbyło się w Brukseli w 1940 roku, polską sekcję reprezentowali Libermann i Ciołkosz. Po zakończeniu wojny nie planowano powołania instytucji o charakterze "międzynarodowego sztabu klasy robotniczej", jeżeli już to miała być to tylko luźna forma współpracy, wymiany informacji i doświadczeń.

Do powołania Międzynarodówki Socjalistycznej droga była jednak długa i kręta, gdyż zachodnie partie socjalistyczne (zwłaszcza angielska) sceptycznie odnosiły się do emigracyjnej PPS, ponieważ uważali oni, że członkami Międzynarodówki powinny być tylko te partie, które biorą udział w rządzeniu i są z tego rozliczane. PPS w kraju z Józefem Cyrankiewiczem na czele uważana była wówczas za autentycznych przedstawicieli polskiego ruchu socjalistycznego; na ten temat wypowiadał się przedstawiciel lewego skrzydła Labour Party, Denis Healy: "Wydaje mi się, że wielu działaczy tej partii było gotowych do bliskiej współpracy z komunistami, gdyż sami byli lewicowymi marksistami, wierzyli oni naprawdę, że mogą przeprowadzić rewolucję socjalną, zachowując niezależność, zarówno jako socjaliści jako też Polacy."

Oprócz PPS, chęć udziału w Międzynarodówce wyraziły inne partie zza "żelaznej kurtyny". Partiom tym konsekwentnie odmawiano udziału w pracach na rzecz Międzynarodówki, w związku z czym postanowiły one utworzyć w Paryżu (13-15 III 1948 r.) Międzynarodowe Biuro Socjalistyczne (Bureau International Socialiste: BIS). Działalność partii socjalistycznych na Zachodzie zyskiwała coraz większe znaczenie, zważywszy, że na skutek represji coraz więcej działaczy socjalistycznych emigrowało na Zachód. Po latach sporów i nieporozumień partie z Europy środkowo-wschodniej na równych prawach i z prawem głosu zostały zaproszone na konferencję do Frankfurtu nad Menem (od 30 VI do 3 VII 1951 r.), przekształconą następnie jednomyślną uchwałą w I Kongres odrodzonej Międzynarodówki Socjalistycznej. W jej obradach udział wzięło 107 delegatów i 15 gości z 31 krajów - Polska reprezentowana była przez Zygmunta Zarembę oraz Adama Ciołkosza. Głównym tematem I Kongresu było przygotowanie przez biuro Międzynarodówki dokumentacji o partiach socjalistycznych zza żelaznej kurtyny.

II Kongres odbył się w Mediolanie (od 17 do 20 X 1952 r.). Zebranie w całości poświęcone było Unii Socjalistycznej Europy Wschodniej, obradującej pod przewodnictwem Zaremby.

Na III Kongresie Międzynarodówki (15-18 VII 1953 r.) w Sztokholmie polska delegacja postawiła sobie jasno sprecyzowane zadanie - aby międzynarodowa socjaldemokracja uznała odbudowanie wolnej i niepodległej Polski i sąsiadujących narodów ujarzmionych za swoje zadanie w bieżącej polityce. Za połowiczny sukces uznać można to, że w treści rezolucji umieszczono zdanie dotyczące wycofania "sowieckich sił zbrojnych z Europy Wschodniej" celem przywrócenia tym krajom pełnej niepodległości narodowej.

Wreszcie w dniach 12-16 VII 1955 roku w Londynie odbył się IV Kongres. Partie tworzące Unię Socjalistyczną Krajów Europy Środkowowschodniej przyjęły stanowisko w sprawie tendencji pokojowego współżycia ze Związkiem Radzieckim. Ostrzegano zachód przed "sowieckim imperializmem". Wyrażono również pogląd, że poprawa losu mas robotniczych w państwach rządzonych przez komunistów nie jest możliwa bez odbudowania niepodległości narodowej i odzyskania pełnych swobód demokratycznych, a także zniesienia wyzysku krajów środkowoeuropejskich przez ZSRR, który budując Organizację Wzajemnej Pomocy i Współpracy, otrzymał za jej pośrednictwem pełną kontrolę nad życiem gospodarczym poszczególnych państw; należy zdecentralizować aparat gospodarczy i wprowadzić rzeczywisty samorząd w zakładach pracy, "oddanych robotnikom do eksploatacji na zasadach demokratycznej spółdzielczości", oddać ziemię pracującym na roli, pozostawiając chłopom pełną swobodę wyboru - prywatnej bądź spółdzielczej uprawy roli. Wnioski te przedstawiali socjaliści zza żelaznej kurtyny, doświadczeni rządami krajów, który znajdowały się pod rządami komunistów.

