Majka: Prawica, współczucie, "człowiek" a żywa osoba

[2008-10-16 15:20:06]

Komu współczuje prawica? Jak słusznie zauważyła Kinga Dunin w najnowszym wydaniu "Krytyki Politycznej" w tekście "Czy empatia jest lewicowa? O tym, komu współczuje prawica, a komu lewica", prawica współczuje przede wszystkim, a może właściwie tylko, sobie. Prawicowi publicyści, Cezary Michalski, Rafał Ziemkiewicz i Tomasz Terlikowski, zapytani przez telewizję "Krytyki Politycznej" (Komu współczuje prawica) o komentarz, oczywiście ten punkt widzenia jeszcze potwierdzają.

Bo jak można sobie nie współczuć, skoro zewsząd jest się "atakowanym" przez bojówki feministyczne, homoseksualne, przez rozwścieczonych ekologów, którzy są tak zaślepieni swą ideologią, że nie dostrzegają istotnej różnicy pomiędzy "człowiekiem" a zwierzęciem – współodczuwa się tylko z człowiekiem, zwierzę nie równa się człowiek. A jak mówią w Biblii, człowiek ma mieć panowanie nad światem zwierząt i naturą.

Tomasz Terlikowski twierdzi, że współodczuwać można tylko z drugim człowiekiem. Bo "współczucie zakłada współodczuwanie – jak mówi – możliwość wejścia w sytuację drugiej istoty". A czy cierpienie nie jest pozycją, w której może się znaleźć człowiek? Zwierzę czuje, odczuwa ból, emocje, strach, zmęczenie, smutek. Nie wydaje mi się, że ponad ludzkie siły jest zadanie sobie pytania, co ja bym czuł/a, gdyby mnie obdzierano żywcem ze skóry, głodzono, strzelano do mnie z karabinu, zarzynano.

Prawica zdaje się mniemać, że ma licencję na moralność, na "porządność", na jedynie słuszny, bo natchnionym boskością, światopogląd. To, co jest odmienne, niekompatybilne, trzeba najechać, próbować podbić, nawrócić, zaanektować lub zniszczyć, by czasem nie pokrzyżowało planów "boskiego stworzenia" czy "inteligentnego projektu". O akceptacji odmienności, poszanowaniu inności, pozwoleniu na wolne życie nie ma mowy. Wolnym się jest bowiem tylko wtedy, gdy się ma nad łóżkiem krucyfiks, a w torbie nosi różaniec. I nie ma mowy o przestrzeni życiowej, w której mogłabyś się realizować, jeśli nie jest to po myśli katolickiej.

To nic, że uratowałeś życie pijanemu bezdomnemu na dworcu PKP, reanimując go, gdy inni, katolicy, brzydzili się go dotknąć. Jeśli jesteś gejem, a jeśli do tego poligamicznym, to i tak żaden dobry uczynek nie naprawi tego błędu, którym jest twoja tożsamość, twoje życie. Jeszcze ujdziesz, jeśli jesteś masochistycznym homoseksualistą, który myśli stereotypowo, czyli homofobicznie, i opluwa każdego ranka swoje oblicze w lustrze. Pochylą się nad tobą, popchną cię w ramiona jakiejś niewiasty – to nic, że stworzycie nieszczęśliwą rodzinę. Ważne, by posuwać się przez życie po ogólnie zarysowanych torach, luźno się posuwać, niezgrabnie, ale trzymać się linii - norm, konwenansów. Puszyć się z rodziną w kościele co niedzielę. A jak inni nie patrzą, bić żonę do nieprzytomności lub ją po pijaku gwałcić. Kaleczyć śmiertelnie i maltretować niemowlaki. Z zazdrości do żony mordować dzieci. Potraktować kogoś siekierą, bo jest kibicem innego klubu piłkarskiego. Poganiać i opluwać żebrzących na ulicy Romów. Wyrzucać w krzaki dwutygodniowe kocięta w zawiązanym szczelnie worku i odjeżdżać z piskiem opon. Pobić lub wyśmiać jakiegoś chłopaka na ulicy, bo nosi różową koszulkę i koraliki. Złożyć szukającej pracy dziewczynie lub matce na skraju nędzy "propozycję nie do odrzucenia". Pozwolić, aby ciężarna dziewczyna zamęczyła się na śmierć w szpitalu, bo lekarz, zamiast podać jej jakieś proszki i chemię na dolegliwości jelitowe, rzuca jej, żeby się mniej zajmowała swym tyłkiem, a więcej dzieckiem w brzuchu. Starać się tylko, kiedy ci dadzą w łapę.

