Londyn: Marxism 2010

[2010-07-07 01:27:29]

W dniach od 1 do 5 lipca odbył się w Londynie festiwal polityczny Marxism 2010. Cykliczną imprezę organizuje co roku Socjalistyczna Partia Robotnicza (Socialist Workers Party) zapraszając lewicowych działaczy i intelektualistów z całego świata. W okolicach Russel Square (w siedzibach University of London Union, Institue of Education i w salach konferencyjnych Royal National Hotel) odbywało się po kilkadziesiąt wydarzeń (spotkań, wykładów, konferencji, projekcji i koncertów) dziennie. Wśród najważniejszych gości byli: słoweński filozof i krytyk kultury Slavoj Žižek, Tony Benn (niegdyś poseł Labour Party, dziś aktywista kampanii "Stop the War" Coalition), historyk, pisarz i dziennikarz Tariq Ali, marksistowska feministka Hester Eisenstein, pisarka i artystka Haifa Zangana z Iraku, Christine Buchholz z niemieckiej Die Linke, pisarz István Mészáros, Alex Callinicos z SWP, radykalna prawniczka Gareth Peirce, wykładowcy John Holloway czy Peter Hallward. Andrzej Żebrowski z Pracowniczej Demokracji prezentował sylwetkę Marka Edelmana.

Sesja otwierająca konferencję odbyła się w wypchanym po brzegi centrum konferencyjnym na Euston. Sesję rozpoczęła członkini kierownictwa francuskiej Nowej Partii Antykapitalistycznej (NPA), która opowiadała o doświadczeniach francuskiego ruchu robotniczego i lewicy w budowaniu oporu przeciwko ofensywie pracodawców w ostatnich miesiącach. Opowiadała jak związki zawodowe działają by odeprzeć próby rządu i kapitalistów obciążenia kosztami kryzysu ludzi pracy.

Pakistański działacz socjalistyczny Riaz Ahmed mówił o sytuacji w swoim kraju. Pakistan to trudne miejsce do działalności dla socjalistów. Kraj jest wykorzystywany przez siły USA jako baza i teren tranzytowy na potrzeby wojny w Afganistanie. Amerykańskie lotnictwo dokonuje licznych bombardowań terenów wiejskich uznając je za opanowane przez Talibów. Giną setki cywilów, co powoduje rozgoryczenie lokalnych społeczności, które przez to skłaniają się ku obskuranckim bojownikom islamskim, zwanym przez Zachód "pakistańskimi Talibami". Głównym problemem społecznym pozostają takie kwestie jak bezrobocie czy bieda. Z tymi kwestiami próbuje się mierzyć pakistańska lewica.

Kolejną mówczynią była działaczka Kampanii Solidarności z Palestyną (PSC), która uczestniczyła w niedawnym konwoju humanitarnym do Strefy Gazy, który został zaatakowany na wodach międzynarodowych przez izraelskich żołnierzy. Kobieta, która w czasie ataku była na statku, na którym Izraelczycy zabili dziewięć osób, opowiadała o drastycznych wydarzeniach tamtej nocy i fałszywych relacjach prezentowanych przez rząd Izraela.

Kolejnym mówcą był John Kelly, brat Michaela Kelly`ego, który został zamordowany przez brytyjskich żołnierzy w czasie tzw. Krwawej Niedzieli w Derry w Irlandii Północnej w 1972 roku. W tym dniu, w czasie pokojowej demonstracji ruchu na rzecz praw obywatelskich, brytyjscy żołnierze otworzyli ogień. Kule dosięgły dwadzieścia sześć bezbronnych osób. Trzynaście z nich zmarło natychmiast, jedna osoba po czterech miesiącach w szpitalu, inni ciężko ranni. Pięcioro z zabitych dostało kule w plecy. John Kelly i jego rodzina przez lata prowadzili walkę o ujawnienie prawdy o masakrze. Rząd brytyjski utrzymywał prawdę w tajemnicy i aż do zeszłego miesiąca obowiązywała oficjalna, fałszywa wersja o tym, że żołnierze działali w samoobronie. Kelly opowiadał o brutalnych represjach, jakie Brytyjczycy stosowali wobec działaczy północnoirlandzkich, w tym o torturach, brutalnym biciu w czasie przesłuchań i prowokacjach mających uzasadnić przemoc okupantów. Wiele osób z rodzin zabitych Irlandczyków nie podejmowało prób wyjaśnienia sprawy w obawie o swoje życie.

