Kaddafi przypieczętował swój los w chwili, gdy jego oddziały otworzyły ogień do uczestników pokojowego protestu w Libii 15 lutego 2011 roku. Protest ten zorganizowany był przez młodych ludzi zainspirowanych rewolucjami w Egipcie i Tunezji. Zorganizowali swoją wersję Placu Tahrir na zewnątrz budynku sądu w drugim największym mieście, Bengazi. Protestowali przeciwko aresztowaniu prawnika, który prowadził kampanię na rzecz praw rodzin więźniów zabitych w czasie więziennych zamieszek w 1996 roku.
Następnego dnia oddziały bezpieczeństwa ostrzelały uczestników pogrzebu jednego z młodych demonstrantów. Miasto przystąpiło do powstania, stawiając opór siłom bezpieczeństwa i pokonując oddziały wysłane do zmiażdżenia buntowników. Sukces w Bengazi wyzwolił powstanie w całym kraju. Do rebelii przystąpiło przemysłowe miasto Misrata, tak samo jak miasto Zawija na zachód od stolicy i długo uciskane ludy berberyjskie w Górach Zachodnich. W stolicy, Trypolisie, tysiące młodych ludzi odpowiedziało na wezwanie z Bengazi i wyszły na ulice. Ale pomimo odwagi, młodzież nie była w stanie pokonać ciężko uzbrojonych lojalistów reżimu. Ich powstanie upadło. Tysiące uciekły do Tunezji, inni zeszli do podziemia.
Reżim Kaddafiego wciąż miał bazę poparcia. Był w stanie zmobilizować swoich zwolenników, rozdać broń i dokonać czystki w armii. Setki żołnierzy i oficerów a także ważne osoby z administracji cywilnej, stracono. Tysiące cywilów aresztowano. Wiele z tych osób następnie zamordowano. Tysiące wciąż są zaginione. Kontrrewolucja Kaddafiego była momentem w którym wydawało się, że arabskie reżimy będą w stanie przetrwać dzięki brutalnej sile. Wściekły charakter tej ofensywy pchnął pokojowy ruch w kierunku zbrojnego powstania. To była nierówna bitwa. Obrońcy dzielnicy Zawija na zachodnich obrzeżach Trypolisu mieli tylko cztery czołgi i kilka sztuk broni. Reżim wysłał 50 czołgów i setki ciężko uzbrojonych żołnierzy.
Na wschodzie, rewolucjoniści pośpieszyli na pomoc Misracie i Trypolisowi. Słabo uzbrojeni i ze słabym przeszkoleniem wojskowym, dostali się w zasadzkę w pobliżu bastionu Kaddafiego Syrty. Próba powstania w Syrcie została zdławiona. Rozpoczął się długi odwrót w kierunku Bengazi. Gdy oddziały Kaddafiego zbliżały się do zbuntowanego miasta, Kaddafi ogłosił: "Nie będziemy im okazywać litości ani żałować ich".
Rewolucja wydawała się skazana na koniec. Pierwotne aspiracje młodych rewolucjonistów zostały odłożone na potem - w tym także pierwotne żądanie, by do spraw libijskich nie wtrącały się żadne obce państwa. Potem nadszedł Zachód. Bombowce NATO powstrzymały ofensywę Kaddafiego. Kości zostały rzucone. Potęgi zachodnie miały teraz przejąć rewolucję. Proces ten rozpoczął się wraz z przybyciem ważnych dezerterów ze starego reżimu. Pod ich kontrolę dostała się powstańcza Tymczasowa Rada Narodowa (PRN) powołana przez pierwotnych przywódców powstania.
Nowe kierownictwo mogło liczyć na ochronę ze strony potęg zachodnich i obietnicę militarnego, finansowego i politycznego wsparcia. Ale cena była wysoka. PRN zastawiła pod zastaw kraj, by odblokować zachodnie sankcje na broń i ropę. Ludzie, którzy rozpoczęli powstanie, czuli, że nie mają innego wyjścia niż obiecanie zachodowi wszystkiego co ten zażądał. To był szantaż.