Nadal w głowie tkwi mi ostrzem to, co powiedział publicysta Maciej Łętowski 7 września w programie "Loża prasowa" w TVN24. Nie widzi niczego złego w torturowaniu w celu uzyskiwania informacji. Nawet dałby państwu margines na takie niepokojące, nieludzkie praktyki, bo w ten sposób, mniemam za mentalnością Łętowskiego, państwo będzie pewniejszym gwarantem bezpieczeństwa swoich obywateli. Jednak nie należy o takim marginesie za często mówić – właściwie to, po co w ogóle mówić, zastanawia się redaktor.

Ja dziękuję. Żyć w państwie, które "z przodu" odmienia przez każdy przypadek prawa człowieka oraz tradycję judeochrześcijańską, a "z tyłu", jak nikt nie widzi, torturuje, a może nawet likwiduje, osoby postrzegane jako „zagrażające” bezpieczeństwu i stabilności – zgroza. Nie chcę powtórki z Rosji. Przyzwolenie na tortury, znęcanie się nad drugim człowiekiem – i ku temu składnia się prawicowy publicysta, katolik, ba, wykładowca katolickiej uczelni. A gdzie ta szminka w postaci "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego"? Tak szybko się starła?

Jeszcze obrzydliwszą karykaturę nauk chrystusowych o miłosierdziu, wybaczaniu, trosce i miłości względem drugiego człowieka prezentuje Marek Jurek. Prawicowiec z krwi i kości, o twardym, betonowym kręgosłupie (kato)moralnym. Tak twardym, że aż można sobie krzywdę zrobić, gdy się uderza ze złości pięścią w ścianę przedpokoju. Prawica ponoć współczuje człowiekowi, współodczuwa z człowiekiem. Ale chyba z tym abstrakcyjnym. Z katolickim pomysłem na "człowieka". Czemu Marek Jurek czy Tomasz Terlikowski nie współodczuwają z tymi osobami, które nie życzą sobie, aby ich życie na co dzień dyktowane było przez etykę katolicką? Czemu, gdyby tylko mogli, wprowadziliby całkowity zakaz aborcji, nawet w przypadkach zagrożenia życia i zdrowia kobiety? Dlaczego nie szanują autonomiczności i wolnej woli bliźniego? Pytam się, czemu za nic mają fakt, że są ludzie, którzy nie są katolikami i nie chcą żyć po katolicku? Jak oni – mężczyźni, którzy nigdy nie znaleźli się i nie znajdą w sytuacji kobiet w ciąży - mają czelność dyktować kobietom warunki i popychać je brutalnie w odpowiednim, z ich wygodnego punktu widzenia, kierunku. Nigdy nie doświadczą sytuacji, w której masz dwadzieścia kilka lat, całe życie przed sobą, jesteś w ciąży, która zagraża twemu zdrowiu, pragniesz ją usunąć, pragniesz desperacko żyć, powtarzasz sobie, że ty już żyjesz, a ten płód ma mniejsze prawa do życia niż ty, ale umierasz w męczarniach (oczywiście, z płodem w brzuchu), bo tak sobie Marek Jurek czy Tomasz Terlikowski życzą. Idź i spełniaj wolę Boga – przepraszam panowie, to może od razu wybierzcie się nawracać muzułmanów w Somalii?