Burzliwymi brawami powitano działaczkę związku zawodowego Unite z British Airways, która opowiadała o walce swojego związku z arogancką polityką firmy wobec pracowników. Osoba prowadząca spotkanie poprosiła zebranych o wyłączenie kamer i nie robienie zdjęć, gdyż pracownicy British Airways, którzy publicznie krytykują kierownictwo firmy, narażeni są na utratę pracy, co spotkało już wiele osób, w tym wiodących działaczy związkowych. Gdy działaczka skończyła mówić, cała sala bijąc brawo na stojąco skandowała "Pracownicy zjednoczeni, nigdy nie będą pokonani (workers united will never be defeated)"

Od 2 lipca do zakończenia konferencji odbywało się po kilkadziesiąt wykładów i spotkań dziennie. Podzielone one były na kilka grup tematycznych, w tym: "Zmiany klimatyczne", "Palestyna a syjonizm", "Myśliciele marksistowscy", "Problemy Afryki", "Swobody obywatelskie a państwo", "Edukacja", "Ameryka Południowa", "Marksizm a kultura", "Antyrasizm", "Kapitalizm i kryzys", "Wyzwolenie kobiet", "Nauka", "Imperializm", "Walka klasowa w Wielkiej Brytanii", "Strategia i taktyka" oraz inne.

Sytuacja w jakiej znajduje się obecnie Grecja omawiana była w ramach serii spotkań i wykładów dotyczących kryzysogennej natury kapitalizmu oraz problematyki kryzysu, w którym system znajduje się obecnie, próbując jego kosztami obciążyć najbiedniejszych. Socjalistyczny dziennikarz Panos Garganas omawiał sytuację najbardziej zapalnego punktu na mapie współczesnej Europy i najbardziej antykapitalistycznie nastawionego społeczeństwa na naszym kontynencie: Grecji, w której w tym roku masowe strajki blokowały kraj średnio co miesiąc w proteście przeciwko programowi szerokich cięć budżetowych wymuszonych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy w zamian za udzieloną przezeń "pomoc". Uczestnicy spotkania zwracali uwagę, że polityka drakońskich neoliberalnych "dostosowań strukturalnych" będących warunkiem kredytów z międzynarodowych instytucji finansowych, która w latach 80-tych, 90-tych i pierwszych latach XXI wieku była głównie instrumentem ekonomicznego represjonowania krajów peryferyjnych (Afryki, Ameryki Łacińskiej, byłego Bloku Wschodniego), uderza teraz w strefie euro. Garganas przedstawił garść danych podważających tezy ekonomistów i publicystów neoliberalnych, jakoby źródłem greckich problemów były "typowe" lenistwo Greków i rzekomo typowa dla południowców roszczeniowość. Grecy pracują średnio więcej niż mieszkańcy silniejszych państw członkowskich Unii Europejskiej, zarabiając o połowę mniej - płaca minimalna wynosi ok. 600 euro, w porównaniu z 1200 euro we Francji. W Grecji, która jest jednym z najpopularniejszych celów turystyki wakacyjnej, połowy mieszkańców nie stać na wakacje. Oficjalna liczba bezrobotnych w tym niewielkim kraju wynosi milion osób.

Zdaniem Garganasa, ludzie pracy przystępując do bojowego oporu przeciwko próbom ataku na ich warunki życia, mają racje, bo kryzys ten został spowodowany przez kapitalistów, szczególnie bankierów i właścicieli linii promowych. Greckie banki, które jeszcze w latach dziewięćdziesiątych rozwijały się prężnie i prowadziły nawet ekspansję na inne rynki, w szczególności w krajach bałkańskich, angażowały się w przeróżne spekulacje, które wraz z międzynarodowym kryzysem kapitalizmu, doprowadziły je na skraj bankructwa. Grecki rząd poratował je pieniędzmi z budżetu, co doprowadziło do gigantycznego długu publicznego. Greccy związkowcy od początku zwalczali ideę wspierania bankrutujących bankierów pieniędzmi podatników. Socjaldemokratyczny PASOK obiecywał przed ostatnimi wyborami, że choć ma świadomość złej kondycji finansów, to nie przystąpi do cięć płac i obniżania warunków pracy w sektorze publicznym. Natychmiast po wyborach, nowy socjaldemokratyczny rząd Jeorjosa Papandreu wycofał się z przedwyborczych obietnic.