W przeddzień nalotów NATO, młodzi rewolucjoniści w Bengazi wciąż żądali, by Zachód się nie wtrącał do sytuacji w kraju. Zostali zmuszeni do kompromisu. Byli gotowi zaakceptować bombardowania NATO i wszystkie warunki jakie z tym się wiązały. Wyznaczyli jednak czerwoną linię przy "butach na ziemi" - zachodnie oddziały nie mogły wylądować na libijskiej ziemi. To było ich jedno małe, ale ważne zwycięstwo. Napłynęli jednak zachodni oficerowie. Tak jak katarskie siły specjalne i inni. Efekt kampanii powietrznej NATO nie powinien zostać niedoceniony. Bombowce rozbiły w pył siły reżimu. Ale to wojna lądowa okazała się decydująca. Większość walk pozostawiono uzbrojonym cywilom.
Ognisko działań wojennych przeniosło się do Misraty i w Góry Zachodnie na południe od Trypolisu. Wielu sądziło, że kraj idzie w kierunku podziału.
To się zmieniło w ciągu lata, gdy powstańcy w Górach Zachodnich przejęli granicę z Tunezją. Tysiące Libijczyków, którzy uciekli po porażce w Trypolisie i innych miastach zachodnich, teraz powracali, by przyłączyć się do walki. 20 sierpnia w Trypolisie ponownie wybuchła rebelia. Tym razem bojownicy rebelianccy napłynęli do miasta. Rola mas była decydująca w ostatecznej bitwie, a masowe demonstracje które wyznaczyły początek rewolty miały ostatnie słowo. To była tylko kwestia czasu zanim ostatnie elementy reżimu zostały pokonane.
To zwycięstwo skrywa jednak głębokie problemy dla Libii i nowego, wspieranego przez Zachód rządu. Warunki porozumienia oznaczają, że nowy reżim zachowa wiele elementów starego porządku. Wchodzą w to kontrakty na ropę, gwarancje kontroli nad islamistami i "ochranianie" południowych granic Europy przed migracją subsaharyjską. Zachodnie potęgi zadeklarowały, że nie będzie w Libii "debaasyfikacji", że inaczej niż w Iraku, byli funkcjonariusze starego reżimu pozostaną na swoich stanowiskach. Jednakże rada wojskowa miasta Misrata już teraz odmawia akceptacji dyktatu ze strony tymczasowego rządu w Trypolisie. Próby stworzenia oczyszczonej wersji starego reżimu zostały również potępione przez islamistów - a wśród nich kluczowych powstańczych komendantów. Wiele spośród sił które brały udział w powstaniu teraz zwraca się przeciwko Tymczasowej Radzie Narodowej, oskarżając ją o selekcjonowanie kandydatów do nowego rządu.
Zwycięstwo to jest pełne sprzeczności. Doktryna "humanitarnej interwencji" została przywrócona do życia - teraz nazywana "soft military power". I jest w Libii dobre nastawienie do Zachodu, szczególnie do Francji i Wielkiej Brytanii. To nie jest Irak. Upadek Kaddafiego został ciepło przyjęty w szeregach arabskich rewolucji, świętowano je w Jemenie, Egipcie i Syrii. Flaga powstańcza powiewa na demonstracjach w świecie arabskim a libijska rewolucja jest wciąż postrzegana jako część Arabskiej Wiosny.
Rewolucja to więcej niż tylko hasło. To proces w którym miliony ludzi przyjmują na siebie bezpośrednio aktywną rolę w kreowaniu wspólnej przyszłości i tworzeniu nowego porządku społecznego. Więzy nałożone na Libię w czasie wojny będą kolidować z aspiracjami tych, którzy poświęcali wszystko dla sukcesu rewolucji. Libijska rewolta naznaczona była wszystkimi cechami rewolucji. Ale kraj jest wycieńczony wojną domową. Brakującym czynnikiem w nowej libijskiej polityce są młodzi działacze, którzy stanowili o wczesnym sukcesie rewolucji. Jak oni zareagują na nowy porządek w Libii jest niewiadome. Ale jest pewne, że arabskie rewolucje są dalekie od zakończenia.
Simon Assaf
tłumaczenie: Bartłomiej Zindulski
Artykuł pochodzi z brytyjskiego tygodnika "Socialist Worker". Polskie tłumaczenie ukazało się w miesięczniku "Pracownicza Demokracja".