Od Października do Okrągłego Stołu. Opozycja wewnątrzpartyjna

W Polsce sytuacja ludzi o lewicowych poglądach, którzy nie byli członkami PZPR, nie była ciekawa. Po pierwsze, nadal większość uważała, że jest to partia, która skutecznie bronić będzie całej klasy robotniczej, a po drugie innej partii legalnej przecież nie było. Władza tużpowojenna, która realizować miała socjalistyczny program, znacznie odbiegała od jego założeń, czego przykładem było wyrzucanie z niej swoich najlepszych i najwierniejszych członków, w tym Władysława Gomułki, wcześniej wicepremiera i ministra ziem odzyskanych, oskarżonego o "odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne"; oskarżenie inspirowane było głównie przez Bieruta. Gomułka twierdził, że w Polsce nie powinien istnieć system jednopartyjny, chciał utrzymania podziału na PPR i PPS. Uważany był za komunistę, który chciał większej niezależności od ZSRR oraz człowieka nie zawsze zgadzającego się z Józefem Stalinem, w konsekwencji czego został skazany i aresztowany w 1951 roku. Po wydarzeniach czerwcowych Gomułka stanął na czele KC, mając ogromne poparcie społeczne, wynikające z tego, że był więźniem sanacji i stalinizmu; kojarzył się społeczeństwu jako człowiek nieobciążony błędami, który będzie mógł wprowadzić socjalizm bez wypaczeń. Na słynnym wiecu na Placu Defilad usłyszeć można było: "W ciągu ubiegłych lat nagromadziło się w życiu Polski wiele zła, wiele nieprawości i bolesnych rozczarowań, idee socjalizmu przeniknięte duchem wolności człowieka i poszanowania praw obywatela w praktyce ulegały głębokim wypaczeniom; wierzę, towarzysze i obywatele, że te lata odeszły bezpowrotnie w przeszłość...". Okres ten zwany "polskim Październikiem" czy "odwilżą" przyniósł określone korzyści, m.in. zrehabilitowano ok. 1500 więźniów politycznych, wycofano się z planów kolektywizacji rolnictwa, odbyły się procesy największych zbrodniarzy z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (m.in. A. Fejgina, J. Różańskiego, R. Romkowskiego), wielu profesorów usuniętych w latach stalinowskich wróciło na wyższe uczelnie, do Polski wróciło ok. 29 tysięcy Polaków z ZSRR, Sejm uchwalił ustawę o radach robotniczych, Stalinogród powrócił do dawnej nazwy Katowice, a także uwolniono z odosobnienia prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Tym bardziej bolesne było, że to, co zapowiadało się na demokratyzację i socjalizm "bez wypaczeń", nie zostało następnie zrealizowane. Władza "ludowa" strzelała do robotników Wybrzeża w roku 1970, wydarzenia marcowe 1968 r. spowodowały wyjazd z kraju tysięcy Polaków żydowskiego pochodzenia - straty już nie do odrobienia.

Za czasów właśnie Gomułki, kiedy skończyły się czasy stalinowskie, polska młodzież, która nie miała doświadczeń z czasów okupacji i terroru stalinowskiego nie poznała na własnej skórze, była bardziej otwarta na dialog i ostrzejszą dyskusję z władzą. Zaczęło się od listu 34 intelektualistów - wystosowanego 14 III 1964 r. do premiera Józefa Cyrankiewicza. Pierwszy zbiorowy protest przeciwko polityce kulturalnej władz PRL zwracał uwagę na zaostrzenie cenzury prasowej i żądał prawa do krytyki, swobodnej dyskusji oraz rzetelnej informacji. Inicjatorem był A. Słonimski wraz z J. Lipskim, a podpisali go: J. Andrzejewski, M. Dąbrowska, L. Infeld, P. Jasienica, S. Kisielewski, T. Kotarbiński, J. Turowicz, M. Wańkowicz, A. Ważyk. Władze uznały list za działalność antypaństwową, a autorów poddano szykanom. List ten był główną przyczyną wystosowania listu otwartego do partii przez Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Ci dwaj studenci, jeszcze niedawno członkowie PZPR, teraz krytykowali władze z pozycji marksistowskiej. Decyzje elity są samodzielne, wolne od wszelkiej kontroli ze strony klasy robotniczej i pozostałych klas i warstw społecznych, robotnicy nie mogą na nie wpływać, ogół członków Partii też nie - twierdzili autorzy listu, pisząc również o monopolu władzy, jej biurokratyzacji: "Tę partyjno-państwową elitę władzy, wolną od kontroli społecznej i samodzielnie podejmującą całokształt węzłowych decyzji gospodarczych o znaczeniu ogólnokrajowym (oraz całokształt decyzji politycznych) nazywać będziemy centralną polityczną biurokracją". Odnieśli się również do niemożności wpływania na decyzje państwowe przez robotników, podczas gdy ponad 90% członków partii było robotnikami. "Do kogo należy władza w naszym państwie? Do jednej, monopolistycznej partii PZPR. Wszystkie istotniejsze decyzje podejmowane są najpierw w partii, a potem dopiero w organach oficjalnej władzy państwowej; żadna istotna decyzja nie może być podjęta i realizowana bez sankcji władz partyjnych. Nazywa się to kierowniczą rola partii, a ponieważ monopolistyczna partia uznaje się za reprezentantkę interesów klasy robotniczej, jej władza ma gwarantować władzę klasy robotniczej. Jeśli jednak nie chcemy oceniać systemu wg tego co myślą i mówią o sobie jego przywódcy, musimy zobaczyć, jakie możliwości wpływu na decyzje władzy państwowej ma klasa robotnicza. Poza partią - żadnych. Rządząca partia jest bowiem monopolistyczna".