Garganas omawiał proces tworzenia się pracowniczego ruchu oporu i przyczyny jego siły i skuteczności. W dniu, kiedy rząd ogłaszał budżet, wielu ludzi pracy zgodnie z grecką tradycją chciało przystąpić do strajku generalnego, pomimo tego, że kierownictwo głównej centrali związkowej go nie poparło argumentując, że trzeba dać szansę nowemu rządowi. Związek zawodowy nauczycieli jednak ogłosił, że przystąpi do strajku niezależnie od stanowiska kierownictwa centrali. Takie same nastroje były w szeregach związku pracowników służb publicznych. W końcu pracownicza wola walki była tak silna, że nawet związkowi biurokraci musieli się pogodzić z faktami. Ruch się radykalizował i rósł aż w końcu doszło do niedawnych zamieszek ulicznych i próby zdobycia parlamentu szturmem.

Według Garganasa, ważnym czynnikiem wpływającym na to, że pracownicy w Grecji nie poddają się i odważnie walczą o swoje prawa a związki odgrywają taką rolę jak powinny, są silne wpływy lewicy antykapitalistycznej w ruchu pracowniczym. Lewica od wielu lat była silna w Grecji, długie i żywe są tradycje ruchu komunistycznego i ważna rola samej Komunistycznej Partii Grecji (KKE). Ale oprócz KKE, są inne rewolucyjne organizacje lewicy, które narodziły się w okresie walki z dyktaturą pułkowników i nabrały znaczenia w latach 70-tych. To działacze tych organizacji, będąc w związkach zawodowych, dbają o to, żeby tradycyjny oportunizm związkowych kierownictw nie brał góry nad interesem pracowniczym. W latach 80-tych ruch lewicowy stopniowo osłabiał się i wygasała wola walki społecznej wśród pracowników. Nową falę radykalizacji przyniósł ruch antywojenny powstały na skutek napaści na Afganistan w 2001 roku i na Irak w 2003 roku. Ruch ten wciągnął ogromne rzesze młodzieży a dzięki zaangażowaniu lewicy rewolucyjnej w ruchu antywojennym, młodzież ta się szybko upolityczniła. Dzisiaj - mówił Garganas - to właśnie ci młodzieńcy, którzy siedem lat temu maszerowali w demonstracjach antywojennych, są najbardziej bojowymi działaczami związkowymi, których widać na wszystkich strajkach.

Grecka lewica antykapitalistyczna uważa, że należy zaniechać spłacania długów zaciągniętych przez państwo u międzynarodowych bankierów. Z tych pieniędzy, można by nie tylko zapewnić dotychczasowy poziom płac ale go znacznie podwyższyć. Oznacza to jednak zerwanie z logiką maksymalizacji zysków i bankowych spekulacji, czyli nacjonalizację banków. Kontrolę nad tym procesem powinni jednak przejąć ludzie pracy, np. związki zawodowe a nie państwo kapitalistyczne, które nie jest dobrym gwarantem utrzymania własności banków w rękach społeczeństwa. Obecny kryzys sprawia, że do takich rozwiązań kolidujących z logiką kapitalizmu przekonanych jest coraz więcej ludzi.

Po wystąpieniu Garganasa głos zabrali ludzie z sali. Mówiono o tym, że jedną z przeszkód na drodze do budowy jeszcze większej lewicy są silne tradycje, czy raczej obciążenia stalinowskie i eurokomunistyczne polegające na złudzeniach co do możliwości zreformowania państwa i gospodarki w ramach systemu, drogą parlamentarnych ugód. Wspomniano o tym, że wielu aktywnych i bojowych związkowców, to członkowie Komunistycznej Partii Grecji. To oni często przewodzą strajkom i organizują pracowników do samoobrony. Ale kierownictwo partii zajmuje już stanowisko bliskie rządowemu. W czasie gdy ludzie pracy szturmowali parlament domagając się swoich praw, kierownictwo KKE nazwało ich w swoim oświadczeniu prowokatorami. Innym przykładem absurdalnej polityki KKE było zorganizowanie osobnych wieców w dniu pracowniczych protestów, przez co jedna demonstracja pracownicza szła w jedną stronę a ta organizowana przez komunistów w drugą stronę. Doprowadza to do podziałów w ruchu robotniczym.

