Madeleine Rebérioux: Historia strajku jako odmowy i zdobyczy

[2010-03-18 08:26:46]

Strajk ma swoją historię. Zrodził się z niezgody na poniżenie i upokorzenie i ze świadomości egalitarnej. Pracownicy – ci, którzy produkują – przeciwstawiają się pracodawcom – tym, którzy mają kapitał i ich zatrudniają.

Na początku XVI w. tak było w Lyonie z drukarzami, którzy krzycząc "wynocha, wynocha" przerywali pracę, aby przegonić z warsztatu nieznośnego pracodawcę i "obłożyć zakazem" tych, którym przyszłoby na myśl, że mogliby go zastąpić.

Nie chodzi o żadną "zwykłą" rewoltę ani o czyn rewolucyjny; strajku nie robi się też dla przyjemności, choć może być przyjemnie strajkować. Strajk, obłożony zakazem, w średniowieczu zaliczał się do "kabał" – intryg. Na wszystkie strony wymyka się spod kontroli strajkujących, bo przeciwstawienie się pracodawcom to nie tylko zerwanie umowy o pracę, ale również uniemożliwienie innym (jak to zrobić?), aby zawarli ją zamiast nas, czyli stawienie czoła tym, których później nazwano "żółtymi" lub łamistrajkami; to wymuszenie rokowań poprzez stworzenie korzystnego dla pracowników układu sił.

Z czego bierze się taka moc strajku? Z jego istoty. Jest najpotężniejszym orężem wytwórców w stosunku do tych, którzy z produkcji czerpią korzyści i władzę, jeśli nawet fortele prawne określają ich jako wytwórców – pracodawców, niekoniecznie prywatnych, a nieraz wręcz państwowych. Siła strajku wynika z klasowego układu sił. Z tego układu sił wynika również słabość strajku – strajkujący nauczyli się ją wykrywać i starają się jej zaradzić.

Tak było na przełomie XIX i XX w. Strajk dominował w akcjach robotniczych. W 1906 r. we Francji zarejestrowano 13 tysięcy strajków i 440 tysięcy strajkujących. Pierwszomajowa kampania na rzecz pracy na trzy zmiany ośmiogodzinne, wszczęta przez młodą i żywotną Powszechną Konfederację Pracy (CGT), przyniosła owoce. To czasy wielkości ruchu związkowego.

Strajkujący pracują w prawie całkowicie prywatnym przemyśle. Pracownicy sfery budżetowej są pozbawieni prawa do strajku, ale ruchy strajkowe 1906 r. zachęcają ich do występowania z żądaniem takiego prawa również dla siebie. Choć nie brak kobiet (przemysł tytoniowy głównie werbuje pracowników wśród płci żeńskiej) i w kilku miastach strajkują tkaczki jedwabiu, strajki robotnic są rzadkie.

Strajki są bardzo różne. Każdy zawód, a nieraz również każdy fach, ma swoje atuty. Płeć też wpływa na formę strajku. Strajki kobiet uchodzą za bardziej folklorystyczne, a nawet radośniejsze – chyba że strajk trwa i nie wiadomo, jak sobie poradzić z gospodarstwem domowym. To one podczas Komuny Paryskiej wymyśliły "zupy komunistyczne".

Strajki męskie są bardziej polityczne. Załogi kopalń czy kolejarze zwracają się do państwa i powołują się na prawo republikańskie. Również bywają gwałtowniejsze. Przywódca socjalistów Jean Jaurès zawsze odmawia potępienia przemocy strajkujących, ale czuje i analizuje wynikające z niej zagrożenia – przemoc wobec łamistrajków dzieli pracowników, grozi osłabieniem solidarności społecznej, bez której grozi klęska. Można lekceważyć to, że jest się w mniejszości, ale nie można wygrać, jeśli się nie ma przyzwolenia większości.

Tak rozwijają się strajki. Tak rozwija się ruch robotniczy. W czasach, w których w CGT panował rewolucyjny syndykalizm, ruch związkowy pokładał nadzieje w strajku powszechnym – strajku robotników siedzących wszędzie z założonymi rękami. To był tylko wspaniały mit w tym znaczeniu, jakie temu słowu nadał Jerzy Sorel, to było marzenie – taki strajk miał kiedyś wybuchnąć jak na naciśnięcie guzika od dzwonka. Problem był jednak głębszy – sam tylko strajk powszechny nie mógł być zwycięski. Wokół niego i u jego wezgłowia gromadzi się społeczeństwo. Strajkowi trzeba gazet, zgromadzeń publicznych – a więc ruchu socjalistycznego.

Karta związkowa uchwalona na kongresie CGT w Amiens w 1906 r. i proklamująca niezależność ruchu związkowego od partii politycznych nie wystarczała do rozwiązania problemu horyzontu walk strajkowych. Nie wystarczało to, że we Francji zorganizowana w ruchu związkowym klasa robotnicza odrzuciła tradycję socjaldemokratyczną – niemiecką czy rosyjską. Odpowiedzialność za najtrudniejsze decyzje z pewnością musi spoczywać na uzwiązkowionych pracownikach – to, jak skończyć strajk, jak go ukierunkować, aby leżał w interesie całej klasy, a więc przezwyciężył swoje ściśle zawodowe ograniczenia.

