Ciszewski: AAAby pozbyć się lokatora

[2008-05-24 08:46:37]

W Polsce coraz częstsze są przypadki bezprawnych działań kamieniczników, dążących do usunięcia z przejętych kamienic lokatorów. Osoby mieszkające w reprywatyzowanych budynkach przeżywają gehennę, a wymiar sprawiedliwości, policja i urzędy umywają ręce udając, że problem nie istnieje.

Sztandarowym przykładem jest sytuacja mieszkańców budynku przy ul. Marysińskiej 22 w warszawskim Aninie. Właściciel, który przejął dom w ramach reprywatyzacji, od początku postanowił pozbyć się kłopotliwego balastu w postaci lokatorów. Starał się ich wymeldować, a gdy nie przyniosło to pożądanych efektów sięgnął po jeszcze drastyczniejsze środki. Odłączył wszystkie media, pozbawiając mieszkańców budynku wody i elektryczności oraz elektrycznego ogrzewania. W ten sposób udało mu się po kolei pozbyć wszystkich z wyjątkiem jednej rodziny, zdeterminowanej aby walczyć o swoje prawa.

W międzyczasie w okolicy pojawili się "nieznani sprawcy" dewastujący i podpalający klatkę schodową oraz rozsypujący pod oknami śmieci. Mieszkający obok kamienicznik ustawiał na pełny regulator radio, a jednocześnie tłumaczył, że jego sąsiedzi to margines społeczny, który należy wyrzucić na bruk. W wyniku tajemniczego zatkania przewodów kominowych jedna z lokatorek omal nie straciła życia. Komin nie mógł zatkać się sam, a kamienicznik to działający na terenie Warszawy właściciel sporej firmy kominiarskiej, podejrzenia nasuwają się więc same. Kilkakrotnie w mieszkaniu wylewały też ścieki, co było tym dziwniejsze, że ktoś musiał w tym celu włączyć wodę i zatkać kanalizację. Ostatnim działaniem kamienicznika była napaść na jednego z lokatorów i próba pobicia go przy użyciu niebezpiecznego narzędzia.

Podobny horror stał się udziałem mieszkańców budynku przy ul. Konduktorskiej na warszawskim Mokotowie. W tym przypadku kamienicznik zakręcił centralne ogrzewanie i przez dwie kolejne zimy odmawiał jego włączenia. Jednocześnie ze stopniowym niszczeniem budynku podnosił czynsze do astronomicznych rozmiarów, tłumacząc to oczywiście koniecznością remontów. Strategia ta okazała się w końcu skuteczna i pomimo walki o swoje prawa, w obliczu przedłużających się procesów przed sądem cywilnym i pogarszających warunków zamieszkiwania, niemal wszyscy lokatorzy wyprowadzili się z budynku.

Prace remontowe stały się sposobem na "uprzyjemnienie" życia lokatorom z ul. Wspólnej 35, gdzie firma będąca właścicielem budynku postanowiła zamienić go w luksusowy biurowiec. Prace prowadzono tak, aby były jak najbardziej uciążliwe dla mieszkańców. Interwencje w nadzorze budowlanym nie przyniosły żadnego skutku. Pomimo wyraźnych błędów w sposobie prowadzenia remontu inspektorzy nie dopatrzyli się większych nieprawidłowości, a na miejscu pojawili się w godzinach, w których większość lokatorów była nieobecna, więc nawet z nimi nie rozmawiali. Mieszkańcom budynku także bez ich zgody kamery na klatkach schodowych oraz bramę pilnowaną przez ochroniarza, który w zależności od humoru właścicieli wpuszcza lub nie przychodzące do budynku osoby.

Kamienicznicy w swoich działaniach nie stronią od jeszcze bardziej brutalnych metod. W przypadku ul. Nabielaka 9 w Warszawie, jeden z właścicieli budynku przybył wieczorową porą pod drzwi najbardziej "kłopotliwej" rodziny, kwestionującej prawomocność jego działań. Wraz z wynajętymi ludźmi przystąpił do próby włamania, starając się przeciąć zamki i twierdząc, że jest zameldowany w tym lokalu, więc ma prawo do niego wejść. Dopiero przybycie policji ostudziło jego zapał. Podobne przykłady skutków reprywatyzacji i wadliwego prawa można by mnożyć w nieskończoność.

Wszystkie te przypadki łączy jedno – ogromna opieszałość sądów czy policji. Lokatorzy wzywali funkcjonariuszy, aby złożyć skargę na działania kamieniczników i byli ignorowani. W Aninie przybyły na miejsce policjant, widząc rozlewające się po mieszkaniu ścieki, mówił o braku dowodów i rozkładał ręce. Mimo powtarzających się przypadków dewastacji nie zwiększono też w okolicy liczby patroli aby schwytać ich sprawcę lub sprawców. Incydent z próbą pobicia zakończył się przybyciem na miejsce patrolu, który spisał zeznania, po czym funkcjonariusze oświadczyli, że nie mogą przeszukać mieszkania kamienicznika "z braku dowodów". Może gdyby lokator został zabity, by zrobili, ale przecież pospolita napaść to błahostka niewarta ich uwagi.