Tak więc byli zwolennicy partii, jej członkowie, dostrzegali, że socjalizm "bez wypaczeń", który wyniósł Władysława Gomułkę i jego ekipę na ster władzy, to tylko kolejne puste hasła bez pokrycia. Robotnicy zaś, nawet nie członkowie partii a zwolennicy sprawiedliwej pracy i płacy, zostali brutalnie spacyfikowani podczas wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.

Po wspomnianych wydarzeniach Gomułka stwierdził, że jego odejście nie było wynikiem zajść na Wybrzeżu, lecz spowodowane zostało zwykłym, ludzkim przypadkiem: "...gdyby nie moja choroba, Breżniew okazałby się za słaby, aby usunąć mnie ze stanowiska I sekretarza KC PZPR. I jemu i Gierkowi pomógł po prostu przypadek".

Tak czy inaczej, znów po gwałtownych zajściach zmieniła się w Polsce władza. Nowym I sekretarzem został Edward Gierek. Podczas jego rządów najsilniejszym elementem potępiającym władzę był z pewnością Komitet Obrony Robotników, organizacja powołana w 1976 roku, która wystosowała "Apel do społeczeństwa i władz PRL", czego głównym pretekstem były podwyżki żywności uchwalone przez Sejm, m.in. mięsa i cukru. Następnie robotnicy Ursusa, Radomia i Płocka wyszli na ulice przeciwstawiając się tym decyzjom, a władza pałkami i armatkami wodnymi rozpędzała demonstrantów. Jednym z ich liderów był Jan Józef Lipski - w czasie powstania warszawskiego żołnierz AK (pułk Baszta), w 1964 r. jeden z autorów "Listu 34", socjalista; w 1987 roku brał udział w powołaniu PPS w kraju. Wydał broszurę pt. "Dwie ojczyzny - dwa patriotyzmy", w której zawarł uwagi o megalomanii narodowej, opisywał absurdy polskiego patriotyzmu: "Miłość do wszystkiego co polskie - to częsta formuła narodowej, "patriotycznej" głupoty. Bo "polskie" były przecież i ONR, i pogromy we Lwowie, Przytyku i Kielcach, i getto ławkowe, i pacyfikacje wsi ukraińskich, i Brześć, i Bereza, i obóz w Jabłonnie w 1920 roku..." Środowiska nacjonalistyczno-endeckie uznały go za "polakożercę" i zdrajcę narodowego. Odznaczono go najwyższym polskim odznaczeniem państwowym - Orderem Orła Białego. Innym socjalistą w KOR był Ludwik Cohn - przedwojenny socjalista z PPS, uczestnik wojny 1920 roku, sekretarz TUR, obrońca Warszawy z kampanii wrześniowej 1939 roku, w 1947 roku aresztowany przez władze PRL za próby odbudowania w kraju konspiracyjnego PPS-WRN, skazany wówczas na 5 lat, objęty amnestią. W 2006 roku odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Należy wspomnieć również o Anieli Zofii Steinsbergowej - działaczce PPS, obrończyni oskarżonych w wielu procesach politycznych w PRL-u. Pracowała ona w Radzie Pomocy Żydom Żegota, w latach 1948-1955 należała do PZPR, w roku 1968 pozbawiono ją prawa wykonywania zawodu. Przed wojną zasłynęła z obrony komunistów i robotników - była jednym z adwokatów, którzy bronili w roku 1936 robotników krakowskiej fabryki Semperit, oskarżonych o udział w krwawych zamieszkach, które wybuchły po stłumieniu z użyciem broni przez policję robotniczej demonstracji. Inny członek KOR to Adam Szczypiorski, przedwojenny poseł na Sejm z listy PPS, piłsudczyk, ochotnik wojny polsko-bolszewickiej. Głównymi postulatami KOR-u były: przyjęcie do pracy wszystkich zwolnionych, amnestionowanie skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienie rozmiarów zastosowanych represji, ukaranie osób winnych łamania prawa.

Jak to już się w PRL-u utrwaliło, władza zmieniała się ze względu czy to na podwyżki, czy na skutek ich następstw czyli wielkich strajków. Tak też się stało z Edwardem Gierkiem, kiedy to wybuchły strajki na Wybrzeżu w 1980 roku i powstał związek zawodowy "Solidarność", skupiający początkowo robotników Wybrzeża, rozszerzający następnie swoje wpływy i sympatie na cały kraj. Doszło do tego, że "Solidarność" miała więcej członków niż PZPR, co wcześniej było nie do pomyślenia. Jak na związek zawodowy przystało, "Solidarność" domagała się m. in. poszanowania praw pracowniczych, wolnych dni od pracy czy podniesienia zasadniczej płacy. Robotnicy spisali żądania w 21 postulatach, wskazując, że w razie ich zrealizowania będą mogli ewentualnie przerwać protest. Robotnicy chcieli samodzielnie zorganizować się w wolne związki zawodowe, które mogłyby przemawiać do "rządu robotniczo-chłopskiego" w imieniu "ludu pracującego miast i wsi". W ten sposób poddawali w wątpliwość wiarygodność PZPR jako partii, która miała sprawować rządy w imieniu proletariatu. Hasło ukute w Stoczni Gdańskiej głosiło: "Socjalizm - tak, wypaczenia - nie". Protestujący domagali się także prawa do wolności słowa (gwarantowanego w Konstytucji) czy zaprzestania represji wobec prześladowanych. Główne zadania, jakie sobie stawiali, to walka o realizację żądań socjalnych, w tym m. in. skrócenia wieku emerytalnego, reformy służby zdrowia czy zwiększenia nakładów dla osób wychowujących dzieci, czy też wprowadzenia wolnych sobót. Ważnymi celami były również zagwarantowanie prawa do strajku, wprowadzenie płatnych urlopów macierzyńskich przez 3 lata. Tak więc Lech Wałęsa jako przewodniczący związku postulował poprawę życia klasy robotniczej. Jak się dziś okazuje, zarówno on jak i te słynne postulaty nie spełniły oczekiwań - strajkujący walczyli o socjalizm bez wypaczeń, zaś w zamian dostali kapitalizm, a co za nim idzie ogromne wypaczenia...

Nie można również zapominać o reaktywowaniu w kraju działalności PPS z J. Lipskim na czele; oprócz niego istotną rolę odegrali Jan Mulak, Józef Pinior (legenda dolnośląskiej "Solidarności"), czy Piotr Ikonowicz.

Lewica zatem, szeroko pojęta, czy też ludzie o poglądach lewicowych, nawet ci którzy byli członkami partii, widzieli potrzebę zmiany, reformy systemu, ale nie radykalnymi środkami, nie poprzez zastąpienie socjalistycznego ustroju państwa, lecz przez jego demokratyzację i normalizację.

Przemysław Prekiel


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


4 maja:

1886 - Masakra robotników na Haymarket Square w Chicago.

1915 - W Krakowie urodził się Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.

1930 - Brytyjczycy aresztowali Mahatmę Gandhiego.

1938 - W Berlinie zmarł Carl von Ossietzky, niemiecki dziennikarz, pisarz i pacyfista, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w roku 1936.

1939 - Urodził się Amos Oz, pisarz izraelski, zwolennik izraelsko-palestyńskiego pojednania, współzałożyciel lewicowej organizacji Szalom Achszaw (Pokój Teraz).

1969 - Francuska Sekcja Międzynarodówki Robotniczej (SFIO) przekształciła się w Partię Socjalistyczną (PS).

1970 - Masakra na uniwersytecie w Kent (Ohio): Gwardia Narodowa zastrzeliła 4 i zraniła 9 studentów protestujących przeciwko wojnie wietnamskiej.

1980 - W Lublanie zmarł Josip Broz-Tito.

1994 - Premier Izraela I. Rabin i przewodniczacy OWP J. Arafat podpisali porozumienie o ograniczonej autonomii palestyńskiej w Strefie Gazy i Jerychu.

2000 - Ken Livingstone został pierwszym burmistrzem Londynu.

2005 - W Manili zmarł Luis Taruc, filipiński działacz komunistyczny.


?
Lewica.pl na Facebooku