Jeden z mówców zauważył, że prawdziwe oblicze socjaldemokracji objawiło się właśnie wtedy, gdy międzynarodowi spekulanci spiskowali przeciwko greckiej gospodarce po zwycięstwie PASOK, ale rząd zamiast podjąć stanowcze kroki przeciwko nim, skapitulował przed presją rynków i zgodził się na warunki narzucane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Rzekomo lewicowy premier Papandreu, który udał się wtedy na kongres związków zawodowych, został zagłuszony odgłosami dezaprobaty i zmuszony do opuszczenia sali.

Poruszano problematykę faszyzmu jako kryzysowej ideologii kapitalizmu, odnosząc się jednocześnie do zagrożeń ze strony skrajnie prawicowych partii na gruncie brytyjskim (British National Party i English Defense League). Głównym ruchem walczącym z faszystami jest szeroka koalicja Zjednoczmy się Przeciwko Faszyzmowi (Unite Against Fascism), w której kluczową rolę odgrywają działacze Socjalistycznej Partii Robotniczej.

Powracała też problematyka rasizmu i jego najbardziej dynamicznej współczesnej inkarnacji – islamofobii. Tariq Ali analizował jej dynamikę ściśle powiązaną z amerykańskimi i brytyjskimi interesami geopolitycznymi. Żyjemy w niebezpiecznych i trudnych do przewidzenia czasach - mówił Tariq Ali rozpoczynając swoje wystąpienie. Gdyby ktoś zasugerował 30 albo 40 lat temu, że jedną z kluczowych kwestii jaką będziemy omawiać na spotkaniach socjalistycznych, będzie islam albo religia, zaśmialibyśmy się. Jednym z powodów tego jest to, że przez okres Zimnej Wojny w poprzednim stuleciu, imperialistyczne kraje - USA i ich europejscy sojusznicy, używali politycznego islamu jako tarana przeciwko swoim wrogom na całym świecie.

Tariq Ali przypomniał, że USA używały takich organizacji do rozbijania niewygodnych ruchów, jak na przykład świeckich ruchów nacjonalistycznych na Bliskim Wschodzie, przeciwko komunistom w Indonezji, przeciwko falom radykalizmu w południowej Azji, w tym w Pakistanie.

Współczesna islamofobia wyrosła z potrzeby wskazania społeczeństwom Zachodu nowego wroga, nowego zagrożenia, których rolę wcześniej pełnił komunizm. Są rózne aspekty islamofobii - mówił Ali - i należy się jej przeciwstawiać na wszystkich frontach.

W stosunku do imigrantów, którzy przybyli do Europy po Drugiej Wojnie Światowej, używa się argumentów podobnych do tych, jakich używano wobec Żydów w pierwszej połowie XX wieku. Nie byli tacy jak my, wywodzili się z innej kultury, mieli inną religię, nie jedli wieprzowiny, nosili dziwne ubrania. Bardzo podobne argumenty używa się dzisiaj przeciwko muzułmanom - mówił Tariq Ali - nie są jak my, są "inni".

Inną sprawą jest stereotyp muzułmanina terrorysty. 51 proc. Brytyjczyków zapytanych o skojarzenie gdy słyszą słowo "muzułmanin", przyznaje, ze pierwszą myślą jest "terrorysta". Takie badania opinii publicznej nie są nigdy całkowicie wiarygodne, ale nie są bez znaczenia.

Podobnie było ze stereotypami w latach 20-tych i 30-tych XX wieku. Najpopularniejszym stereotypowym skojarzeniem ze słowem "Żyd" było słowo "bolszewik". Dziś nie mówi się już o Żydach-bolszewikach. Dzisiaj mamy stereotypową zbitkę słowną "muzułmanin-terrorysta".

Ali zauważył, że wiele młodych kobiet nosi dzisiaj hidżab, choć nawet nie są wierzące. Noszą go jako element wskazujący na ich identyfikację kulturową a część z nich nosi, bo mówi im się, żeby nie nosiły.

To nie prawda, że islam jest religią i kulturą bez swojej historii w Europie. Przez wieki islam był normalną, wielką częścią europejskiej kultury. Wypędzenie muzułmanów z Półwyspu Iberyjskiego w 15 i 16 wieku stworzyło nową europejską tożsamość. Ta tożsamość jest teraz poddawana wpływom nowej fali muzułmanów, którzy przybywają by znaleźć pracę, w większości z krajów, które były kolonizowane przez europejskie potęgi.