Tylko ci, którzy walczą, mogą podjąć najważniejsze decyzje. Taka jest tradycja, którą stworzył rewolucyjny syndykalizm. Lecz jaką busolą kierować się przy ich podejmowaniu? To był problem Jaurèsa i to było źródło jego własnych sprzeczności, które do dziś są również naszymi sprzecznościami – rolą lewicowych działaczy politycznych, głosił Jaurès, jest "nastawienie [oręża strajku] na cel najwyższy – na postulaty ogólnospołeczne". Tylko, żeby mogli odegrać taką rolę, trzeba jeszcze, by tego celu nie stracili z oczu.

Co nowego po bardzo wielkiej wojnie – pierwszej wojnie światowej – przeciwko której nie udało się wzniecić strajku powszechnego? W sprawach zasadniczych niewiele. Jeśli chodzi o praktykę (strajk jest praktyką) – dużo.

Przede wszystkim – doświadczenie: doświadczenie strajków masowych, za każdym razem odmiennych, którymi trzeba kierować w warunkach rozmaitości organizacji związkowych, co rusz wykluczającej jedność "klasy". W 1936 r. – strajk w 12 tysiącach przedsiębiorstw sektora prywatnego (sektor publiczny nie strajkował), prawie 2 miliony strajkujących, z których trzy czwarte okupowało fabryki. W 1968 r. strajk objął 7 milionów pracowników najemnych i ogromną większość przedsiębiorstw w sektorach publicznym i prywatnym – czegoś takiego nigdy nie widziano. Barwę nadawała walce nie tylko młodzież akademicka, ale w ogóle młodzież – w fabrykach podobnie jak na wyższych uczelniach i w liceach.

Potężne ruchy, ale również ogromne zdobycze... Ktoś powie, że zdobycze "pełne sprzeczności". To prawda. Najpierw 40-godzinny, a następnie 35-godzinny tydzień pracy, najpierw dwa tygodnie, a potem pięć tygodni płatnego urlopu – to czas zdobyty dla życia prywatnego. Zarazem umacniają się praktyki zbiorowe – układy zbiorowe pracy, główna zdobycz 1936 r., odnowiona w 1954 r.; uzyskane przez związki zawodowe w 1968 r. prawo do tworzenia swoich organizacji w zakładach pracy (przedtem związki zawodowe nie miały prawa organizować się w przedsiębiorstwach!)...

Tylko ZUS i zarządzanie emeryturami w systemie repartycyjnym nie powstały w wyniku strajków, lecz w wyniku narodowych walk politycznych, a konkretnie ruchu oporu wobec okupantów hitlerowskich. "Nie ruszać ZUS-u" – to hasło po raz pierwszy padło w 1967 r. "Nie ruszać mojej emerytury" – to hasło zrodziło się w 2003 r. W oby przypadkach na fali strajków.

Nic nie gasi ich płomienności. Ani zmniejszenie się szeregów (ale nie zanik!) tradycyjnej klasy robotniczej, ani umasowienie pracy najemnej, ani sposoby sprawowania nadzoru nad pracownikami, które sięgają 1892 r. (kiedy to uchwalono ustawę o rozjemstwie) nie zdołały ograniczyć rozmachu walki strajkowej. To prawda, że od końca lat siedemdziesiątych zmalała konfliktowość społeczna przejawiająca się w strajkach. Gdy jednak nagromadzi się gniew, zawsze wybucha strajk – środek ostateczny, postawienie się tych, co na dole, tym, co na górze – skazany na porażkę, jeśli w jego ślady nie idzie liceum, urząd pocztowy, zajezdnia autobusów, linia metra. Przemyślany, sensowny strajk to nic innego, jak tylko środek, który nie pozwala, aby układ sił zmienił się czy to na korzyść państwa, czy na korzyść konfederacji pracodawców.

Madeleine Rebérioux
tłumaczenie: Zbigniew Marcin Kowalewski


Madeleine Rebérioux (1920–2005) była wybitnym francuskim historykiem ruchu robotniczego. Specjalizowała się w historii ruchu socjalistycznego we Francji w końcu XIX w., a zwłaszcza w badaniach myśli i działalności politycznej Jeana Jaurèsa.

Działaczka antykolonialna i antywojenna od chwili wybuchu wojny kolonialnej w Algierii, w 1960 r. podpisała słynny "Manifest 121" lewicowych intelektualistów, w którym proklamowano prawo obywateli francuskich do nieposłuszeństwa wobec własnego państwa w obliczu tej wojny. W 1969 r., z powodu lewicowego radykalizmu, wykluczono ją z Francuskiej Partii Komunistycznej, do której należała od 1946 r. Była wiceprezesem Muzeum Orsay, przewodniczyła Lidze Praw Człowieka, Towarzystwu Studiów Jauresowskich, Radzie Naukowej Instytutu Badawczego Jednościowej Federacji Związkowej (FSU, nauczycielskiej).

Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza" z 29 styczeń 2009.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


5 maja:

1818 - W Trewirze urodził się Karol Marks.

1923 - Helena Jurgielewicz jako pierwsza Polka otrzymała dyplom lekarza weterynarii po ukończeniu z ogólnym wynikiem celującym Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie.

1950 - Pogrzeb Kazimierza Pużaka na Starych Powązkach.

1993 - Rozpoczął się strajk sfery budżetowej.

2005 - Wybory do Izby Gmin w Wielkiej Brytanii wygrała Partia Pracy zdobywając 37% głosów.

2010 - W Grecji rozpoczęły się protesty społeczne.


?
Lewica.pl na Facebooku