Marek Jurek to również gorący zwolennik kary śmierci i dopuszczalności bicia. Zresztą nie tylko on. Prawica aż pieni się i wije, podnosząc rękę w geście aprobaty dla tych praktyk przemocy, dominacji, chęci odwetu. Bo jeśli się dziecku przyłoży, podaruje klapsa, to będzie ono chodziło jak szwajcarski zegarek. Jest to zatem dobra metoda wychowawcza. Przedłużenie miłości. Emanacja troski o "kręgosłup moralny" dziecka. A kara śmierci? Wydawać by się mogło, że Dekalog, który jest przecież centrum katolickiego wszechświata, głównym punktem odniesienia dla człowieka wierzącego, jasno wypowiada się w kwestii pozbawiania kogoś życia. "Nie zabijaj". Jest to bardzo frustrujące, że prawicowcy-katolicy bardzo wybiórczo podchodzą do swego systemu wierzeń. Tam, gdzie im pasuje, pragną stosować starotestamentowe "ząb za ząb". Bez miłosierdzia, przebaczenia, miłości. Tylko mordercze "oko za oko".

Rafał Ziemkiewicz stwierdza, że "prawica współczucia nie uważa za coś, co powinno decydować o działaniu. Że prawica stara się nie kierować współczuciem". Przyznam, że w ustach zadeklarowanego katolika strasznie dziwacznie to zabrzmiało. Jeśli porzucamy współczucie, to co nam zostaje? Współ-odczuwanie, współczucie, empatia - jakby tego nie nazwać, wydaje się najważniejszym warunkiem więzi społecznych, warunkiem do zaistnienia solidarności, do pojawienia się w nas chęci pomocy drugiemu człowiekowi. Jakoś ciężko byłoby mi przejść obojętnie obok kogoś potrzebującego, żebraczki na ulicy, małego dziecka proszącego o trochę pieniędzy na coś do zjedzenia, z myślą, że – jak kontynuuje Ziemkiewicz - "niestety tak musi być. Że jeśli mamy się szybko rozwijać jako gospodarka, to niektórzy muszą być biedniejsi i tego się nie da zmienić. Ale to nie dlatego wynika, że my lubimy, żeby jedni byli biedniejsi od drugich. Tylko dlatego, że mamy takie przekonanie, że jedyną odpowiedzią na ubóstwo jest wzrost gospodarczy, który sprawi, że z czasem ci ubodzy będą stosunkowo bogaci". Wypowiedź ta nie tylko demaskuje rażący brak wiedzy jej autora o funkcjonowaniu neoliberalizmu i rynkowych praktyk kapitalistycznych, ale również świadczy, co jest bardzo przygnębiające, o zgodzie na zastaną rzeczywistość. W sensie etycznym (moim lewicowym) świadczy to, niestety, o lenistwie moralnym. Choć może da się to wytłumaczyć przez pryzmat religijny – to, co jest wokół, to wszystko pomyślunek Boga. Tak to sobie On umyślał, więc nie ma sensu, wręcz nie wolno, wchodzić Mu w drogę. Jest to więc zgoda na kontrasty społeczne, na to, aby samotne matki z dziećmi żyły na skraju nędzy, o chlebie z dżemem na śniadanie, nie śpiąc po nocach, licząc rozpaczliwie każdy grosz. Zgoda na rasizm systemowy i społeczny względem społeczności romskiej. Zgoda na rozpasanie ciągnących się kilometrami hipermarketów, które wymuszają bankructwo małych przedsiębiorstw. Zgoda na dyskryminację, jeśli chodzi o znalezienie pracy, ludzi starszych, schorowanych, kobiet po 40.. Zgoda na to, aby dwie osoby tej samej płci, mieszkające ze sobą, kochające się, tworzące dom, w świetle prawa stanowiły jedno wielkie zero – jeśli jedna jest w szpitalu, druga bez pełnomocnictwa, które odpłatnie wyrabia się u notariusza, nie ma prawa do informacji o stanie zdrowia partnerki/partnera.

Cezary Michalski z kolei nie widzi w Polsce grupy, której mógłby współczuć przeciw innej grupie. Zaprawdę powiadam, krótkowzroczność prawicowych publicystów mnie często przeraża. A – że zacznę od najbardziej oczywistego – dyskryminacja kobiet? W pracy tych, które właśnie zaszły w ciążę i odbiera się im etaty. Świeżo upieczonych mężatek, na które się patrzy w wielu miejscach pracy jako na coś tymczasowego. Kobiet w ciąży, których życiem i śmiercią rozpasani mężczyźni w Sejmie, zarabiający ponad 9.000 złotych, chcą władać. A geje i lesbijki? Przeciw którym stają do boju narodowo-katoliccy prawicowcy. A społeczność romska? A wszyscy ci, którzy nie są katoliczkami/katolikami, a których życie i moralność chce się na siłę wpasować do katolickich schematów?

Prawdziwe współczucie prowadzi do – przynajmniej w wydaniu lewicowym - braku akceptacji na zastany porządek, bo nie jest on porządny, jest on nieporządkiem. Brak akceptacji i zgody stymuluje do działania, pomocy, aktywizmu społecznego. Do podnoszenia głosu, do prób potrząsania wygodnie ułożonymi na swych pozycjach władzy podmiotami społeczno-kulturowo-administracyjnymi. Prawicowiec może mi zarzucić idealizm i utopijność, bo – jak zauważy – chęciami, staraniami i działaniami o znikomym oddźwięku w skali globalnej/europejskiej świata wokół się nie zmieni. Machnie ręką, wyśmieje, wsiądzie do swego Audi A3, odjedzie, umówiony na lunch w Marriotcie, podczas gdy na warszawskim Dworcu Centralnym rozpłacze się z głodu jakaś stara żebraczka. Żadne działanie społeczne nastawione na pomoc nie jest bez znaczenia. Idealizm jest wiernością jakiejś idei, którą, jeśli się tylko wystarczająco mocno i grupowo stara, można z czasem wdrożyć. Tyle utopii przecież już zostało zrealizowanych. Trzeba jednak spojrzeć krytycznie na rzeczywistość, a nie wygodnie i biernie poddawać się jej prądom i tłumaczyć to sobie kolejami losu bądź siłą wyższą, która dyryguje wszystkim, siedząc na tronie w niebie. Przede wszystkim nie krzywdzić, pomagać znieść cierpienie społeczne, jak się zniosło karę śmierci, solidaryzować się z różnymi grupami społecznymi. Współodczuwać z kobietami, z mniejszościami etnicznymi, seksualnymi, wyznaniowymi, z ludźmi innych ras, z dziećmi, a nie tylko z "człowiekiem". Bo "człowiek" to termin abstrakcyjny, a kobieta w ciąży, dziecko, żebraczka czy Rom to są konkretne jednostki, z krwi i kości.

Rafał Majka


Tekst ukazał się na stronie Feminoteka (www.feminoteka.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


5 maja:

1818 - W Trewirze urodził się Karol Marks.

1923 - Helena Jurgielewicz jako pierwsza Polka otrzymała dyplom lekarza weterynarii po ukończeniu z ogólnym wynikiem celującym Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie.

1950 - Pogrzeb Kazimierza Pużaka na Starych Powązkach.

1993 - Rozpoczął się strajk sfery budżetowej.

2005 - Wybory do Izby Gmin w Wielkiej Brytanii wygrała Partia Pracy zdobywając 37% głosów.

2010 - W Grecji rozpoczęły się protesty społeczne.


?
Lewica.pl na Facebooku