Szczególnie trudna jest sytuacja muzułmanów w USA. Niektóre społeczności są infiltrowane przez FBI, wciąż pod obserwacją, młodzież zatrzymywana na ulicach przez policję. Wszystko to tworzy atmosferę strachu.

Od kilku lat brytyjskie media i politycy, w tym ci z Partii Pracy propagują kłamstwa o tym, ze przemoc jest nieodłączną od islamu. Powodem takiej propagandy była polityka zagraniczna Tony`ego Blaira. Dzięki mitom antymuzułmańskim, łatwiej było tłumaczyć konieczność angażowania się w Afganistanie i Iraku. Islamofobia jest użyteczna dla władz, gdyż pomaga utrzymać społeczeństwo w strachu. Pomaga uzasadnić popełnianie okrucieństw, jakich dokonano w Iraku czy w Afganistanie. Guantanamo jest okropnym miejscem, jak mówią ci, którzy byli tam przetrzymywani. Ale to nic w porównaniu z okrucieństwami jakich dokonywano w więzieniu Bagram pod Kabulem znajdującym się pod amerykańską kontrolą.

Islamofobia znajduje na to wytłumaczenie i mówi: to jest okropne, ale wiecie, że my musimy tak robić, bo wiecie kim są ci muzułmanie - mówił Tariq. Oto dlaczego islamofobia jest szeroko stosowana i używana w mediach głównego nurtu. Do usprawiedliwienia amerykańskich wojen i okupacji i poparcia, jakiego udziela w tej sprawie Europa. Na koniec Tariq Ali zastanawiał się czy islamofobia pozostanie na zawsze i odpowiada: Nie sądzę. To coś co zostało uruchomione odgórnie i może zostać wyłączone gdy nadejdzie czas. Jej polityczną bazą jest to, że USA okupują teraz duże obszary Bliskiego Wschodu, i żeby móc je okupować, potrzebują islamofobii. Potrzebują idei, że "wojna z terroryzmem" jest wojną przeciwko "złu".

Tariq podkreślił także wyraźnie, że bycie przeciwko islamofobii w żadnym stopniu nie koliduje ze sprzeciwem wobec polityki reżimów takich jak w Arabii Saudyjskiej czy Iranie, gdzie zmusza się ludzi do praktykowania religii. Tak jak opowiadamy się za prawem do noszenia burki w Europie - mówił Tariq Ali - tak w Iranie czy Arabii Saudyjskiej domagamy się, by kobiety mogły się ubierać jak chcą.

Na miano spotkania historycznego zasługuje panel dyskusyjny "Was it like this for the Irish?" ("Czy to samo było z Irlandczykami?"). Spotkali się na nim Gerry Conlon, Moazzam Begg i Gareth Peirce. Gerry Conlon to jeden z tzw. "Czwórki z Guilfordu", pierwszych Irlandczyków aresztowanych na podstawie nadzwyczajnych uprawnień, w jakie Margaret Thatcher wyposażyła brytyjski aparat represji pod płaszczykiem "wojny z terroryzmem". Irlandczycy spędzili w brytyjskich więzieniach po kilkanaście lat, niesłusznie uznani winnymi zamachu bombowego, w którym zginęło 5 osób. Moazzam Begg jest Pakistańczykiem, którego amerykańskie służby aresztowały na podstawie fałszywego donosu, że jest członkiem organizacji terrorystycznej. Amerykanie płacą w Pakistanie za takie donosy. W rezultacie Begg trafił do obozu w amerykańskiej bazie w Guantanamo. Gareth Peirce jest walczącą z nadużyciami systemu sprawiedliwości prawniczką, która wyciągnęła ich obydwu z więzień. Conlon i Peirce są bohaterami jednego z najgłośniejszych filmów Jima Sheridana, "W imię ojca" ("In the Name of the Father"), w których postaci wcielili się tam Daniel Day-Lewis i Emma Thompson. Gareth Peirce podkreśliła w swoim przejmującym wystąpieniu, że niezwykłe podobieństwa między tym, co się przytrafiło tym dwu ludziom, Conlonowi i Beggowi, nie są być może wcale takie niezwykłe. Ponieważ są oni być może [...] najpoważniejszymi przykładami tego, co państwo - nasze państwo – może zrobić, robi, zrobiło i - jeżeli go nie powstrzymamy – zrobi ponownie, gdy zechce użyć, nadużyć i zmanipulować każdą uncję władzy, którą posiada. Nie da się w żaden sposób powiedzieć, że to, co spotkało Gerry’ego i Moazzama było nieszczęśliwym wypadkiem. Absolutnie nie było "wypadkiem". [...] To był eksperyment, który miał za zadanie zbadać, jak daleko państwo może się posunąć – i posunęło się niezwykle daleko, ze spokojną pewnością, że może tak czynić. Peirce powiedziała też, że terroryzm słabych przeciwko tym, którzy mają władzę, jest niczym w porównaniu z terroryzmem, jaki ci, którzy mają władzę, stosują wobec słabych. Gerry Conlon i Moazzam Begg zdali następnie relacje ze swoich przejść, potwierdzając szczegółami tezę Peirce o strukturalnym podobieństwie ich przypadków.

Temat Irlandii Północnej powrócił także w związku z niedawnym raportem o odpowiedzialności państwa brytyjskiego za tzw. Krwawą Niedzielę. Jedno ze spotkań w Institue of Education odbyło się z uczestnikiem tamtych wydarzeń Eamonnem McCannem.

Haifa Zangana, działaczka irackiej grupy kobiet działającej w Londynie mówiła o obecnej sytuacji w Iraku. Relacje między rządem USA a rządem w Bagdadzie, w świetle prawa oparte są na dwóch porozumieniach, które regulują obecność wojsk w Iraku, proces ich wycofywania i różne aspekty współpracy. W dziedzinie obronności, współpraca polega na szkoleniu irackich żołnierzy i policji przez amerykańskich i brytyjskich instruktorów. Ogromną liczbę żołnierzy, których wycofano lub przeniesiono do Afganistanu, zastąpili "cywilni" pracownicy firm ochroniarskich, które de facto są prywatnymi armiami i nie podlegają wielu przepisom prawa międzynarodowego, którym podlega armia. Na podstawie wspomnianych umów, wszyscy żołnierze i funkcjonariusze firm ochroniarskich pracujących dla rządu USA, chronieni są immunitetem, czyli nie mogą być aresztowani i pociągnięci do odpowiedzialności karnej przez władze irackie. Obecnie pozostanie w Iraku 50 tysięcy żołnierzy USA i 65 tysięcy kontraktowych pracowników prywatnych firm. Większość z agencji ochroniarskich działających w Iraku, nie jest zarejestrowana w tym kraju. Obecnie iracka armia liczy 250 tysięcy żołnierzy, która nieformalnie podlega amerykańskiemu dowództwu. W ostatnim czasie odkryto w Iraku istnienie więzień, w których torturowano przeciwników politycznych. Tym razem katami nie byli Amerykanie ale nowe władze irackie. W kraju są liczne bazy wojskowe, a na lotnisku pod Bagdadem jest większy ruch niż na najbardziej ruchliwym na świecie lotnisku Heathrow - a to za sprawą samolotów wojskowych USA.

Jak wiadomo, wojna i okupacja kosztowała życie milion Irakijczyków. Są tysiące wdów, sierot. Zdaniem wielu ludzi za czasów dyktatury Saddama Husajna żyło się lepiej. Zdobywane przez dekady prawa kobiet ograniczono w obecnej konstytucji.

W Iraku narasta opór. Z jednej strony opór zbrojny, traktowany jako działalność terrorystyczna, z drugiej opór polityczny i kulturowy. Haifa opowiadała o konferencji solidarności z politycznym ruchem oporu w Iraku, która odbywała się w Hiszpanii. Władze hiszpańskie początkowo wydały wizy chętnym do udziału gościom z zagranicy, w tym z Iraku, ale Stany Zjednoczone zagroziły sankcjami, w sytuacji, gdy rząd hiszpański zgodzi się na tę konferencję. W końcu pozwolenie na przyjazd wycofano a na konferencji mogli być tylko obywatele Hiszpanii. USA kontrolują nawet aktywność społeczną Irakijczyków, którzy chcą jechać do innych krajów. Przy okazji Hiszpanii, rząd José Luisa Rodríguez Zapatero, który prezentował się jako antywojenny, po wycofaniu wojsk z Iraku wysłał trzy razy więcej do Afganistanu.

W dyskusji po spotkaniu, głos zabrali ludzie z sali. Adwokat zajmujący się reprezentacją Irakijczyków, którym odmówiono prawa azylu w Wielkiej Brytanii, alarmował, że rząd brytyjski, choć na mocy porozumień międzynarodowych powinien przyznawać prawo azylu wszystkim potrzebującym, odsyła Irakijczyków do kraju, gdzie jest bardzo niebezpiecznie i łatwo o śmierć.

Amerykański student zauważył, że choć powszechnie mówi się, że Ameryka przegrała w Iraku, to tak na prawdę można mówić o sukcesie rządu. Zabezpieczone zostały interesy amerykańskie, zainstalowano marionetkowy rząd, podpisano dogodne umowy regulujące na korzyść USA wszystkie dziedziny funkcjonowania państwa, a bezpieczeństwo obywateli, demokracja i pokój i tak nigdy nie były celem USA.

Chritine Buchholz była członkiem pierwszej delegacji niemieckiego parlamentu, która pojechała do Afganistanu, gdzie część sił okupacyjnych stanowią oddziały Bundeswehry, po to, by spotkać się z ofiarami wojny (inni politycy spotykali się tylko z żołnierzami). Die Linke, do której Buchholz należy, kategorycznie i aktywnie przeciwstawia się udziałowi Niemiec w we współczesnych wojnach imperialnych. Buchholz na spotkaniu zatytułowanym "Afghanistan – is the West winning the war?" ("Afganistan – czy Zachód wygrywa tę wojnę?") podkreślała, że jest to wojna przeciwko wepchniętemu w nędzę afgańskiemu społeczeństwu i Zachód tej wojny nie wygra. Afgańczycy są może nędzarzami, ale takimi, którzy mają za sobą kilkaset lat tradycji aktywnego oporu przeciwko najeźdźcom. W czasie spotkania, w którym wzięła udział także redaktorka "Socialist Review" Judith Orr i pakistański socjalista Riaz Ahmed, zwrócono uwagę na kilka celów, jakie wojna w Afganistanie pełni w polityce zachodnich mocarstw, a na które nie zawsze zwraca się uwagę. Pełni ona funkcję propagandowej przeciwwagi dla wojny w Iraku, która jest skompromitowana zarówno jako operacja wojskowa, jak i pod kątem swojej legitymizacji. W przeciwieństwie do wojny irackiej, która dla wszystkich jest dzisiaj wojną usprawiedliwioną jedynie kłamstwami propagandowymi, jakimi ją początkowo uzasadniano, Afganistan wciąż dostarcza skutecznego medialnie pozoru wojny "słusznej" (przeciwko talibom, którzy udzielali gościny al-Kaidzie i prześladowali kobiety). Afganistan jest też dla mocarstw bezcenny ze względu na swoje położenie geograficzne. Judith Orr podkreśliła na koniec, że walcząc o zakończenie każdej konkretnej wojny nie możemy zapominać o systemie, który wojny płodzi. Po zakończeniu tej wojny kapitalizm zacznie się rozglądać za następnym frontem, dopóki on sam jako system nie zostanie zniesiony.

Duże i cieszące się zainteresowaniem spotkanie dotyczące idei komunizmu odbyło się z udziałem Slavoja Źiźka, Alexa Callinicosa i Johna Hollowaya. Trzej filozofowie odmiennie oceniali i szanse i perspektywy i samą wizję systemu, który ma być alternatywą dla kapitalizmu.

Część spotkań i konferencji poświęcona była artystom i ludziom kultury zaangażowanym na lewicy. Aktor Sam West dał znakomity wykład poświęcony twórczości zmarłego dwa lata temu palestyńskiego poety Mahmuda Darwisza, Simon Behrman przedstawił bohatera swojej najnowszej książki Dymitra Szostakowicza, Mario Nain zajął się twórczością i osobą Pablo Nerudy.