Człowiek, próbujący włamać się do mieszkania przy ul. Nabielaka nie został nawet zatrzymany w celu wyjaśnienia. Policja spisała jedynie jego dane informując jednocześnie, że nie wejdzie do lokalu. Sprawy konfliktu na linii lokator – kamienicznik są więc przez organy ścigania traktowane jako mętne rozgrywki personalne na tle materialnym, w które nie należy się mieszać. Działania kamienicznika najczęściej są uznawane za mające znikomą szkodliwość społeczną. Pokutuje przeświadczenie, że właściciel budynku może w nim robić wszystko, a lokatorzy prezentują roszczeniową postawę. Tymczasem prześladowanym może być każdy kto mieszka w nieodpowiednim miejscu, w niewłaściwym czasie. Płacenie lub nie czynszu oraz zachowanie samego lokatora nie mają tu najmniejszego znaczenia. Często sądy ignorują nawet fakt, że kamienicznik nie chce przyjmować opłat, aby później mówić iż lokatorzy nie płacą więc muszą zostać eksmitowani.

Naruszanie czyjejś prywatności, nękanie czy napaść spełniają wszelkie znamiona przestępstwa i powinny być karane z całą surowością. Jednym z tłumaczeń policji jest zwykle fakt, że lokatorzy nie zgłaszają większości incydentów. Nie dziwi to jednak, jeśli wziąć pod uwagę opieszałość rozpatrywania spraw oraz faktyczną bezkarność kamieniczników. Czasem trudno jest nawet wyegzekwować decyzję sądową. W przypadku ul. Konduktorskiej sąd nakazał kamienicznikowi włączenie ogrzewania do czasu zakończenia sprawy. Ani policja, ani komornik nie chcieli jednak podjąć się wykonania tej decyzji, a instalacje niszczały, co sprawiło że wkrótce potem nie nadawały się już nawet do uruchomienia.

Taka bezkarność doprowadziła do sytuacji, w której zdarzają się już "przedsiębiorcy" zajmujący się zawodowo opróżnianiem budynków z dotychczasowych mieszkańców. Proceder ten polega na skupowaniu roszczeń reprywatyzacyjnych, aby później pozbyć się lokatorów, wyremontować budynek i sprzedać po wyższej cenie, lub odsprzedać go razem z terenem na którym stoi, gdy w okolicy planowana jest większa inwestycja. Trudno dotrzeć do danych dotyczących owych kamieniczników potentatów, jednak z informacji od lokatorów wynika, że zdarzają się osoby mające po kilka sporych budynków i w każdym z nich stosujące te same praktyki nękania mieszkańców.

Aby rozwiązać ten problem konieczna jest lepsza koordynacja między samorządami oraz przyjrzenie się działalności takich osób. W wielu wypadkach nie trzeba nawet dokładnego dochodzenia aby stwierdzić, że naruszają one prawo. Należy też ukrócić przypadki współpracy urzędników samorządowych z przedsiębiorcami, dowiadującymi się od nich o zgłaszanych roszczeniach czy przeznaczeniu terenów, na których stoją budynki. W dziwny sposób owi kamienicznicy "potentaci" dowiadują się bardzo szybko o procesach reprywatyzacyjnych budynków położonych w najbardziej atrakcyjnych punktach Warszawy. Rodzi to podejrzenie, czy aby w grę nie wchodzi tu korupcja na znaczną skalę.

Problem prześladowań lokatorów nie ogranicza się dziś do pojedyńczych przypadków. Liczba lokatorów reprywatyzowanych budynków w samej Warszawie, gdzie skala zjawiska nie jest przecież największa, sięga dziś około 60 tysięcy, a przypadki szykanowania i bezprawnych działań kamieniczników to raczej norma.

Ponieważ prawo do dachu nad głową i życia w godnych warunkach to jedno z praw człowieka, najwyższy czas aby zacząć traktować problemy mieszkańców sprywatyzowanych budynków poważnie. Konieczne jest poszerzenie współpracy między władzami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo oraz mieszkalnictwo a organizacjami społecznymi oraz konsultacje dotyczące praktyki przestrzegania prawa oraz ewentualnych jego zmian. Również samorządy powinny zmienić swoje nastawienie, starając się pomagać osobom w złej sytuacji mieszkaniowej, czy nawet pośredniczyć w przypadku konfliktu z kamienicznikiem. Obecnie robią to dopiero po wielokrotnych interwencjach i pojawieniu się sprawy w mediach.

Postęp w ochronie interesów lokatorów jest również niemożliwy bez wprowadzenia zasady zero tolerancji wobec łamiących prawo kamieniczników na przykład poprzez bezwzględne karanie prowadzenia działań na własną rękę jeszcze przed wydaniem decyzji eksmisyjnej przez sąd. Sytuacja w której sądy są stawiane wobec faktów dokonanych powinna motywować je do zdecydowanej reakcji, czy wręcz oddalania roszczeń kamieniczników. Niestety wciąż tak się nie dzieje. Podejmowane przez właścicieli budynków, podczas trwania procesów, działania nie mają dla sądów zwykle żadnego znaczenia. Nierówne traktowanie lokatorów i kamieniczników jest natomiast na porządku dziennym. Bez zorganizowania oporu wobec tej sytuacji i wysunięcia przez środowiska lokatorskie zmian żądań zmian w prawie ta szkodliwa społecznie sytuacja będzie się pogłębiać.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku