K. Szumlewicz: Kto rodzi po ludzku?
[2009-02-07 15:07:54]
Następnie w identycznej retoryce oznajmiono, że trzeba ukrócić "darmowe znieczulenia przy porodach". Tutaj też luźno nawiązano do prawdy: kobiety rodzące w Polsce używają znieczuleń i chciałyby mieć możliwość zastosowania ich bez dodatkowych opłat, tak jak jest w większości europejskich krajów. Owa "ekstrawagancja" nie ma jednak w polskich szpitalach – poza nielicznymi wyjątkami - szans. Ewa Kopacz oświadczyła: "Budżetu państwa nie stać na to. (...) Poród to fizjologia i tak nas, kobiety, stworzyła natura, że pewne rzeczy powinny się odbywać jej siłami". Jak wynika ze słów przedstawicielki rządu, minimalizacja bólu przy porodzie jest nie tylko "nienaturalna" - w przeciwieństwie do podawania oksytocyny, nacinania krocza i innych rutynowych zabiegów wydatnie zwiększających pragnienie dokonania przez przyszłe matki "cesarki na życzenie" – ale także trzeba za nią dwukrotnie płacić, raz w składce zdrowotnej, drugi raz na komercyjnym rynku usług medycznych. W dyskursach na temat znieczulenia i cięć cesarskich zakwestionowane zostało, podobnie jak w sprawie aborcji, elementarne prawo kobiet do wyboru, przez jego przeciwników nazywanego "życzeniem". Nie tylko jednak. To co u mogących zapłacić narusza jedynie godność i poczucie sprawiedliwości, u niemogących tego zrobić ingeruje w żywe ciało. Klasowy wymiar rodzenia w Polsce jest tak oczywisty, że aż niedostrzegalny. W porównaniu do czasów PRL gdy poród bolał lub zostawiał brzydką pionową bliznę po operacji w pełnej narkozie, zaś ojcowie nie mogli nie tylko w nim uczestniczyć, ale nawet odwiedzać swoich dzieci i ich matek w szpitalu, standard rodzenia i połogu znacznie się podwyższył; podobną ewolucję przeszły zresztą kraje zachodnie. Dziś nawet przez cesarskie cięcie (przeprowadzane w znieczuleniu miejscowym i pozostawiające ledwie widoczną poziomą bliznę) można rodzić z osobą towarzyszącą. To jednak także na ogół kosztuje, choć nie wiadomo, jakiej pracy wymaga od personelu medycznego obecność ojca czy kogokolwiek innego przy rodzącej kobiecie. Mając pieniądze można zatem dokonać cesarki ze wskazaniami i bez wskazań, otrzymać znieczulenie i mieć przy sobie partnera. A nie mając ich? Trudno wyobrazić sobie dobitniejszą ilustrację klasowej przepaści aniżeli to, że ubóstwo oznacza konieczność wielogodzinnego intensywnego bólu, na który nic nie można poradzić. Świadome odczuwanie skurczów może wzbogacić rodzącą, jednak nie wówczas, gdy zmaga się z nimi z przymusu, będącego dziełem nie tyle natury, co społecznego lekceważenia jej potrzeb. Społeczeństwo ubezwłasnowolniające kobiety i odbierające prawa biednym oznacza tu dosłownie fizyczne cierpienie. No dobrze – powie ktoś – ale tak czy owak każda kobieta niezależnie od sytuacji materialnej ma prawo urodzić w państwowym szpitalu, nawet jeśli jest nieubezpieczona. To prawda, ale... W ramach podwyższania standardu wprowadzono szkoły rodzenia. Uczą one jak poradzić sobie z bólem i stresem przy porodzie. Są refundowane, ale tylko dla osób ubezpieczonych. Nieubezpieczone muszą pokryć koszt 600-800 złotych. Po co wydawać tyle pieniędzy, skoro kursy są nieobowiązkowe i służą jedynie ulepszeniu porodu? Ano dlatego, że szpitale preferują te rodzące, które ukończyły związane z nimi szkoły rodzenia. W realiach baby-boomu skazuje to kobiety bez certyfikatu takiej szkoły na dokonywaną w trakcie skurczów tułaczkę w poszukiwaniu wolnych miejsc. Udogodnienia w warunkach nierównego dostępu mogą okazać się utrudnieniami. Ze strachu przed państwowymi i kościelnymi zakusami by kontrolować nasze ciała wykrzykujemy "mój brzuch moja sprawa" i sprzeciwiamy się wszechwładzy lekarzy. Nie zapominajmy jednak, iż poza prywatnością kobietom w ciąży potrzebna jest także pomoc; tym bardziej, im bezbronniejsze ekonomicznie są poza porodówką. Gdy ma się pieniądze na zabiegi okołoporodowe dostrzega się uprzedmiotowienie głównie w zamachach na naszą niezależność. Gdy się ich nie ma, uprzedmiotowienie sięga o wiele dalej, do nagiego bólu i lęku o zdrowie własne i dziecka. Nadciągająca prywatyzacja służby zdrowia jak najbardziej dotyczy szpitali położniczych, gdzie zresztą dawno się rozpoczęła. Niewątpliwie jednak można jakość porodów jeszcze bardziej uzależnić od zapłaty. Dla części kobiet i ich dzieci oznacza to groźbę nie mniejszą niż wpływy kleru na stanowienie praw odnośnie ciąży. Tekst ukazał się w piśmie "Recykling Idei". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?