Inne spotkania, które odwiedzili dziennikarze Lewica.pl to np. "Balans sił klasowych" na temat konieczności organizowania się pracowników w celu odparcia ataków, które zapowiedział rząd Konserwatystów. Spotkanie zgromadziło kilkuset działaczy związkowych, którzy dzielili się doświadczeniami w organizowaniu pracowników w swoim mieście. Socjalistyczna Partia Robotnicza obok wielu związków, zachęca do udziału w demonstracji w czasie konferencji Partii Konserwatywnej w Birmingham 3 października. "Arabowie i Holocaust", to spotkanie prowadzone przez Gilberta Achcara, lewicowego intelektualistę, znawcę problemów Bliskiego Wschodu. "Krew nigdy nie wyschła: Ludowa historia Imperium Brytyjskiego". Spotkanie było prowadzone przez historyka Johna Newsingera, autora książki na temat długiej historii zbrodni brytyjskiego imperializmu. Newsinger, posługując się dokładnymi danymi opisywał do jakich potworności posuwały się wojska brytyjskie w czasie swoich wypraw kolonialnych. Tortury, których używali Brytyjczycy nie różniły się od tych stosowanych przez Gestapo. A dotyczy to nie tylko odległych czasów ale np lat 50-tych w Kenii.

John Molyneux w wykładzie "Demokracja a partia rewolucyjna" mówił o roli jaką demokracja wewnątrzpartyjna odgrywa w historii ruchu socjalistycznego. Ciekawe było to, że Molyneux, czołowy działacz SWP mówił o problemach jakie z demokracją miała sama SWP, która od lat 90-tych miała kryzys kierownictwa i inne wewnętrzne problemy. W zeszłym roku powołano w partii Komisję Demokracji, która ma dbać o dobrą atmosferę w partii i by członkowie nie odczuwali braku wpływu na decyzje swojej partii.

"Iran dzisiaj: kryzys, protest i sankcje" to spotkanie prowadzone przez irańskiego działacza. Głównym przesłaniem spotkania było to, że rodzący się ostatnio ruch demokratyczny, pomimo swoich związków z częścią establiszmentu, ma oddolny charakter i rozwija się na tyle szybko, że z czasem będzie w stanie obalić reżim w Iranie. Zachód jednak nie może ingerować, bo większość społeczeństwa jest nastawiona bardziej antyimperialistycznie niż przeciwko reżimowi, co wykorzystuje prezydent Mahmud Ahmadineżad i w sytuacji kryzysu, buduje swoje poparcie odwołując się do antyzachodnich sentymentów w społeczeństwie.

W konferencji udział wzięło dużo ponad cztery tysiące osób i była to największa konferencja do tej pory organizowana przez SWP.

Bartłomiej Zindulski
Jarosław Pietrzak


Na zdjęciu Tariq Ali, fot. B. Zindulski/Lewica.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



1 Maja - demonstracja z okazji Święta Ludzi Pracy!
Warszawa, rondo de Gaulle'a
1 maja (środa), godz. 11.00
Przyjdź na Weekend Antykapitalizmu 2024 – 24-26 maja w Warszawie
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
24-26 maja
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1

Więcej ogłoszeń...


26 kwietnia:

1871 - W Warszawie urodził się Feliks Perl, działacz socjalistyczny, poseł PPS, publicysta, 1915-1927 redaktor naczelny "Robotnika".

1920 - W Poznaniu od policyjnych kul zginęło 9 strajkujących kolejarzy, a 30 zostało rannych.

1937 - Wojna hiszpańska: zbombardowanie baskijskiego miasta Guernica przez niemiecki Legion Condor.

1942 - W kopalni Benxihu w okupowanej przez Japończyków Mandżurii doszło do największej w historii katastrofy górniczej, w której zginęło 1549 górników, a 246 zostało rannych.

1981 - W I turze wyborów prezydenckich we Francji socjalista François Mitterrand zdobył 26% głosów.

1990 - Kandydat w wyborach przezydenckich w Kolumbii z ramienia lewicowej koalicji M-19 Carlos Pizarro został zastrzelony przez prawicowego bojówkarza.

1993 - Na czele rządu Wysp Owczych (autonomicznego terytorium Danii) po raz pierwszy stanęła kobieta, socjaldemokratka Marita Petersen.

1994 - Zakończyły się pierwsze wielorasowe wybory parlamentarne w RPA, w których zwyciężył Afrykański Kongres Narodowy Nelsona Mandeli, uzyskując 62,65% głosów.

2009 - Lewicowy prezydent Ekwadoru Rafael Correa został wybrany na II kadencję.

2013 - 38 osób zginęło, a 3 zostały ranne w pożarze szpitala psychiatrycznego we wsi Ramienskij pod Moskwą.


?
Lewica.pl na Facebooku